Bigos na mszalnym winie
Minęły święta wielkanocne – czas pozornego spokoju, kiedy to wszystkie miotające
naszą krainą siły polityczne zajęły się konsumpcją i odpoczynkiem od codziennych
ujadań, a już nadciąga nowa okazja do „wzniosłych uniesień”, „wspólnego
przeżywania” oraz „odświętnego nastroju”. Powodem do wygłaszania pompatycznych
frazesów będą uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II, na które uda się
oczywiście pan prezydent Komorowski. Już wiemy, że łaskawie przyjmie go sam
papież Benedykt, wiemy, że poleci do Rzymu samolotem wraz z innymi politykami, a
tylko pisowcy wyjadą pociągiem, gdyż na Opatrzność, która już raz ich zawiodła,
obawiają się znowu liczyć. A swoją drogą – pod tym względem niebo najwyraźniej
nie jest wrogie obecnemu prezydentowi, czego nie można powiedzieć o większości
hierarchów kościoła. Abp. Michalik popisał się wielkanocną homilią, w której nie
wiadomo dlaczego wzywał rząd /i tylko rząd/ do przeprosin narodu za całe zło,
jakie spadło na Polskę wraz z Tupolewem, a w kilku kościołach uczyniono z tematu
katastrofy oprawę grobu Chrystusa, budząc niejednokrotnie zgorszenie wiernych.
Zadaję sobie pytanie: dlaczego katoliccy purpuraci tam
zaciekle zwalczają prezydenta i polityków PO. Czyżby to byli ateiści, innowiercy
czy islamscy terroryści? Ależ skąd! Prezydent -gorliwy katolik, przykładny
ojciec rodziny, Tusk -to samo, poseł Gowin – aż do przesady, a biskupi nic-
tylko Kaczyński i Kaczyński : stary kawaler, szerzący zamęt i podsycający
podziały- wśród katolików przecież! Może jakiś ksiądz wyjaśni mi, o co chodzi –
bo ja tego nie rozumiem. Nie tylko ja – zresztą!
Za to wiem, w czyim interesie leży ta bezsensowna awantura.
Przede wszystkim -mediów. To one organizują niby-dyskusje, a w zasadzie pokaz
dzikich obyczajów, gdy przeciw politykom rządowej koalicji występują
nieodpowiedzialni pisowscy kibole i mówią na jednym oddechu piramidalne bzdury,
nie dopuszczając do wymiany rzetelnych argumentów. Dziwię się tylko
przedstawicielom koalicji rządowej / za wyjątkiem posła Kłopotka, który na siłę
chce być oryginalny /, że w tych „ustawkach” biorą udział. Odmowa uczestnictwa w
rozmaitych hecach typu „Kawa na ławę” czy „Forum” doprowadziłaby -być może-
inspiratorów tych i podobnych programów do refleksji nad jakością tej metody
pozyskiwania widzów, choć i tu mam wątpliwości. W „Piaskiem po oczach”
zaproszony gość, Stefan Bratkowski, walczył z potokiem słów pana prowadzącego
dyskurs, który realizując przykazania TVN-owskiego przedszkola dziennikarskiego
postawił się w roli... adwersarza swego rozmówcy, ze skutkiem dla siebie
żałosnym. Pan Bratkowski jest bowiem dziennikarzem niezależnym, kompetentnym i
precyzyjnym, dlatego rzadko zapraszanym do studia -pan Piasecki, zawsze
dyspozycyjny, mógł mu przeciwstawić tylko sloganową paplaninę politycznego
didżeja i wzmocniony mikrofon. Tę „rozmowę” nadano w wielki piątek, dzień
tradycyjnie zarezerwowany na rozważania o „męce pańskiej”. Emitowane zamiast
drogi krzyżowej męczarnie pana Piaseckiego, zmagającego się z bijącym go
intelektualnie na głowę przeciwnikiem, nie budziły w obserwatorach współczucia,
więc powrócono zaraz potem do tradycyjnych transmisji z Watykanu. A te w tym
roku trwać będą dłużej, niż zwykle, bo telewizja zapowiada już kolejne
niesłychane atrakcje na pierwsze dni maja. Z powodu beatyfikacji antenę wypełnią
stosowne relacje, filmy i reportaże na jeden temat. Pewnie będzie też wywiad z
Piotrem Adamczykiem, z którego dowiemy się, jak „aktor, który został papieżem”
poradził sobie z rolą w „Och, Karol” /zbieżność imion przypadkowa/, zaś Teatr TV
pokaże sztukę papieża Wojtyły ”Brat naszego Boga”. Przed spektaklem słowo
wstępne - wyjaśnienia, że nie chodzi o brata prezesa, podjął się podobno p.
Terlikowski. Te artystyczne wzruszenia zapewne zepchną na margines SLD-owskie
manifestacje pierwszomajowe, ale przecież rocznica wstąpienia do Unii
Europejskiej, święto flagi czy Konstytucji 3 Maja – słowem – łykanie
patriotyczno -religijnego bigosu, przyrządzonego na mszalnym winie nikogo nie
może ominąć. Smacznego! Brrr... Tylko co bardziej przewidujący rodacy zafundują
sobie całkiem prywatne dni św.Grilla. Ale to renegaci i zdrajcy – tuż po
wspomnianych uroczystościach zostaną napiętnowani przez prezesa. On na razie
milczy, bo za duża konkurencja w mediach, ale jak się odezwie! Będzie o czym
pisać.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl