Czy tego chcecie, drogie panie?

    Parę dni temu włączyłem niechcący II program TVP - były to godziny poranne, więc trafiłem na "Pytanie na śniadanie". Tytuł ten mnie zniechęca i cieszę się, że podobne show nie odbywa się wieczorem - pewnie jakiś telewizyjny mędrzec nazwałby go "Informacje na kolację", co skutecznie wpłynąć by mogło na całodzienny brak apetytu u widzów. Ponieważ zamierzałem owego ranka zjeść śniadanie, więc już łapałem za pilota, aby znaleźć jakiś inny program, ale zobaczyłem na ekranie Wojciecha Cejrowskiego, któremu śniadaniowe pytania zadawała p.Rogalska, szczebiocząca na każdy temat wyemancypowana blondynka, więc pozostałem przy ofercie "dwójki".
    Pan Wojciech, z którego poglądami zgodzić się nieraz trudno, tym razem zapytany został o zwyczaje prymitywnych ludów w zakresie stosunków między kobietami a mężczyznami. Całkowicie pomijając poprawność polityczną, objawiającą się popieraniem parytetów, pochwałą "Manify" i zachwytami nad Beatą Kempą oświadczył on ni mniej ni więcej, że w płd. Ameryce, wśród tamtejszych plemion, panuje zgodny z naturą podział zadań -mężczyźni polują zapewniając rodzinie wyżywienie, a kobiety zajmują się dziećmi i gospodarstwem. Dodał, że mu się to bardzo podoba! Pani Rogalska usiłowała coś tam wtrącać, ale Cejrowskiego nie sposób przegadać - więc zamilkła, i tylko na końcu wyraziła swoje zdanie, że i do tych dzikich dotrze kiedyś cywilizacja.
    Pomyślałem sobie wtedy: "nie daj, Boże". Dobrze jest mieć świadomość, że są jeszcze na świecie miejsca, gdzie kobieta nie jest przedsiębiorcą, celebrytką, sędziną, nauczycielką, filozofką, posłanką, prezenterką - ale żoną, matką, babką czy nawet teściową. bo taki podział ról ze względu na płeć jest czymś naturalnym, a nie nieszczęściem, które spadło na rodzaj żeński. Dam sobie głowę uciąć, że podobnie myśli większość mężczyzn, którzy chcieliby owoce swojej pracy kłaść u stóp swych wybranek, ciesząc się, że w zamian dzieci mają właściwą opiekę i że w domu panuje ład, porządek i że czeka na nich kochająca kobieta -najlepiej z obiadem. Tak myślą, ale boją się wyartykułować swoje marzenia, by nie zostać zakwalifikowani do grona dzikusów, którzy nie mają zrozumienia dla słusznych aspiracji kobiet. Więc na codzień udają, że pomagają swym paniom : jeśli sprzątają -to po łebkach, jeśli gotują, to i tak rodzina ląduje w restauracji, jeśli mówią, że kochają -to mówią. Za to, jeśli się rozwodzą -to coraz częściej, choć bez podawania przyczyn.
    Panie zaś zawzięcie walczą o tzw. prawa, które są niczym innym, jak odbieraniem mężczyznom ich niebywałych przywilejów, takich jak prawo do późniejszej emerytury, krótszego życia, zawodowej szarpaniny i do zarobków, które i tak wydają na ogół ich partnerki. W ferworze tych zmagań na dalszy plan schodzi rodzina, domowe ognisko /strzeżone u dzikich ludów przez kobietę/ i co najgorsze -wychowanie dzieci. Wszystko to poświęcone zostaje na rzecz pieniędzy i chęci użycia - "bo nam, kobietom, także się należy". Ale co takiego? Gdy po latach wydumane korzyści okażą się wątpliwe -pozostaje frustracja, której zwycięskie wdowy nie mają nawet na kim wyładować.
    Wojna o zrównanie praw mężczyzn i kobiet jest w gruncie rzeczy zadymą przynoszącą szkody- głównie kobietom! Mnóstwo pań podziela ten pogląd, lecz mają obawy, że przylepią im gęby mieszkanek Ciemnogrodu. Dlatego są niewidoczne w mediach, bo tam obecnie brylują babochłopy w rodzaju p.Rogalskiej. Z kolei wzrasta liczba mężczyzn, którzy z odwrócenia ról czerpią pożytki - nigdy dotąd nie cieszyła się takim wzięciem męska prostytucja, nigdy dotąd w takiej masie ciała kulturystów nie były atrybutem reklamowym, zaś bycie utrzymankiem to dziś nie powód do wstydu, tylko dowód zaradności, a dla niejednego chłoptasia skuteczna promocja.
    Minęło sto lat od ustanowienia Święta Kobiet. Panowie! Uczcijmy rocznicę: wysprzątajmy mieszkania, wyrzućmy śmieci, ugotujmy obiad, wypierzmy i wyprasujmy, co trzeba, a potem – zróbmy striptis i oddajmy się miłosnym igraszkom. Może dostaniemy goździk, kiedy urodzimy?

 

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl