Czy prawda nas wyzwoli?

     
     Obiegowe , stereotypowe porzekadła mają zastosowanie wtedy, gdy mówca nie ma nic mądrego od siebie do powiedzenia. Staje taki przed słuchaczami i mówi na przykład: „spieszmy się kochać ludzi - tak szybko odchodzą” - i szybko odchodzi, bo musi napisać artykuł do „Gazety Polskiej”, słynącej z miłości bliźniego ze specjalnym uwzględnieniem rządu RP. Wyjątkową pozycję w rankingu podobnych „głębokich myśli” ma slogan poświęcony życiu jednostek i całych społeczeństw: „prawda nas wyzwoli”.
Ale my nie od dziś wiemy, że nie prawda, ale kłamstwo jest świetnym sposobem na życie, przeżycie, a przy okazji -użycie, zaś dociekanie prawdy od wieków przynosiło nieszczęścia. Taki Savonarola piętnując rozpustne obyczaje kleru spłonął na stosie, podobnie jak głoszący niepodważalne poglądy obalające geocentryzm Giordano Bruno. Prawda ich wyzwoliła, lecz tylko z cielesnej powłoki.
W czasach nam współczesnych prawda też nie cieszy się szczególnym wzięciem, gdyż jest niepotrzebna. Co nią jest, a co nie rozstrzyga głosowanie. W rozszalałej demokracji ludzie nie tylko mają prawo propagować nawet najbardziej idiotyczne poglądy, ale też każdy może sobie wybrać taką „prawdę”, jaka mu pasuje. Jeżeli ktoś uważa, że np. katastrofę w Smoleńsku spowodowała beztroska i pycha głównego pasażera, to zaraz ze swoją „prawdą” spieszy rodzina nieboszczyka oznajmiając, że winę za wypadek ponoszą rosyjscy kontrolerzy. Oba te stanowiska są w codziennym obiegu medialnym równoprawne, choć naprawdę mało kto interesuje się tym coraz bardziej wyświechtanym tematem. Może trzeba ogłosić referendum, demokratycznie ustalić, która opcja zdobędzie większość i zakończyć ten gorszący spór ?
Kłamstwo ma praktyczne zastosowanie, zwłaszcza zamaskowane dostojną togą prawdy. Przykład? Kim byłby Bronisław Wildstein, gdyby nie śmierć Stanisława Pyjasa, za którą odpowiedzialnością obarczono funkcjonariuszy zbrodniczego reżimu. Na martyrologicznej glebie wyrósł studencki ruch protestu, a jego uczestnicy, w tym p. Wildstein, zażywają dziś rozkoszy kombatanctwa. Tymczasem, gdy niedawne badania zlecone przez IPN/!/ przyniosły niechciany rezultat – młody człowiek spadł ze schodów będąc w stanie wskazującym, co zresztą już wówczas udowadniała obdukcja lekarska- mamy kłopot, jak potraktować spryciarzy, którzy na tej bezsensownej śmierci od lat zbijają swój polityczny/ i nie tylko/ kapitał. Więc gdy odkłamano prawdę - na wszelki wypadek utajniono wyniki śledztwa, bo nie pasują do ustalonej z góry tezy i mogłyby zaszkodzić paru osobom, które na jej lansowaniu dobrze wyszły.
Śmiem twierdzić, że demokracja nie sprzyja prawdzie -kłamstwo ma bowiem w tym systemie daleko bardziej praktyczne zastosowanie. Zbliżają się wybory, a kłamliwe obietnice to niezawodny sposób na pozyskanie głosów. Nigdy żadna ze zwycięskich partii nie dotrzymała ułamka procenta z ich obszernego katalogu i nie sądzę, by teraz było inaczej. Co najwyżej, dowiemy się kolejnych „prawd” o korupcji, przekrętach i aferach, ujawnianych przez wzajemnie obrzucających się błotem politycznych zapaśników. Kto chce, niech wierzy, a kto nie wierzy -niech czeka na rozstrzygnięcia sądowe. Ale i te werdykty są do zakwestionowania: zawsze będzie można usłyszeć, że sądy są „ich” i dlatego taki wyrok, a jeśli „my” dojdziemy do władzy, to i z sądami zrobimy porządek, aby zatriumfowało prawo i sprawiedliwość. Raz już triumfowało, ale bałagan zrobił się ogromny, bo wtedy właśnie wyzwalała nas „prawda”, która okazała się kłamstwem.
Nie warto więc czekać na „wyzwolenie” - najlepiej przyzwyczaić się do tego, że żyjemy od lat w kłamstwie i jesteśmy z nim już tak oswojeni, że nam wcale nie przeszkadza. Telewizor mamy przecież włączony od rana do nocy. I kiedy raz na jakiś czas głosujemy na tego z politycznych kaznodziejów, o którym myślimy, że mniej kłamie od konkurentów - potem wszyscy, jak jeden mąż, stwierdzamy gorzko, że bardzo się pomyliliśmy.
To jest ta „prawda obiektywna”- ta jednak, jak widać, nie ma mocy nas wyzwolić.


 

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl