Dzień świąteczny

     Poszliśmy w tym roku na cmentarz, choć akurat w mieście w którym mieszkamy, nie mamy grobu rodzinnego. Cóż, tak się ułożyło w tej części świata, że nasi zmarli spoczywają w miejscach odległych od miejsc doczesnego pobytu ich potomków. Niektórzy nawet mają groby za granicą, choć w życiu się tego nie spodziewali!
    Na cmentarnym deptaku przepełnionym tłumem składającym hołd tradycji można natknąć się niespodziewanie na znajomych lub spotkać dawno niewidzianego krewnego. - Czy to nie ciocia Józia? -zapytała żona, rozpoznając w stojącej przy grobie starszej pani osobę, którą ostatni raz widziała jakieś 20 lat temu. Kiedy podeszliśmy, by się przywitać, na jej twarzy odmalowała się gonitwa myśli, z kim ma zacz do czynienia. -A to niespodzianka- rzekła dość niepewnie- tyle lat się nie widzieliśmy, a wy nic a nic się nie zmieniacie! - I ty też -zrewanżowaliśmy się podobnym komplementem.- A jak mąż? Pytanie okazało się niestosowne. -Leży tutaj- zachlipała ciocia Józia wskazując na mogiłę. -Parę lat temu miał wypadek samochodowy, wpadł w poślizg, uderzył w drzewo... zostawił mnie... taki dobry człowiek... - ciocia otarła łzy. Wyraziliśmy współczucie, zaprosiliśmy do odwiedzin -musimy się spotkać i pogadać, jak to w rodzinie- i poszliśmy dalej.
    -Jak to ludzie się zmieniają- powiedziała żona. -Teraz sobie przypominam -ten jej mąż to był zwyczajny łajdak! Ona nie miała z nim życia. Co zarobił to przepuszczał, albo na jakieś panienki, albo na wódkę. I dlatego zginął w tym aucie. Po pijaku! Nawet odszkodowania przez to nie dostała, a teraz -proszę: dobry człowiek! Żal patrzeć, jak znowu przez niego płacze!
    -Nie dziw się, bo tylko żyjącym wyciąga się różne świństwa. Zmarłych to nie dotyczy -o nich albo dobrze, albo wcale – błysnąłem rzymską sentencją. -Widziałaś w telewizji okazjonalne wspominki o zmarłych w tym roku wybitnych postaciach? Kolberger, Górecki, Morgenstern... i Lepper! Parę miesięcy temu bankrut polityczny, a po śmierci -mąż stanu, minister i wicepremier, więc cześć jego pamięci! Hipokryzja w mediach jest bezgraniczna!
Żona popatrzyła na mnie z politowaniem.
    -Ty się jeszcze dziwisz? W twoim wieku? A przyjrzyj się policyjnej akcji, intensywnie nagłaśnianej w telewizji, propagującej bezpieczeństwo na drogach: Znicz 2011. To dopiero komedia! Co rusz kontrola i zakorkowane remontami drogi są przez to całkiem nieprzejezdne. A potem ogłaszają, że zatrzymano tylu a tylu nietrzeźwych kierowców! Jakby było mniej tych kontroli, to statystyka lepiej by wyglądała!
Odkrywcze spostrzeżenie żony postanowiłem uzupełnić własnym pomysłem.
    -Jeszcze mniej byłoby nietrzeźwych kierowców, gdyby zmienić normy. Nie 0.20 promila, ale na przykład 0.50. Dwa piwka lub seta. Może Palikot się tym zainteresuje? Niektórzy posłowie na pewno go poprą!
    O wielu jeszcze ciekawych rzeczach rozmawialiśmy sobie 1 listopada uczestnicząc w corocznym wydarzeniu towarzyskim, jakie odbywa się na każdym polskim cmentarzu. Ale kiedy dotarliśmy wreszcie do domu i włączyliśmy telewizor, oczom naszym ukazał się niebywały widok wielkiego pasażerskiego samolotu lądującego awaryjnie na Okęciu bez podwozia. Wiadomości z lotniska zdominowały całkowicie wieczorny program. Kiedy już poznaliśmy szczegóły szczęśliwie zakończonego lotu, wysłuchaliśmy opinii znawców o kunszcie pilota i relacji pasażerów, żona ochłonąwszy z wrażenia westchnęła:
    -Jaka szkoda, że do Smoleńska nie leciał kapitan Wrona!
Mówię Wam: moja żona to mądra i dobra kobieta! Za życia!
 


a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl