Męska rozmowa
Od godziny
siedzieliśmy nad piwkiem- ja i mój młodszy o ładnych parę lat kolega. Za oknem
piękna, prawie wiosenna pogoda, ale nad naszym stołem unosiła się czarna burzowa
chmura kiepskiego humoru, z którą mój towarzysz przybył na spotkanie i którą
bezskutecznie od paru chwil usiłowałem rozwiać. Nie szło, choć naprawdę się
starałem.
-Słyszałeś, Wojtek co nawywijał Dubieniecki? - wrzuciłem aktualny temat. -Prezes
się wypowiedział, że wspominając zięcia obraża się pamięć czcigodnego tatusia
bratanicy. Ale heca, nie? -czekałem na reakcję współbiesiadnika.
-Uhmm- zamruczał Wojciech. Zwykle rozpolitykowany -dziś nie podjął tematu. Co go
gnębi -pomyślałem- co się stało z tym zwykle pełnym optymizmu człowiekiem?- ale
próbowałem dalej.
-Szykuje się klęska Platformy, notowania spadają, a PiS rośnie w siłę-
poruszyłem wątek, który zawsze powodował zainteresowanie kolegi. Ale tym razem –
pudło!
-A co mnie to obchodzi!- burknął nieuprzejmie Wojtek i nabrał piwa w usta.
Oniemiałem.
-Co ci jest? Źle się czujesz? Przecież życie ci się świetnie układa, dobrze
zarabiasz, masz fajny dom, uroczą żonę...-przerwałem, bo Wojtek popatrzył na
mnie wzrokiem, który niczego dobrego nie wróżył. Otarł usta z piwnej piany,
odłożył kufel i spytał ironicznie:
-Ty nic nie wiesz, czy udajesz?! Tobie w głowie tylko ten PiS, albo Platforma, a
tymczasem nadciąga całkiem inne nieszczęście! I to dotyczy wielu, w tym mnie!
Rodzina mi się, rozumiesz, rozpada, ot co! Żona, powiadasz. A wiesz, gdzie ona
jest i co robi?
Nie wiedziałem.
-Całkiem jej odbiło od czasu, kiedy poszła na tę, jak to się nazywa... manifę!
Kiedy wróciła, była całkiem odmieniona- potok słów zamieniał się w wodospad.
Wojtek był widocznie mocno zdenerwowany. -Wyobraź sobie, że oświadczyła, że
wymawia mi służbę i nie będzie dłużej gotować, prać i wynosić śmieci!
-Tak cię to zirytowało?- spytałem głupio. - Przecież kobiecie trzeba pomagać...
Wojtek się wkurzył nie na żarty.
-A co myślisz, kto w naszym domu gotował, prał i wynosił śmieci? I jeszcze
chodził na zakupy, mył gary i sprzątał! Ja! To co ona mi, do cholery, wymawia!
No, chyba że seks to dla niej też niechciana służba! Czego te baby chcą, jestem
już całkiem głupi- kolega mi się zupełnie rozkleił.
Popatrzyłem na niego ze współczuciem. Ja to już przechodziłem i wiem, że nie ma
wyjścia -albo trzeba się przyzwyczaić, albo zmienić partnerkę, co przez jakiś
czas daje człowiekowi odrobinę normalności.
-Czego chcą? Teraz chcą władzy! - tłumaczyłem mu, jak dziecku. - Bo baby
zmężniały, a chłopy zniewieściały. Uniseks, rozumiesz! I dlatego kobiety walczą
o parytet, a mężczyźni o prawo do wychowywania dzieci. Oczywiście, jeśli
zdeklarują, że są gejami. Wtedy ta walka jest słuszna i popierana przez
postępowych obywateli takich jak Magdalena Środa lub Jacek Żakowski, a wszyscy,
którym się to nie podoba -to Ciemnogród!
Zamówiliśmy jeszcze po piwku. Wojtek się uspokoił i zaczął nawet logicznie, bez
emocji, rozważać przypuszczalne koleje swego życia w matrymonialnym związku.
-Ona pewnie będzie kandydować do Sejmu, bo teraz jest łapanka na kobiety i jeśli
się dostanie, to będzie kres naszego małżeństwa- tylko co ja zrobię, kiedy
zostanę sam? Poradź- patrzył na mnie oczekując dobrej rady.
Milczałem, ale na jego miejscu bym się nie martwił. Był młody, zgrabny, wysoki –
na pewno znajdzie jakiegoś amatora i będzie mógł znów ułożyć sobie życie. I
oddawać się swemu ulubionemu zajęciu -polityce! A konkretnie walce o prawa
kolejnej uciskanej mniejszości, zwłaszcza o parytet w parlamencie dla
kochających inaczej. I kto wie, może dojdzie tam do spotkania z byłą już wówczas
żoną? Wszak różnymi drogami dochodzi się do kariery! Trzeba tylko być „na
czasie”!
A ja jednak nie żałuję, że „mój czas” -już minął.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl