Europo, ojczyzno nasza...

    Nagła wizyta premiera Tuska w Wilnie, spowodowana strajkiem szkolnym polskiej mniejszości na Litwie mogła się spodobać tylko tym tęskniącym za dawną Rzeczpospolitą rodakom, którzy resentymenty stawiają wyżej niż rzeczywistość. O, ho -pomyśli sobie Czytelnik -Kopff zwariował, wylazła z niego nienawiść do wszystkiego, co polskie, będzie pluł na święte sztandary, na odwieczne tradycje, na Tę, co w Ostrej świeci Bramie, na Mickiewicza i kołduny. Zdrajca, zaprzaniec, wróg narodu -nic dziwnego- z takim nazwiskiem!
    Może tak pomyśleć ktoś, napompowany fałszywym patriotyzmem, wyznawca spiskowych teorii dziejów i przekonany o krzywdzie, jaką ciemne siły wyrządzają bez przerwy Polsce. Ja tymczasem spokojnie i trzeźwo chcę ocenić sytuację młodych Polaków, wkraczających w dorosłe życie w kraju, którego granice arbitralnie ustanowiono bez oglądania się na narodowość mieszkańców. Ten los spotkał przecież niejedną grupę etniczną w powojennej Europie – słowackich Węgrów, Niemców w Polsce i Czechach, Polaków na Ukrainie i Białorusi, a ostatnio Rosjan w krajach nadbałtyckich. Tak się stało i tak jest -przyjmijmy do wiadomości, że na rewizję naszych granic nie ma co liczyć i trzeba, by ci , którzy pozostali poza nimi, mogli wieść spokojne życie w ramach struktur państw, których są obecnie obywatelami.
    Awanturę wileńską spowodowała uchwała parlamentu, dotycząca nauczania w szkołach polskich kilku przedmiotów w języku litewskim. Padły oskarżenia o dążenia władz Litwy, zmierzające do wynarodowienia polskiej mniejszości, a odpowiedzią na te zakusy ma być strajk szkolny na wzór pamiętnego oporu dzieci wrzesińskich przeciw germanizacji. Warto jednak przypomnieć, że tamto wydarzenie zainicjował zakaz używania języka polskiego w ogóle- łącznie z lekcjami religii. Na Litwie chodzi o np. lekcje historii -czy i ten przedmiot mają uczyć po polsku? Absurd. Czy litewskim Polakom język kraju, w którym mieszkają, jest na tyle niemiły, że chcą dzieci uchronić przed jego używaniem? Przecież w ten sposób tworzą polskie getto, zamykając im drogę do zajmowania w przyszłości odpowiednio wysokiej pozycji w litewskim społeczeństwie. To krótkowzroczność granicząca z głupotą.
    Ale państwo litewskie też nie jest bez grzechu. Idiotyczny upór w sprawie pisowni rodowych nazwisk jest ciężkim przewinieniem przeciw normom współżycia przyjętym w Europie, a w Polsce, od wieków tolerancyjnej pod tym względem -kompletnie niezrozumiały. Nazwisko to najbardziej osobisty majątek człowieka -dlaczego zatem ktoś, kto urodził się jako np. Brzozowski, ma z powodu litewskiego przepisu mieć nagrobek z nazwiskiem Brazauskas? Spory o dwujęzyczne nazwy ulic czy miejscowości dawno znalazły w innych krajach /w tym w Polsce/ satysfakcjonujące rozwiązanie – Litwa nie potrafi? Ze sprawą zwrotu nieruchomości sprawa jest bardziej złożona -nie bardzo mamy prawo nawoływać kogokolwiek do tego słusznego skądinąd działania, gdyż sami nie świecimy przykładem.
    Najgorsze, że te w gruncie rzeczy proste do rozwiązania, a niezałatwione problemy wywołują poważne reperkusje -wzniecają wzajemną niechęć i dają pożywkę rozmaitym nacjonalistycznym oszołomom. Skutki widać po obu stronach granicy, która w dzisiejszej Europie jest już tylko prawie umowną linią. I gdy jedni twierdzą, że w zjednoczeniu kontynentu należy upatrywać dobrych prognoz na przyszłość, drudzy -wręcz odwrotnie- optują za regionalizmem, stawiając go ponad wspólny, europejski interes. A przecież jedno nie wyklucza drugiego, ale proporcje zgodne ze zdrowym rozsądkiem muszą być zachowane. Powinniśmy być dumni w tego, że jesteśmy Polakami, ale jeszcze bardziej -że Europejczykami! Przecież korzyści widzimy gołym okiem i nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale choćby o bezpieczeństwo, przepływ informacji, swobodę podróżowania – wartości tak niedawno jeszcze niedostępne. Wierzę, że docenimy te zdobycze ostatnich lat, a ci, którzy przy byle okazji wyciągają zmurszałe hasła i zakrwawione ongiś sztandary zostaną zepchnięci na margines.
    Litewskim Polakom życzę zachowania tożsamości narodowej, ale i skutecznej nauki języka swego kraju. Podobnie jak angielskiego, francuskiego, niemieckiego i innych, bo to się bardzo przyda w Europie, naszej wspólnej ojczyźnie.

 


a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl