Błogosławiona skleroza
Pamięć ludzka jest
krótkotrwała -po jakimś czasie, wspominając różne wydarzenia mylimy daty, osoby
i sytuacje. Ta powszechna przypadłość stwarza wielkie możliwości dla tzw.
historyków -mogą w gruncie rzeczy pisać , co chcą- wiedząc, że po pierwsze mało
komu chce się ich elaboraty czytać, po drugie – sprawdzać, po trzecie
-polemizować, a po czwarte- zawracać sobie głowę rozlanym ongiś mlekiem, bo
trudno sobie przypomnieć, co i kiedy się rozlało, i czy to było mleko.
Wykorzystują ten stan rzeczy niektórzy i zarabiają -pracownicy IPN-u na
kartotekach, Jan Tomasz Gross na Żydach, reżyser Hoffman na Piłsudskim, prezes
na bracie, a wszyscy oni oraz niezliczona rzesza polityków na naszej sklerozie.
Kto dziś pamięta inicjatora budowy trasy siekierkowskiej- za
to tkwi w nas przekonanie, że zawdzięczamy ją ówczesnemu prezydentowi Warszawy,
Lechowi Kaczyńskiemu, który przecinał wstęgę otwierając nową przeprawę przez
Wisłę, poza tym w niczym nie przyczyniając się do jej uruchomienia. To podobny
dylemat do tego, który dręczy Donalda Tuska- jeśli polegnie w nadciągających
wyborach, cały wysiłek jego rządu skierowany na budowę autostrad skonsumuje
ewentualny następca, który przypisze sobie wszelkie w tej materii zasługi. Kto
przypomina sobie, że brak cukru i jego wysokie ceny zawdzięczamy przyjęciu
warunków wstąpienia do Unii Europejskiej i dziś obarczanie winą obecnego
ministra rolnictwa Marka Sawickiego jest dobrą ilustracją przysłowia „Kowal
zawinił, cygana powiesili”. PiS-owcom domagającym się kolejnej ministerialnej
głowy nie robi to zresztą różnicy – w spocie reklamowym przypisują wszelkie
możliwe grzechy swym politycznym przeciwnikom, wkładając im w usta stwierdzenia,
których autorem był ich przywódca. Za głoszenie oczywistych kłamstw nie ponoszą
odpowiedzialności, bo nasza krótka pamięć pozwala na takie praktyki.
Ogólnonarodowa skleroza sprzyja manipulacjom. Dzięki nim
utwierdzamy się w przekonaniu, że w katastrofie smoleńskiej straciliśmy
wyjątkowego w skali światowej prezydenta, a niewielu pamięta jego marne
notowania jeszcze na dzień przed niefortunną podróżą. Z kolei premier,
pozbawiony zaplecza medialnego, osobiście pielgrzymuje od Moniki Olejnik po
redakcję „Gazety Wyborczej” tłumacząc się z niezrealizowanych obietnic, bo te
pamiętamy mu dobrze. Ja co do ich spełnienia nie miałem najmniejszych złudzeń,
ale zadowalam się tym, co się mimo wszystko udało. I tak na przykład za
największe osiągnięcie uważam zniesienie obowiązkowej służby wojskowej -zmory
wielu pokoleń młodych Polaków, rujnującej im często życie na samym początku
trudnej dorosłości. Już to powinno zaskarbić wdzięczność dla tego rządu -ale
cóż, skleroza! My żądamy wielkich reform, bo zapomnieliśmy, z jakim hukiem padły
słynne „cztery reformy” Jerzego Buzka. Łagodna ewolucja, proponowana przez
obecny rząd nam nie odpowiada, bo my wolimy rewolucje. Czy skutki
„październikowej” pokryła amnezja?
Nasza narodowa pamięć jest w istocie niepamięcią o tych
wszystkich radościach i sukcesach, które nam się przydarzyły. Przegrane
powstania, klęski wojenne, katastrofy i nieszczęścia – tym się karmimy. Nie
umiemy cieszyć się z tego ,co mamy, ale gdybyśmy się rozejrzeli wokoło
nieobałamuconymi oczami spostrzeglibyśmy, że powodów do dumy jest już całkiem
sporo. To jednak nie leży w naszym charakterze – my musimy się kłócić i smucić,
trwać w całorocznej zadumie, pochylać sztandary nad grobami i słuchać
bełkotliwych mów z nieodłącznym dodatkiem patriotycznego sosu. W takiej
atmosferze wychowujemy dzieci, smutne jak ich rodzice, celebrujący fałszywych
zbawców ojczyzny. A Ona wcale zbawienia nie potrzebuje: wypatruje spokoju i
radości, które nareszcie należą się Jej obywatelom- a młodym szczególnie.
Dlatego też pragnę, by błogosławiona skleroza dotknęła
wszystkich, żywiących się naszą niewesołą historią, ale żebyśmy nigdy nie
zapominali nauk z niej płynących.
PS. Zapomniałem już, o czym chciałem napisać.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl