Pierwszy po Belzebubie
Generał Jaruzelski przeżywa
niebywały rozkwit swej popularności. Nie jest to jednak popularność, którą
ktokolwiek chciałby przeżywać. Mocno starszego pana ciągają po sądach, opluwają
w telewizji, a następnie każą mu się tłumaczyć z tego, co na jego temat
wyprodukowali "znawcy tematu" -najczęściej czerpiący swą wiedzę z opowieści
swych młodszych od generała o dwa pokolenia kolegów.
Jestem młodszy o jedno pokolenie i wiem doskonale, czym było
życie w czasach słusznie minionych. Wiem, że Jaruzelski został na własne
życzenie symbolem trwania komunizmu za wszelką cenę - aż do jego, dość
niespodziewanego końca. Ten nastąpił -wszelako nie dlatego, że panowie Kaczyńscy
czy inni opozycjoniści zadali mu cios śmiertelny -lecz z powodu niewydolności
ekonomicznej systemu. Podejrzewam, że Jaruzelski miał tego świadomość -stąd
stosunkowo łagodne przejście do panującej nam teraz demokracji, której obcięto
przymiotnik "ludowa", zostawiając niestety niektóre z jej „osiągnięć”, do dziś
hamujących rozwój obecnej Rzeczpospolitej. Ale to tylko refleksja.
Na fali kolejnego "prostowania" garbatej historii - generała
co chwilę się przepytuje. Ostatnio -pan Lis, który z udawaną bezstronnością
skonfrontował jego poglądy z osądem prof. Paczkowskiego. Zaproszony historyk
udowadniał publicznie, że to co wie o tych czasach, znacznie przewyższa wiedzę
Jaruzelskiego o sobie samym. Spektakl ten był żenujący nie przez fakt
wymądrzania się , zresztą w sposób kulturalny, przez uczonego w piśmie
profesora, ale przez obraz, jaki oglądaliśmy na ekranie - z jednej strony
schorowany staruszek, z drugiej -dobrze trzymający się naukowiec, pewny swoich
racji, których nikt nie zweryfikuje, bo przecież stereotypy i dogmaty są
niepodważalne.
Dziwię się Jaruzelskiemu, że uczestniczy w takich audycjach.
Facetów, żyjących z opisywania go jako diabelskiego pomiotu i tak nie przekona
do swoich racji, liczyć na zrozumienie i idące za tym wybaczenie oczywistych
grzechów przez katolickich nienawistników nie może. Ci, którzy jak ja znaczną
część swego życia spędzili w PRL od dawna mają już wyrobione sądy na ten temat -
więc po co, generale, pchać sie przed kamery i tłumaczyć się z win swoich i
cudzych? Daj Pan spokój! Czy myśli Pan, że uniknie dalszych ataków? Chyba,że
jest Pan aż tak naiwny! A czym się będą żywić historycy, dziennikarze, filmowcy?
Każda rozprawa, na którą Pan się kornie stawia, każdy telewizyjny program czy
wywiad podgrzewa kontrowersje, które chce Pan interpretować na swoją korzyść, a
osiąga skutek przeciwny, wywołując eskalacje oskarżeń.
Nie mam dla generała zbyt wiele sympatii, bo nie dane mi było
poznać odpowiedzi na pytanie :”co by było, gdyby” - gdybym nie musiał żyć w
ustroju, który lata mej młodości i dojrzałości podporządkował głupiej ideologii.
Ale niektórzy powinni być mu wdzięczni Jaruzelskiemu -wreszcie pan Paczkowski
został profesorem za jego rządów, a np. pan Wassermann -prokuratorem. W sumie i
ja zbytnio nie narzekam – bo mimo różnych przeszkód, przetrwałem ten okres w
nienajgorszej kondycji.
Dlatego dziś, korzystając z zasobów nabytej mądrości
życiowej, chcę udzielić generałowi następującej rady : niech Pan zniknie! Nie z
tego świata, o czym raczył Pan wspomnieć – a z wirtualnej pseudo-rzeczywistości.
Proszę natychmiast zaprzestać pisania sążnistych wyjaśnień, zebranych w
książkach, których nikt nie czyta, proszę nie zaszczycać swą osobą pani Olejnik
czy pana Lisa, o innych nie wspominając, proszę na rozprawy -które, zapewniam,
nigdy się nie skończą -wysyłać pełnomocnika, proszę zmienić miejsce
zamieszkania, słowem -proszę się pogodzić z niepochlebnymi o Panu opiniami i nie
reagować. Jako jedyne pocieszenie proszę też przyjąć do wiadomości, że dla wielu
jest Pan osobą godną szacunku – niestety, ich poglądy nie są obecnie „na topie”
- więc nienagłaśniane. Rozumiem, że pańska aktywność jest spowodowana chęcią
udowadniania swoich racji i być może, wyrzutami sumienia, ale to zbędny trud.
Proszę się raczej zająć swoim zdrowiem, a nie przysparzaniem dziennikarzom
materialnych korzyści płynących z efektownej dla gawiedzi i pożądanej przez
chlebodawców sytuacji zatrudniania Pana w roli „chłopca do bicia”. Proszę
korzystać z uroków starości na tyle, na ile pozwala okrojona emerytura – na
właściwą, niekoniunkturalną ocenę swych postępków proszę teraz nie liczyć.
Sprawiedliwy osąd nastąpi – na pewno przed Bogiem i Historią. Nie wiem, czy
pańscy adwersarze kiedykolwiek się tam pojawią, bo to wysokie progi.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl