Dowolność słowa
Taka scena: posiedzenie
komisji sejmowej. Pan Mariusz Kamiński przekazuje rewelacyjną informację, że
Platforma była finansowana przez mafię, a pośrednikiem był Mirosław Drzewiecki.
Wiadomość ta jest stuprocentowo pewna, bo usłyszał ją od prokuratora z Katowic,
a ten z kolei pozyskał ją od świadka koronnego -pseudonim „Broda”. Pan Mariusz
dopytuje więc zastępcę prokuratora generalnego, dlaczego nic w tak ważnej dla
kraju i świata sprawie nic się nie dzieje. Pani prokurator twierdzi, że w
zeznaniach ukoronowanego przestępcy nie znalazła takich stwierdzeń – także
katowicki prokurator oświadcza, że nic podobnego w rozmowie z byłym szefem CBA
nie powiedział. Niezrażony tym p.Kamiński wyraża do kamer swe ukontentowanie
odkryciem rzekomej afery i udaje się na konferencję prasową, na której jego
pryncypał wyraża mu uznanie za czujność, sławiąc uczciwość i profesjonalizm
swego sługi. Koniec obrazka.
Można by takie wystąpienie uznać za przejaw chorobliwej
paranoi, za oszczerstwo karane więzieniem, za grubymi nićmi szyte pomówienie
-ale nie! Pan Kamiński nie idzie siedzieć, choć powinien, pan Kaczyński nie
płonie ze wstydu, tylko idzie na spotkanie z prezydentem USA po drodze ściskając
dłoń nieuznawanego przez siebie prezydenta RP, a pan redaktor Janke bąka, że
mimo braku jakichkolwiek dowodów musi być coś na rzeczy w doniesieniach chorego
z nienawiści człowieka. Zabawa w tak pojmowaną „politykę” trwa w najlepsze i
dziwię się tym, którzy biorą poważnie ten chocholi taniec karzełków udających
mężów stanu, którzy kłamiąc i oszukując bez umiaru powołują się na demokrację i
wolność słowa. A przecież -nie powinienem.
Mam już bowiem pewność, że ta „wolność” jest gwarantowana dla
wszystkich, nie tylko dla chronionych różnymi immunitetami – więc zamiast pisać
o byle czym, wypichcę np. sążnisty elaborat o pedofilii pewnego posła, na co mam
wiarygodnego świadka -moją sąsiadkę, która widziała tego zboczeńca w okolicy
przedszkola im.Jacka i Placka. Co prawda, nosi ona okulary -10, a w dniu
prawdopodobnego przestępstwa była w Sochaczewie -ale przecież „jest coś na
rzeczy”. Zadaję zatem stanowcze pytania : kiedy zajmie się tym prokuratura?! Kto
osłania takiego zbrodniarza? Dlaczego lekceważy się głosy oburzonych obywateli
...itd.itd. Dobre? Temat atrakcyjny, czytelnicy zadowoleni, a autor paszkwilu,
gdyby wreszcie ktoś /kto? ha,ha!/ dobrał mu się do skóry, zawsze może tłumaczyć,
że jego dzieło nosi charakter utworu satyrycznego i że swobodę takiej publikacji
zapewnia mu Konstytucja. A jeśli Naczelny, człowiek starej daty, hołdujący
nieaktualnym już w dziennikarstwie zasadom wywali mnie na zbity pysk -nie ma
sprawy! Bo nabywszy umiejętności pisania obelg i potwarzy zawsze znajdę
zatrudnienie! Na płody usłużnego pióra czekają internetowe fora -partie płacą
podobno po dwa złote od niepochlebnego wpisu pod informacją dotyczącą
politycznego przeciwnika, a sezon wyborczy tuż, tuż! Oto próbka moich
możliwości: „Donald Tusk powiedział...” skomentuję: „Ty ryży matole, sprzedałeś
Polskę” . Dwa złote mam w kieszeni. ”Jarosław Kaczyński nie przyszedł...”- a ja:
„Mamusia ci nie pozwoliła, kurduplu!”. Razem 4 zł. A mógłbym tak przez cały
dzień, bo jest gdzie i o czym równie wnikliwie pisać i odpowiednio zarabiać.
Niech więc żyje wolność -i dowolność słowa!
Jest tylko mały problem -na razie nie całkiem jednak pozbyłem
się resztek sumienia, więc nie mam jeszcze tej odwagi, jaka cechuje młode
pokolenie internetowych „pisarzy”. Wychowany „w innych czasach” brzydzę się
jeszcze trochę kłamstwami, jakie rozpowszechnia np. pan Kamiński czy
wulgaryzmami młodocianych „komentatorów”, o ortografii nie wspominając. Ale
jestem na dobrej drodze, by przywyknąć do rzeczywistości i zająć poczesne
miejsce w szeregu tych, którzy korzystając z wolności słowa walczą o prawdziwe
oblicze ziemi. Tej ziemi. Zresztą -w obliczu skali zjawiska nie mam, zdaje się,
wyjścia. ”Trzeba z żywymi naprzód iść...” -pisał Asnyk. Tylko, k...a, dokąd?
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl