Metamorfozy

     Wiosna to pora radosna – słowa tej starej piosenki przypominają, że mamy czas, kiedy wszystko kwitnie wkoło, a zwłaszcza jabłonie, i że świat wtedy nie jest zły. Tegoroczna wiosna w naszym kraju zbyt radosna jednak nie jest, bo i smoleńska tragedia, i powódź , i niepewność związana z wyborami. Są jednak wydarzenia, które pokazują, jak wielki wpływ ma budząca się przyroda na ludzi. Kobiety –na przykład- idą do fryzjera, zmieniają garderobę, robią porządny makijaż –i już pani Kluzik-Rostkowska wygląda niezwykle, pani Jakubiak przemienia się w słodką blondynkę, a pani Rokitowa przestaje wystawia
się na widok publiczny, co też jest radykalną zmianą. Panowie także przeistaczają się na naszych oczach, głównie za sprawą okularów – te nadają panu Palikotowi wygląd intelektualisty, prezesowi Kaczyńskiemu dodają odpowiedniej powagi, a Komorowskiemu niczego nie zmieniają, bo do samooceny służą mu wciąż te same szkła, niestety -zbyt różowe.
    W dziedzinie zachowań polityków obserwujemy więc niezwykłe metamorfozy . Zwyczajne do tej pory lawiny obustronnych inwektyw zastępują nawoływania do wzajemnej miłości, opartej na wybaczaniu i zrozumieniu. Doszło do tego , ze prezes Kaczyński chce dyskutować z premierem Tuskiem nawet o prywatyzacji służby zdrowia! Nieprawdopodobne, a jednak! Widać wiosna ma wpływ przemożny na wzmożoną aktywność szarych komórek, które widocznie nie funkcjonowały , gdy tak potrzebną ustawę posłowie pisolewu utrącali w Sejmie. Ale cieszmy się, że lepiej późno, niż wcale, choć dla wielu wówczas chorych dziś jest za późno. Nie bądźmy jednak małostkowi i spróbujmy zastanowić się, dlaczego tegoroczna wiosna przyniosła aż takie przemiany w postawach niektórych postaci z politycznego podwórka. Sięgnijmy zatem do nauk przyrodniczych i przyjrzyjmy się życiu chrabąszcza- nomen omen-majowego.
    Najpierw w postaci larwalnej przez cztery lata siedzi toto w ziemi – tak długo, jak posłowie w parlamencie. Żywi się podgryzaniem korzeni / tu różnica –nasi przedstawiciele gryzą się głównie między sobą/. Skutek ? Larwy robią się coraz grubsze, obrastają cielskiem i wreszcie niektóre dochodzą do pozycji pędraka, czyli chrabąszczowej elity. Inne giną, jak nie przymierzając, Samoobrona czy LPR. Wreszcie pod koniec cyklu przemian, właśnie w maju, pędraki nakładają chitynowe pancerze, rosną im skrzydła i wzlatują bucząc głośno. Odpowiednio- w demokracji to czas wyborów. Podobnie jak chrabąszcze, posłowie latają bucząc swe hasełka gdzie się da , licząc na zmylenie wyborców, do których włażą drzwiami i oknami. Niektórym się to nawet podoba. W tym roku okres aktywności zarówno owadów jak i polityków skończy się najpóźniej 4 czerwca, a potem nastąpi błoga cisza, bo owadzi cykl sprowadzi całe towarzystwo do punktu wyjścia.
    Wszystkie zaobserwowane przemiany są w gruncie rzeczy przewidywalne: cykliczne i krótkotrwałe. Dlatego nie dajmy się zwieść chrabąszczowi, który pukając w nasze okna będzie krzyczał: jestem orłem! – taka metamorfoza nie ma prawa się zdarzyć! Ale kto chce –niech wierzy, że to możliwe.

 


a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl