Ciepło, ciepło, gorąco!


Pozdrawiam wszystkich niedogrzanych, zaskoczonych globalnym oziębieniem, łykającym aspiryny, klnących na odmawiające posłuszeństwa samochody i zasypane miejsca do parkowania. Dobrze nam tak, bo nie zauważyliśmy, jak bardzo starają się nasi władcy, aby ogrzać nas za pośrednictwem telewizyjnych ekranów. Akcję rozpoczął pan prezydent proponując podwyższanie temperatury przy pomocy gromadzenia się w większe grupy. Sam zademonstrował tę metodę zbliżając się do żony, następnie psa i Dody, wreszcie do dzieci, co TVP pokazała ze szczegółami. Przyniosło to niezłe skutki - jego wizerunek znacznie się ocieplił. Z kolei pan premier zbliżył się do gimnazjalistów -w ich sporym gronie odbył dyskusję, zapowiadającą nadejście gorących dni lata i jesieni -pełnych kipiącej wody wyborczych hasełek. Ciepło spłynęło na nasze serca, niestety ręce pozostałe zgrabiałe z powodu odśnieżania chodników i samochodów. Ale już chwilę po włączeniu telewizora mogliśmy ogrzać się w płomiennych uśmiechach pani Kempy, która słała je ku p.Chlebowskiemu - szkoda, że przesłuchiwany natarł się zbyt mocno pudrem i dlatego nawet się nie spocił. A przecież żar bijący z jej wypowiedzi zdradzał, że w tym piecu napalił sam prezes Jarosław - tyle opału się zmarnowało! W dodatku niefortunnie usytuowany obok pani posłanki pan Wassermann zgodnie z nazwiskiem lał w kółko wodę – para w ten sposób wytworzona przez tę parę poszła w gwizdek, a właściwie w dzwonek przewodniczącego -człowieka zimnego, który z lodowatą miną zakończył tę nieudaną próbę podgrzania atmosfery.
Niezrażona kiepskim spektaklem telewizja pokazała stojące w paru miastach koksowniki. Ten piękny obraz troski o obywateli zakłócili jednak weterani „Solidarności”, trwożliwie rozglądając się , skąd tym razem wyjadą czołgi. Przy okazji uraczono nas stwierdzeniem, że nie jest jeszcze tak źle jak było za komuny – za ilustrację posłużyły zdjęcia z zimy stulecia: pociągi, które wtedy, w 1979 roku uwięzły w zaspach. Teraz to się nie zdarzy , bo po pierwsze mamy inne stulecie, a po drugie – jak pada śnieg i ściska mróz, to pociągi po prostu nie jeżdżą. To jest miara postępu.
Miło jest też wysłuchać sprawozdań z Małopolski, w części pozbawionej prądu – bo u nas jest i możemy używać lodówek! Tu ostrzegam -nie cieszmy się za wcześnie z ich nieszczęścia! Wystarczy, że w Warszawie wysiądzie elektrociepłownia i zamarzniemy na amen. A oni, choć po ciemku, napalą sobie w piecach i przetrwają. W dodatku bez telewizora, co skutkować będzie niewiedzą na temat wyników osiągniętych przez komisje śledcze. Sądzę jednak, że podobnie jak inni obywatele - nie są zainteresowani głupstwami. Bo teraz przyroda, na którą nie ma wpływu nawet pan prezydent, poddaje nas cięższym próbom niż te, które są sprawką polityków. I tylko czasem chciałoby się znaleźć tych cwaniaków, wieszczących ocieplenie klimatu i nagrodzić ich za prognozę.
A co z tym mylącym czytelników tytułem? Oświadczam, że nie ma pomyłki! Będzie ciepło, a nawet gorąco -oczywiście w lecie, i to bez względu na to, czy jakąś„ustawę o klimacie” uchwali Sejm Najjaśniejszej, czy zawetuje ją prezydent i czy będzie ona wynikiem przestępczej zmowy lobbystów z władzą. Więc poczekajmy - zresztą w naszym kraju cierpliwość jest konieczna w każdej sprawie. A na razie -trzymajmy się ciepło!
 


a.kopff@wp.pl

czytaj także www.1944kopff.bloog.pl