Prezent
Zabrałem się do
sprzątania nieco/!/ zakurzonej chałupy. Na pierwszy ogień zabrałem się za półki
z książkami, na których osiadła gruba warstwa kurzu. Przyznaję -dawno już nie
zaglądałem do biblioteczki, a tam wśród wielu wartościowych pozycji pałętają się
stare książki telefoniczne, wydawnictwa z poprzedniej epoki typu „Huta Stalowa
Wola w służbie ludziom pracy” czy zbiory dawno nieaktualnych magazynów mody.
Trzeba z tym zrobić porządek! Przeglądałem jedną pozycję za drugą i
zastanawiałem się, co na śmietnik, a co się ma jeszcze jakąś wartość: czyniłem
to bardzo uważnie, bo dla słowa drukowanego mam nieco przesadny szacunek -często
niezasłużony. I wtedy wpadła mi w ręce książka, którą wiele lat temu leżała pod
choinką, była bowiem prezentem dla mnie: „Ludzie, którzy tworzyli przyszłość”
Egona Larsena. Pamiętam, jak zaczytywałem się w biografiach sławnych wynalazców,
podziwiając ich dokonania i przyrzekając sobie, że i ja też stworzę coś
wiekopomnego, że jak Edison zdobędę nie tylko sławę i uznanie, ale także
majątek- słowem, marzyłem jak każdy naiwny, wchodzący w życie siedemnastolatek,
bo tyle właśnie miałem lat, gdy św.Mikołaj przyniósł mi ten prezent.
Pięćdziesiąt lat później ze wzruszeniem pochyliłem się znów
nad pożółkłymi kartami. Powtórna lektura nie przyniosła mi już poprzedniej
satysfakcji, bo choć biografia Edisona nic, a nic się nie zmieniła, to własne
doświadczenie życiowe wyeliminowało doszczętnie młodzieńczy entuzjazm. Doszedłem
bowiem do wniosku, obserwując otaczającą mnie polską rzeczywistość, że światowej
kariery w kraju nad Wisłą zrobić się nie da -tu nie Ameryka, gdzie ludzie zdolni
mieli zielone światło, a w rezultacie zaszczyty, honory i bogactwo. I nie piszę
tu o jednodniowych laureatach np. konkursów na pieśń, ale o tych, którzy w
Polsce chcieli „tworzyć przyszłość” -ale zazdrosna głupota współziomków
uniemożliwiła im osiągnięcie sukcesu. Taki Jacek Karpiński, który skonstruował
pierwszy komputer osobisty, zanim kilka lat później pojawił się w Stanach
przynosząc niebywały majątek Gatesowi i pracownikom Doliny Krzemowej – przez
ówczesnych idiotów został wysłany na „zieloną trawkę”, a naprawdę do hodowli
trzody chlewnej. Czesław Wiatrak, konstruktor jednobryłowego samochodu „Beskid”,
wyprzedzającego o dwanaście lat podobną konstrukcję Renault Twingo musiał
oglądać zniszczenie nie tylko udanych prototypów, ale także oprzyrządowania
produkcyjnego -bo tak nakazała władza. Oni chcieli tworzyć przyszłość – ale
debili, których wszędzie pełno w każdym ustroju, interesowało tylko hasło „tu i
teraz”. A kiedy przyszłość stała się przeszłością, mogliśmy już tylko
ponarzekać, co by było, gdyby... Dziś nie tylko dzieła, ale i nazwiska ich
twórców pokrył kurz wstydliwego zapomnienia. A jest się czego wstydzić – i
żałować...
Powiecie, że to były ofiary komunizmu. Nic podobnego -to
głupota i jej córka pycha mają u nas nieustanną przewagę nad twórczymi i
utalentowanymi jednostkami. Dlatego Polska współczesna to kraj licencji
-samochody, komputery, programy telewizyjne -to wszystko z drugiej, nie swojej
ręki. Ale to drobiazg, bo przecież naszym wielkim, oryginalnym wkładem w
światowy dorobek myśli są hasła na transparentach, marsze i wiece oraz plucie we
własne gniazdo, w którym po raz pierwszy od niepamiętnych czasów rodzą się idee
wykraczające poza własne, polskie piekiełko. Ale „nasza chata z kraja” -więc
trzeba Tuska z Sikorskim też wysłać do wszystkich diabłów, bo oni coś bredzą o
przyszłości Europy, a nas obchodzi nadal tylko to, co „tu i teraz”! Jak dawniej?
Przeglądam lekturę swej młodości i widzę, jak za sprawą
osiągnięć opisanych w niej osób zmienił się świat przez ostatnie
pięćdziesięciolecie. Ba, przeczytałem również „posłowie”, dopisane przez
Bolesława Orłowskiego. A tam m.in. wyrazy ubolewania nad tym, że w zbiorze
biografii nie ma prawie nic o Marii Skłodowskiej-Curie. Ale, proszę państwa, my
to teraz nadrabiamy! Na wszelki wypadek nie wspominamy o tym, że laureatka Nobla
w swoim kraju osiągnęła status guwernantki, a karierę naukową zawdzięcza swej
drugiej ojczyźnie- Francji. Podobnie jak wielu innych noblistów, którzy urodzeni
czy wychowani w Polsce- warunki do pracy znaleźli gdzie indziej. Nawet /jak
Kapica/ w Rosji/! Zdrajcy -jak powiedziałby niejeden z naszych obecnych
„patriotów”. Zresztą, według nich, nasi współcześni laureaci -Wałęsa, Miłosz czy
Szymborska to też element podejrzany.
Zamykam odkurzoną księgę i kładę na półkę. Może kiedyś wnuk
przeczyta? Pozostaję z refleksją, że jednak sporo moich młodzieńczych marzeń się
spełniło – w tym to najważniejsze, o którym nie tylko ja marzyłem. Może dlatego,
że niewielu znajdowało pod choinką „dzieła” Józefa Stalina lub „Żywoty Świętych”
i na nich kształtowało swój światopogląd.
Życzę Wam i sobie, by świat ludzi wolnych, rozumnych i
wesołych, od którego dzielą nas jeszcze narodowe kompleksy, polityczni oszuści i
podsycana przez nich nieufność do „obcych” - zagościł na stałe w naszych progach
dając szansę wspólnego tworzenia pomyślnej przyszłości. Z polskim, znaczącym
udziałem!
Wesołych Świąt!
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl