Fabryka kitu
Telewizje informacyjne od
lat pokazują nam te same obrazki: okrągła sala Sejmu zapełniona posłami lub
świecąca pustymi krzesłami, dyżurny reporter łapiący na korytarzu wybranych
parlamentarzystów lub też konferencja prasowa politycznego przywódcy, który -
swoim najważniejszym na świecie zdaniem – ma zawsze rację. Tak na ogół wyglądają
w TV sprawozdania z działalności fabryki, produkującej obowiązujące w Polsce
prawo.
Mamy szansę /przy pomocy mediów/ poznać bliżej tych, którzy
je stanowią. Trudno nie popaść w zadumę, widząc w tej roli niektórych posłów,
zajętych partyjnymi rozgrywkami na niskim szczeblu, personalnymi napaściami w
bazarowym stylu, ogólnym harmidrem i bełkotem nie na temat. Dlatego nie dziwimy
się już wcale, że produkty z tej fabryki rzadko nadają się do użytku, lecz
ludzie są zmuszani do korzystania z tego „dorobku” pod groźbą sądowych
konsekwencji.
Ostatni wyczyn rozgdakanej izby to ustawa o refundacji leków–
rzecz wydawałaby się prosta w założeniu, aliści nie dla naszych ustawodawczych
orłów. System , w którym lekarz leczy, aptekarz wydaje leki, a ubezpieczenie
pokrywa koszty był nie do ogarnięcia zbiorowym umysłem parlamentarzystów,
dlatego skupili się oni na ulubionym temacie – szukaniu dziury w całym i
penalizacji uchybień. W rezultacie – przysporzyli społeczeństwu wyłącznie
kłopotów, równocześnie twierdząc, że działają dla jego dobra. Nie pierwszy raz,
zresztą.
Nie chcę skupiać się na tym najświeższej daty prawnym bublu,
a na skutkach, jak takie prawa wpływają na funkcjonowanie aparatu
sprawiedliwości. Sędziowie, którzy dostają do rąk podobne akty prawne i na ich
podstawie mają ferować wyroki, muszą się pożegnać albo ze zdrowym rozsądkiem,
albo z zawodem. Ostatnio zapadł wyrok w sprawie stanu wojennego. Aby po latach
od pamiętnych wydarzeń można było kogokolwiek skazać, użyto prawnego fortelu
dowodząc, że to nie ówczesny rząd był sprawcą tych wydarzeń, a składająca się z
jego członków zbrodnicza grupa przestępcza, która wówczas nie miała świadomości,
że nią jest. Ktoś taką konstrukcję prawną wymyślił, ktoś zastosował i dlatego
poważna, mająca bolesne i długotrwałe skutki tragedia przerodziła się we
współczesną, nieśmieszną farsę.
Nasza Konstytucja pełna jest gwarancji ustrojowych i
deklaracji swobód obywatelskich, które są prawem, ale tylko na cierpliwym
papierze. Pierwszy lepszy sąd może potraktować je lekce. Oto przykład: pan
Waldemar D. od paru lat ma działkę, na której postanowił wybudować domek.
Niestety, teren jest „nieodrolniony”- czyli właściciel może tam posadzić
pietruszkę, mimo, iż sąsiedzi- z obu stron- ten problem załatwili. Udaje się
zatem nasz chcący działać zgodnie z obowiązującymi przepisami do urzędu gminy, a
tam mu mówią, że nie mogą odrolnić, bo nie ma Planu Zagospodarowania
Przestrzennego /piszę z dużej litery, bo ten PLAN jest ważniejszy od
konstytucji/ - i żeby czekał, aż gminna rada go uchwali. Więc p.Waldemar czeka i
czeka, i po zaledwie pięciu latach nie doczekawszy się PLANU, buduje na swojej
działce 30 -metrową szopę. Efekt: sprawa w sądzie i wyrok w imieniu
Rzeczpospolitej: szopę zburzyć, grzywnę zapłacić i zrozumieć, czym jest w Polsce
konstytucyjnie gwarantowane prawo własności w obliczu wyższych rangą, bo
gminnych PLANÓW.
Takich rozwiązań, budzących śmiech przechodzący w grozę,
dostarcza nam nasza izba ustawodawcza. Ciarki przechodzą na myśl, co to będzie,
bo parlamentarzyści zabierają się za kolejne, równie „twórcze” regulacje. Dzieci
czekające na adopcje mogą się jej nie doczekać, bo ośrodki tym się zajmujące
muszą wykazać się ilością udanych przysposobień. Pytanie – po co i co to
obchodzi pechowe maluchy -jest nie na miejscu, bo to, że nie zostaną adoptowane-
to zapewne dla ich dobra. Orkiestra Owsiaka zebrała pieniądze na doposażenie
szpitali – już powstaje wątpliwość, czy placówki służby zdrowia mogą przyjąć
sprzęt medyczny, skoro zabronić tego może nowa ustawa. Czy ktoś zwariował?
Jeśli zgromadzeni na Wiejskiej wybrańcy narodu są naprawdę
jego przedstawicielami - źle wygląda nasza przyszłość. Pocieszam się jednak, że
znaleźli się oni w parlamencie tylko dlatego, bo taką wyborczą ordynację,
promującą oderwanych od życia osobników, uchwalili podobni im poprzednicy, a
więc jest ona także zwyczajnym produktem tej fabryki kitu.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl