My, naród!

    Uwaga opinii publicznej, sterowana przez środki przekazu, skupiona jest na poszukiwaniu winnych katastrofy smoleńskiej. Temat ten będzie nam towarzyszył jeszcze długo, bo jest świetną okazją do wszczynania awantur przez tych polityków, którzy nie dostąpili zaszczytu zejścia z tego padołu w towarzystwie śp. Prezydenta. Powiecie -nie wypada sobie kpić z tragedii. Zgoda, ale trzeba jakoś odreagować tę kanonadę pomówień, obelg i zwykłego chamstwa, które wciska się drzwiami i oknami , a przez telewizor do każdego domu. No, prawie każdego, bo w wielu domach odbiorniki włącza się tylko wtedy, gdy da się przewidzieć. że na ekranie nie ukaże jakaś wykrzywiona nienawiścią gęba. Trzeba jednak mieć dużo szczęścia, aby na taki moment trafić.

    Słusznie twierdzi Jarosław Kaczyński, że gdyby na obchody rocznicy katyńskiego mordu premier i prezydent polecieli razem, to wtedy albo do katastrofy by nie doszło, albo zginęliby razem. Ujmując rzecz szerzej -gdybyśmy ich nie wybrali, nie mieliby szans na beztroskie rozporządzanie rządową maszyną, więc Lech Kaczyński żyłby do dzisiaj, zajmując jakieś stanowisko, do którego lepiej by się nadawał niż do prezydentury. Dlatego to my, naród- jesteśmy odpowiedzialni za ten wypadek, a w konsekwencji– za upadek ojczyzny, co mimochodem wyszło na jaw w trakcie pospiesznego śledztwa.

    Bo już wiemy, że razem z samolotem runął też polski honor. Rosjanie bowiem ujawnili, że na pokładzie Tu-154M był nietrzeźwy generał. Upublicznienie tego faktu wywołało wielkie oburzenie, bo, jak wiadomo, polscy generałowie to przykładni abstynenci, w wojsku nikt nigdy alkoholu nie tknął i takie oszczerstwo zadaje ciężki cios narodowej dumie, plugawiąc sztandar, godło i mundur. Dlatego my,naród- oskarżamy premiera, który w porę nie zaprzeczył rosyjskim rewelacjom, gorzej!- przyznał ruskim rację- o zaprzaństwo i uważamy, że jest człowiekiem bez honoru, co jest gorsze niż śmierć. Tak twierdzą co prawda tylko posłowie PiS-u – Macierewicz i Kamiński, ale przecież to także wybrańcy narodu, a więc przemawiają również w naszym imieniu. Z tych samych powodów jesteśmy odpowiedzialni za wszelkie głupoty głoszone przez innych posłów – to my,naród, wpuściliśmy ich na Wiejską. Usiłowanie wprowadzenia do parlamentu osób o choć trochę lepszych standardach moralnych i kultury osobistej grzęźnie od lat w pozornych dyskusjach o zmianie ordynacji wyborczej – dlatego musimy ze wstydem przyznać, że to my, naród jesteśmy tacy, jak nasi przedstawiciele: kłótliwi, źle wychowani, samolubni, małostkowi, obłudni, pazerni – nieumiejący dogadać się w sprawach zasadniczych. Jak tak kiepskie społeczeństwo ma za parę miesięcy wybrać dobry parlament? Już teraz można przewidzieć , że w następnej kadencji Sejmu będziemy świadkami bójek, mordobicia, kto wie, może strzelaniny jako form poselskiej ekspresji. Już teraz niewiele brakuje do takich zachowań.

    Jaki stąd wniosek? Dla dobra Rzeczpospolitej trzeba jak najszybciej powziąć energiczne działania i szybko dokonać wymiany choćby części elektoratu. Konieczny będzie import nowych Polaków i to nie tylko sportowców, ale też polityków. Pierwsza jaskółka już jest – to czarnoskóry John Abraham Godson, który na fotel poselski przedarł się pokonując rasowe uprzedzenia naszych „patriotów”. Nie wszystkim cudzoziemcom udaje się zostać polskim obywatelem- ostatnio w ramach akcji „Polska dla Polaków” straż graniczna przystąpiła do deportacji mongolskiej rodziny, od lat zamieszkałej w naszym kraju wraz z urodzonym tu potomstwem. A przecież gdyby niejaki Nicolas Chopin nie mógł zamieszkać w Polsce – wówczas nie jego syn, Fryderyk, ale np. Michał Wiśniewski byłby największym narodowym kompozytorem. Powoli, ale jednak- mimo publikacji niejakiego Grossa- zmienia się na lepsze nastawienie do Żydów. Widocznie nasz katolicki i zarazem patriotyczny naród pogodził się z tym, że Jezus też był Żydem, jego Matka nie pochodziła z Częstochowy ani nawet z Torunia i wzniósł mu odpowiednio okazały pomnik w Świebodzinie. Więc może z Ziemi Świętej przyjdzie fala nowych-starych obywateli, przynosząc nam nie tylko króla i królową, ale także następców Tuwima, Słonimskiego czy Rubinsteina?

    Pozostaje problem, co zrobić z niechcianą częścią aktualnej populacji Polaków. Wyeksportować? Któż by przyjął do siebie awanturników i zadymiarzy, odwiecznych warchołów, chamów i głupców, wyspecjalizowanych w niszczeniu własnego państwa! A może taka afrykańska Republika Czadu to dobre miejsce dla naszych targowiczan ? Tam od dawna rozstrzyga się spory karabinem maszynowym. U nas jeszcze nad wszystkimi partiami, frakcjami i odłamami unoszą się hasła: „ojczyzna”, „patriotyzm”, „solidarność” , ale dla każdego ugrupowania znaczą już coś innego, bo język -to plemienne spoiwo- przestał służyć porozumieniu: stał się morderczym narzędziem w bratobójczej walce. Teraz wystarczy przejść od podłych słów do zbrodniczych czynów i będziemy doszczętnie „zaczadzeni”. Próba generalna już się odbyła w Łodzi.

    My -naród? Znak zapytania coraz bardziej usprawiedliwiony.


a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl