Dwudziesta Wigilia
Jak ten czas leci! Pomyśleć, że już dwudziesty raz po pamiętnym 1989 roku
zasiądziemy przy wigilijnych stołach. Babcie i dziadkowie westchną, jak to
przedtem bywało -kolejki po karpia, wybłagane w sklepie świąteczne wędliny,
oszczędności wydane na bazarze przy Polnej. Matki i ojcowie wspomną lata
dziewięćdziesiąte -jak to wierząc Balcerowiczowi ludzie wzięli sprawy w swoje
ręce, i jak wiele z tego przyszło nielicznym, a jak mało -reszcie społeczeństwa.
A dzieci, dla których te czasy to historia -wysłuchają starszych i opowiedzą o
zagranicznych wojażach, o studiach, o kredycie na mieszkanie, o nowym
samochodzie i utyskiwać będą na trudności, które się przed nimi piętrzą.
Przed każdym pokoleniem leżą kłody na życiowych drogach - ale jakże inne!
Wpadła mi ostatnio w ręce książka, a w niej odnalezione przez Rafała Podrazę
felietony Magdaleny Samozwaniec. W jednym z nich, napisanym w latach
sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, autorka, córka Wojciecha Kossaka zachwyca
się zdobyczami socjalizmu, które uosabia...łazienka z ciepłą wodą! Dodaje przy
tym, że ona, mieszkając w słynnej „Kossakówce”, myć się musiała w miednicy!
Podobne drobiazgi dnia codziennego szybko popadają w zapomnienie, a po latach
okazuje się, co tak naprawdę było ważne. Pogląd ten dedykuję dzisiejszym
poszukiwaczom różnych afer, zajmujących uwagę przez pięć minut, twórcom
„przebojów dnia” i politykom, łaszącym się do mikrofonów i kamer w nadziei, że
ich wypowiedzi przejdą do historii. Wszyscy oni wylądują na śmietniku, jak owa
niepotrzebna już miednica i niepotrzebny nikomu/?/ socjalizm. A łazienki-
patrzcie Państwo- są potrzebne i to coraz bardziej !
Warto więc zastanowić się, co z tych ostatnich dwudziestu lat pozostanie:
czy publikacje IPN-u - czy prawda o zdarzeniach, których byliśmy świadkami, czy
groteskowe śledztwa sejmowych komisji - czy pełne półki w sklepach i rosnący
dobrobyt obywateli, czy Kaczyńscy - czy Wałęsa.
Jesteśmy dziś w europejskiej wspólnocie, ale ciągniemy jeszcze za sobą
bagaż azjatyckich obyczajów. Ile w nas nietolerancji, zawiści, zazdrości
,religijności na pokaz, myślenia wyłącznie o własnym interesie, radości z
cudzych nieszczęść. Czy nie za wiele oczekujemy od tych, których wepchnęliśmy na
piedestał władzy, sami nie mając chęci kiwnąć palcem w bucie? Jak trudno zebrać
nas razem dla osiągnięcia wspólnych celów -a jak łatwo podzielić może nas byle
„obiecanka - cacanka” partyjnego demagoga. I dlaczego z wypiekami na twarzy
karmimy się gazetowymi bzdurami, nie czując, że chodzi tylko o wydarcie nam,
zwabionym jednodniowymi sensacjami, paru groszy, za które kupujemy sobie te
informacje z magla. Czyżbyśmy nie umieli oddzielić ziarna od plew?
Przed nami nowy rok – już dziesiąty w tym stuleciu. Rok wyborów, zatem
wzmożonej aktywności polityków, którzy przy takich okazjach wymyślają rzeczy
stworzone i niestworzone zachwalając swój towar. Powinniśmy na wszelki wypadek
dać się zaszczepić zdrowym rozsądkiem, uprzedzając tę epidemię. Ona minie, ale
skutki pozostaną na parę lat. Parę lat naszego życia. Nie szkoda ich marnować na
wysłuchiwanie głupców?
W ten czas świąteczno - noworoczny znajdźmy chwilę, aby podumać nad naszą
ojczyzną. Bez wielkich słów, wyświechtanych doszczętnie przez małych ludzików,
porozmawiajmy o tym, co konkretnie możemy zrobić, żeby naszym następcom zostawić
spadek, który im się tak przyda, jak wspomniane łazienki po socjalizmie. Może
wreszcie sprawną służbę zdrowia, którego nigdy nie za dużo? Może autostrady i
stadiony? Może solidne wykształcenie, a nie bezwartościowe dyplomy?
I jeszcze jedno: niech każdy, tak od siebie, wniesie na wigilijny stół
coś, co ma, ale rzadko używa -uśmiech i życzliwość dla bliźniego swego. Stać nas
na ten wysiłek? Czas najwyższy usunąć kłody podejrzliwości, nieufności i
malkontenctwa leżące na dalszej drodze w przyszłość -te przeszkody, które sami
sobie zafundowaliśmy i których od wieków nie umiemy się pozbyć.
Nie zmarnujmy okazji, jaką dają nam święta. Niech będą wesołe!
a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl