Zasłona dymna


    Codziennie naszą uwagę przyciągają doniesienia o aferach, przekrętach, śledztwach, sądach i wyrokach. Tym żywią się zarówno tabloidy, jak i gazety, chcące uchodzić za poważne, bo podobno naród żąda takich wiadomości. Jeśli już pozytywna informacja -to o olimpijskich sukcesach, ale zaraz po tym Sobiesiak i Rosół. Nieważna jest prawda, rzetelna dyskusja i wyważone opinie -najważniejsze, by była sensacja , na którą, zdaniem producentów drukowanej trucizny, czekają czytelnicy.
    Redaktor Pytlakowski z „Polityki”, jeden z ostatnich uczciwych dziennikarzy, opisał, czym zakończyła się większość dętych „afer”. Niczym, jeśli nie liczyć samobójstw ofiar medialnych nagonek czy procesu autora prowokacji skierowanej przeciw zwierzchnikowi. Końcem „porażających skandali” są zazwyczaj umorzenia, nie zapobiegające wszelako ostracyzmowi wobec pomówionych osób, którym zrujnowano życie. Ale przecież „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”- tak tę haniebną działalność służb „specjalnych” usprawiedliwiał b. minister od swoiście pojmowanej sprawiedliwości. Te wióry – to ludzie!
    Liczba osądzonych przez opinię publiczną, sterowaną przez pozbawioną skrupułów władzę i usłużne media- rośnie. Nie ma znaczenia, czy ktoś winien, czy nie – taki np. Drzewiecki, który presji nie wytrzymał, już jest potępiony, za to czyniący wiele hałasu o nic : pani Kempa, panowie Arłukowicz czy Wassermann lansują się jako obrońcy praworządności i wielcy moraliści. Ich zdanie się liczy – wymiar sprawiedliwości nie ma nic do gadania. I słusznie, bo nie ma o czym.
    Wieloletnia obserwacja sceny politycznej przyniosła mi podzielaną przez wielu konkluzję, że w podobnych awanturach chodzi o odwracanie uwagi od spraw najbardziej dla ludzi istotnych. Dyskusje, kto ma być prezydentem czy jaka partia będzie miała większość w polskim parlamencie są mniej ważne niż zasadnicza kwestia: dokąd zmierzamy jako społeczeństwo? Odpowiedź znam. Jest prosta, ale dla obałamuconych i zdezorientowanych rodaków -trudna do zrozumienia.
    Od wielu lat trwa wojna pomiędzy każdą władzą, a poddanymi, dziś prowadzona bardziej subtelnymi metodami niż za czasów, kiedy np. arbitralnie ogłaszane podwyżki cen powodowały strajki i protesty. Teraz władza wyrywa nam resztki praw obywatelskich zasłaniając się obłudnie troską o naród. W ramach owej troski zabroniono nam jeździć bez pasów po dziurawych jezdniach i rozmawiać przez komórki, nawet stojąc w korkach. Władza troszczy się też o nasze bezpieczeństwo, stawiając gdzie się da kamery, gwałcąc prawo do wizerunku, natychmiast upublicznianego przeciekami. Tu zresztą ciekawostka - ochronie podlega twarz przestępcy, a świadka - już nie! Władza dba o nasze zdrowie, zakazując palenia w publicznych lokalach, nie zważając na protesty właścicieli -w ustroju, w którym prawo własności stanowi principium, ale równocześnie skazuje na śmierć obłożnie chorych, odmawiając refundowania posług pielęgniarskich. Władza wie najlepiej, jak wychować dzieci -te maluchy, których rodzice nie spełniają kryteriów dochodowych, będą im odbierane i umieszczane w domach dziecka, a decydować o tym będą paniusie z opieki społecznej, specjalistki od zimnego wychowu ludzkich cieląt. Władza jest bowiem mądra, a poddani głupi i rządzący muszą myśleć za nich.
    Co chwilę nas sprawdzają, jak daleko można się w ograniczaniu swobód obywatelskich posunąć. Przykłady podane wyżej wydają się błahe, ale ich ilość każe podejrzewać zorganizowaną akcję. Kasta rządząca testuje rodaków, którzy w ramach systemu demokracji wysłali ich na państwowe stanowiska, jak nie przymierzając -Kamiński Tuska. Wybrańcy uwierzyli, że są wspaniali i najlepsi : najbardziej moralni, wykształceni, piękni, sprawiedliwi i mający zawsze rację, a wyborcy – to hołota, stado baranów, nad którym trzeba raz na jakiś czas się pochylać udając zainteresowanie, bo nadciągają kolejne wybory. I oczywiście pleść, że wszystko, co robią - to w imieniu narodu i dla jego dobra. Zawodowi altruiści, psiakrew!
    Schowani za dymną zasłoną udawanych afer i pozorowanych politycznych awantur myślą o jednym – jak najdłużej pozostać przy władzy i rządzić tymi, którymi gardzą. Pan poseł Rzymełka ostatnio wyraził życzenie, aby pasażerowie, którzy dostąpili zaszczytu podróżowania tym samym, co on, pociągiem do Katowic, pozbawieni byli możliwości rozmawiania, bo zakłóca to sen parlamentarzyście -zaproponował więc „strefę ciszy” na PKP. Myślałem, że to żart, ale zaraz pojawił się przedstawiciel kolei i całkiem serio podjął temat. Zupełnie poważnie traktuję natomiast czynienie dzieci sierotami poprzez odbieranie ich ubogim czy chorym rodzicom; sugeruję jednak, aby się baczniej przyjrzeć, jaki wpływ ma materialny status na wychowanie potomstwa, gdyż nawet dobrze sytuowani nie zawsze sobie radzą z tym problemem. Przecież bliźniacy z Żoliborza są podobno „dobrze wychowani”!
    Nie dajmy się więc zwieść chwytliwym hasłom o opiekuńczej roli państwa, bo wkrótce znajdziemy kamery w łóżku i łazience, zainstalowane pod pretekstem troski o zdrowie i moralność. W razie oporu -obniżą nam emerytury. W kraju, gdzie wątpliwej jakości polityka wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem możemy się spodziewać jeszcze wielu pomysłów ograniczających naszą wolność, a również wzrostu liczby pilnujących, abyśmy nie wyrwali się ponownie na niepodległość.
    To się już dzieje.
 


a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl