Koślawa demokracja

    Kampania wyborcza do parlamentu niczym mnie nie zaskakuje. Ot, te same hasełka, billboardy, spoty, ten sam medialny jazgot, który już dawno się znudził, te same twarze w ofercie,a zamiast realnych pomysłów na przyszłość -nierealne obietnice gruszek na wierzbie , słowem – bełkot, hucpa i pustosłowie. Toteż nic dziwnego, że coraz mniej wyborców wyraża chęć wzięcia udziału w wyprawie do urn – według sondaży mniej niż połowa uprawnionych do głosowania. I tu rodzi się fundamentalne pytanie -czy to jest jeszcze demokracja, czy jakiś inny ustrojowy wynalazek wymyślony przez rodzimych cwaniaków, którzy chytrze skonstruowaną ordynację wykorzystują do trwania przy intratnych posadach.
    Bo na zdrowy, chłopski rozum rzecz biorąc, demokracja to system, w którym zwyciężają poglądy większości. Jeśli tak, to w naszym kraju większość stanowią ci, którzy nie głosują. Może więc oni powinni powołać rząd? Ziściłyby się wówczas ,być może, wielokrotnie powtarzane pomysły o „bezpartyjnym rządzie fachowców”, wyciągane na ogół wtedy, gdy aktualnie rządzącym ziemia osuwa się spod nóg, a właściwie stołki spod... ech! Ale to utopia. „Bezpartyjny fachowiec” jest użyteczny wtedy, gdy zapisze się do partii. Wtedy jest nasz -lub wasz. Problem w tym, że prawdziwy specjalista ma gdzieś przynależność – on nie chce naginać swoich poglądów do obowiązujących w partyjnych stadach reguł -zwłaszcza w konieczności dopasowania się do zdania przywódcy. Dlatego tacy jak on w dniu wyborów jadą na grilla i konsumując pieczyste „z przekąsem” i ironią wyrażają się o ich rezultacie.
    Ci, którzy jeszcze serio traktują tzw. obywatelski obowiązek i pójdą 9 października do wyborczych lokali w zamian dostaną pożywienie na następne cztery lata. Potrawę uwarzyli już wcześniej czterej partyjni kucharze -teraz odbędzie się degustacja i plebiscyt -która lepsza. Trzeba naprawdę mieć wyostrzony organ smaku, bo wszystkie są sporządzone w ten sam sposób: do resztek wczorajszej zupy doleją trochę świeżej wody i przy akompaniamencie hałaśliwej promocji sprzedadzą jako nowy towar. Niestety – konsumować tę breję będą wszyscy.
    Nie mam złudzeń, że nowy parlament będzie lepszy od poprzedniego. Nie ma powodu! 460 posłów zostanie wybranych według zasady – władze partyjne plus anonimowa reszta czyli maszynka do głosowania. A potem już tylko igrzyska -nikomu niepotrzebne ustawy o in vitro, o życiu poczętym, o sześciolatkach w szkole, o mediach publicznych i podobnych głupotach. No i ten hałas towarzyszący dyskusjom i obradom -telewizje transmitują, dziennikarze komentują, mędrcy doradzają, a posłowie z trybuny obrzucają się inwektywami, poczem wspólnie udają się do baru w poczuciu spełnienia swej wiekopomnej misji. I tak przez następne cztery lata. Przewidywalne to i nudne, jak ta cała zabetonowana w obronie własnych interesów „klasa polityczna”. Coraz bardziej -bez klasy.
    Powiecie -wieje pesymizmem z tego felietonu. Nic podobnego, bo kraj się przecież rozwija, ludzie coraz lepiej zarabiają i rośnie liczba zadowolonych z życia. To zasługa tych wszystkich, którzy nie oglądając się na polityczne hece, zakasali rękawy i pracują ciężko na swój – i kraju- dobrobyt. Niestety, płacą jeszcze zbyt wielki haracz na rzecz pasożytów, wykorzystujących owoce ich pracy do lansowania siebie pod pretekstem, że są niezbędni i że na nich spoczywa odpowiedzialność za losy narodu. Pocieszeniem jest jednak, że uczciwie pracujących i dorabiających się jest coraz więcej i być może- spośród nich wyłoni się wreszcie „klasa rządząca”. Z klasą!


 


a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl