Muzeum horroru


    Natura ludzka jest skomplikowana. Mamy dobre cechy – te wyolbrzymiamy często ponad miarę – i złe. Do tych przyznajemy się niechętnie, ale i tak wyłażą, czasem bezwiednie ujawniając nasze skrywane oblicze. Przyznajmy – lubimy obejrzeć filmy akcji pełne katastrof, wypadków, strzelaniny, ze stosami ofiar polanych keczupem. Śledzimy je z emocjami zaspokajającymi nasze atawistyczne zapotrzebowanie na okrucieństwo, tkwiące w nas od wieków, przykryte w różnym stopniu naskórkiem cywilizacji. Ale co tam kino! Wystarczy wypadek drogowy i już ów naskórek diabli biorą, kiedy natychmiast zbiera się tłumek gapiów chętnych oglądania „na żywo”widoku krwi broczącej z ran poszkodowanych. Trzeba przyznać, że popyt na takie obrazy jazda po polskich drogach zaspokaja z naddatkiem i w każdym dzienniku telewizyjnym można się nimi nasycić do znudzenia. Stąd zapewne inicjatywa ministra kultury, by dla spragnionych jeszcze mocniejszych wrażeń uatrakcyjnić ofertę i w warszawskiej Cytadeli otworzyć muzeum, którego głównym eksponatem będzie wrak rozbitego pod Smoleńskiem prezydenckiego samolotu.
    To świetny pomysł! Wyobraźmy sobie wycieczkę młodzieży, która po zwiedzeniu Centrum Naukowego „Kopernik”, wymęczona zebranymi tam gadżetami pragnie godziwej rozrywki i z entuzjazmem skorzysta z okazji obejrzenia wystawy w położonej niedaleko placówce. Tam po skonsumowaniu hot-dogów, zobaczy to, co zostało z Tupolewa, a fachowy przewodnik objaśni, że tu, przy tym okienku, siedział taki a taki poseł, tędy do kabiny pilotów generał przeciskał się przez prezydencką salonkę , a ten ocalały stuzłotowy banknot znaleziono w portfelu prezesa banku. Zwiedzający obejrzą jeszcze komputerową symulację zdarzenia i film z miejsca katastrofy w zwolnionym tempie. W Warszawie powstanie kolejna turystyczna atrakcja mogąca liczyć na wielkie zainteresowanie i wpływy ze sprzedaży biletów wstępu.
    Myślicie zapewne, że kpię sobie z tragedii. W takim razie odpowiedzcie : gdy ten projekt pana Zdrojewskiego zostanie zrealizowany, czy pójdziecie obejrzeć wrak? Czy, jak na Krakowskim Przedmieściu, nie ogłosicie tych wycieczek za „wyraz czci i hołdu dla poległych”, podczas gdy będzie chodziło tylko o zaspokojenie niezdrowej ciekawości?Czy przeszkodą nie okaże się szacunek dla zmarłych i współczucie dla osieroconych rodzin i czy ktoś takim „drobiazgiem” będzie zaprzątać sobie głowę?
    Dokumentacja leżącego pod smoleńskim śniegiem wraku powinna się znaleźć w archiwum, a materialne szczątki – w hucie. Tak byłoby najlepiej, ale jeśli zostanie podjęta inna decyzja, wtedy -idźmy na całość. Postawmy obok resztek Tupolewa to, co pozostało po wojskowej „Casie”, rozbitej w Mierosławcu i rządowym helikopterze, na którego pokładzie omal nie zginął Leszek Miller. Muzealną kolekcję warto byłoby uzupełnić o równie cenne fragmenty pojazdów, w których ludzie stracili życie -autobusu spod Grenoble, Volkswagena- busa zmiażdżonego nieopodal Grójca i mercedesa Geremka? Może też znajdzie się tam kącik „samobójców”, a w nim rewolwer, z którego wielokrotnie zastrzelił się Ireneusz Sekuła i zakrwawiony szlafrok Barbary Blidy? Przecież powinno być takie muzeum rodzimego horroru. Będzie frekwencja, bo liczba ludzi prymitywnych rośnie, czego wymownym dowodem jest choćby ilość zagłodzonych i zakatowanych zwierząt, o dzieciach maltretowanych i mordowanych przez dorosłych nie wspominając. Więc otwarcie takiej placówki odpowie na społeczne i polityczne zapotrzebowanie pierwotnej hordy -z kulturą nie będzie to miało nic wspólnego, panie ministrze, za to ze swoiście pojmowanym dziedzictwem narodowym -jak najbardziej!
    A może jednak najwyższy czas oprzytomnieć?
 

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl