Artykuł pierwszej potrzeby
Wkroczenie ABW do domu właściciela strony internetowej „antykomor.pl” i
zamknięcie tej jakże „satyrycznej” twórczości wywołało dyskusję na temat granicy
swobody wypowiedzi. Gdzie kończy się krytyka, a zaczyna obrzucanie błotem, jak
okiełznać pleniące się w internecie zwykłe chamstwo, czy prawo powinno w
szczególny sposób chronić konstytucyjne organy państwa przed obraźliwymi atakami
ze strony politycznych przeciwników – w tych sprawach od paru dni wypowiadają
się przedstawiciele różnych partii , wielce zasłużonych w podsycaniu takiej
atmosfery, w której obelgi czy pomówienia są ich zdaniem usprawiedliwione, bo
przydatne jako oręż w walce o głosy wyborców. W obronie faceta, który zamieścił
w internecie komputerową „grę”, gdzie punkty zdobywało się po celnym rzucie
młotkiem lub ekskrementem w prezydenta Komorowskiego, wystąpili posłowie PiS-u,
na czele z p.Hofmanem, wnioskując, aby prawo stojące na straży poszanowania czci
i godności osoby piastującej najwyższy urząd zostało zmienione i tego typu
zachowania nie były karane. -Jeśli pan prezydent czuje się urażony, może jak
każdy obywatel wnieść sprawę do sądu i czekać na rozstrzygnięcie -twierdzą
zwolennicy zniesienia sankcji, w tym, o dziwo, także posłowie nie związani
partią prezesa. Sęk w tym, że prezydent RP z racji funkcji nie jest takim
obywatelem jak każdy -reprezentuje bowiem majestat Rzeczpospolitej i obrażanie
go w prasie, internecie czy na transparentach, co ma miejsce w czasie
comiesięcznych manifestacji, jest obelgą również dla tej większości obywateli,
których głosy wyniosły go na ten urząd.
Nie jestem za zniesieniem artykułu 135 kodeksu karnego-
przeciwnie -proponuję jego urealnienie. Wypisywaniu kalumnii, obelg, kłamliwych
oskarżeń należy położyć kres – bezkarność w tej materii spowodowała już
niebywałe zdziczenie obyczajów, co obserwujemy codziennie. Anonimowość w
internecie, choć nawet teoretyczna -rozzuchwala. Siądzie taki bęcwał, lub
wynajęta szmata przy klawiaturze, napisze sobie, że taki to, a owaki to „Rzyd”,
zdrajca czy zaprzaniec /słów niecenzuralnych nie będę cytował/, podpisze się
„Prawdziwy Polak” i swoje dzieło upubliczni. Co to ma wspólnego z dyskusją czy
polemiką! To raczej naścienna literatura rodem z szaletów. Obrońcy takich
„literatów” powołują się na swobody obywatelskie, na wolność słowa, a wszelkie
próby ukrócenia ordynarnego, zalewającego internetowe wpisy chamstwa uważają za
próbę wprowadzenia cenzury. A wystarczyłoby tylko wprowadzić wymóg podpisywania
się pod komentarzami. Masz, człowieku, odmienne, czy niepopularne poglądy -broń
ich z otwartą przyłbicą! Bełkoczesz o honorze czy odwadze, której rzekomo brak
twym adwersarzom -a swoje racje/?/ wykładasz jak autor podłych anonimów!
Nie sądzę, że takie poglądy podzielą ci, którzy w naszym
kraju stanowią prawo, bo zwyczaj plucia zatrutą śliną także im wszedł w krew.
Ale może przydałoby się wprowadzić szybką ścieżkę do rozstrzygania sądowego
spraw o zniesławienie. W 48 godzin od momentu wniesienia skargi sąd ustaliłby
nazwisko autora publikacji i wezwał go na rozprawę. Dotkliwe grzywny
spowodowałyby, że producenci paszkwili i piramidalnych kłamstw zaczęliby się
liczyć ze słowami, a z pieniędzmi -na pewno. Działanie takich sądów można oprzeć
na istniejących strukturach – wprowadzone przez Ziobrę sądy 24-godzinne świecą
pustkami, więc wykorzystanie ich do celu oczyszczenia przestrzeni publicznej ze
wszelkiego rodzaju internetowego, prasowego czy telewizyjnego bandytyzmu byłoby
ich praktycznym zastosowaniem. Dziś, kiedy szkalowanie stało się niemal
powszechne, prawo karzące za to przestępstwo nie może być martwą literą -jest
artykułem pierwszej potrzeby.
Choć taki zapis jest już w Dekalogu : „Nie mów fałszywego
świadectwa przeciw bliźniemu”, tylko -kto stosuje się do przykazań?! Ojciec
Rydzyk? Kaczyński? Wolne żarty!
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl