Proszę sobie wyobrazić...
Nie od dziś
wiadomo, że podstawą dobrego samopoczucia jest pogoda ducha. Sprzyja jej nie
tylko wysiłek zawodowych wesołków, ale też codzienne próby rozweselania nas przy
każdej okazji, w czym celują, często bezwiednie, środki masowego przekazu i
zatrudnieni tam amatorzy. Nie każdemu jednak dane jest śmiać się do rozpuku
oglądając np. Monikę Olejnik czy Rymanowskiego, ale przecież – po nabraniu do
tych postaci odpowiedniego dystansu -ubawić się można setnie, zwłaszcza wtedy,
gdy zaproszeni przez nich goście chcą za wszelką cenę dopasować się do poziomu
pp.redaktorów. -Z czego tu się śmiać -zapytacie. Otóż trzeba uruchomić
wyobraźnię. Wystarczy obrazki z „Kawy na ławę” potraktować jak nieme kino /bo
przecież i tak nic z tego hałasu czynionego przez rozgdakanych posłów nie
dociera do uszu widzów/, włączyć płytę z przebojami biesiadnymi i już mamy
spoistą i wesołą audycję. A rozmowa p.Moniki z Joachimem Brudzińskim, która tak
zdenerwowała p.Elizę, znaną blogerkę, że aż zacząłem się martwić o jej zdrowie?
Poszło o obuwie gwiazdy TVN-u, bo zakryło ono- zdaniem p.Elizy- czarcie kopytko
p.redaktor. Nie trzeba było się aż tak wyzłośliwiać na temat farbowanej
blondynki, bo przecież słomę w tych butach i tak widać. Ja natomiast obśmiałem
się do łez, bo wyobraziłem sobie, co zrobił p.Brudziński po powrocie z telewizji
do domu. Zamknął się mianowicie w łazience, sprawdził, czy nie ma podsłuchu,
odkręcił krany, poczem zawył trzykrotnie: „Prezes jest idiotą!” i odreagowawszy
w ten sposób trudy dźwigania codziennego służalstwa udał się na spoczynek.
Szkoda, że to pewnie nieprawda, ale piękna- jak każda. Ale za sprawą wyobraźni
mnie także udało się spędzić wieczór w miłym nastroju.
W tryskaniu dobrym humorem pozytywną rolę spełnia także
znajomość baśni i klechd. Gdy na ekranie pojawia się premier Tusk, błyskawicznie
kojarzymy jego wystąpienie z opowieścią o nosie Pinokia – i już mamy powód do
śmiechu. Z kolei nudne i przewidywalne do bólu zębów konferencje expremiera
Kaczyńskiego wskrzeszają wspomnienia z młodości, kiedy to telewizyjna
„dobranocka” pokazywała nam „Piaskowego Dziadka”, usypiając dzieciaki już
pierwszą kwestią bohatera. Zresztą inni koryfeusze naszej politycznej sceny też
bardzo się starają, aby dobry humor nie opuszczał nas od rana do wieczora. Nawet
wyobraźni nie trzeba uruchamiać, gdy słyszymy o wyczynach naszej pszczółki Maji
-pani ministry Muchy, opędzającej się od trutni z Centralnego Ośrodka Sportu.
Jest wesoło! A pan Palikot, hojny dżentelmen- rozłamywacz, rozdający kobietom w
dniu ich święta prezerwatywy? Boki zrywać! Radosny rechot na chwilę tylko
ustaje, gdy z ekranu zapowiadają emisję programu J. Pospieszalskiego ”Bliżej”,
gdyż oznacza to konieczność bycia „dalej” lub wyłączenia telewizora. Poza tym
-śmiechu kupa! No, niekoniecznie, bo z powodu programu produkcji TVN-u, w którym
wytrzymali widzowie mogli obejrzeć popisy dwóch celebrytów od mody -Wolińskiego
i Tyszki, sprzątających w ZOO słoniowe kupy – popadliśmy w osłupienie. Poziom
tego „dzieła” przerósł bowiem naszą wyobraźnię.
Postarajmy się zatem żywić nasze dobre samopoczucie
obserwacją świata nie filtrowaną przez media. Dowiadujemy się na przykład, że
premier zaproponował spotkanie prezesowi. Oczami wyobraźni już widzimy, jak
Kaczyński przed udaniem się do Urzędu Rady Ministrów czyści buty i już się
śmiejemy, choć wiemy, że ani nie pójdzie, ani butów nie wypastuje. Radość budzi
też postawa ex-ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, który szczerym
uśmiechem skwitował zapowiedź postawienia go przed Trybunałem Stanu i dodał, że
wie, co mu może ten Trybunał zrobić. Skojarzenie ze skeczem z kabaretu „Dudek”
nam też przyniosło wesołość. Wężykiem!
Każdy dzień przenosi nam tyle zabawnych zdarzeń, że należy
się zastanowić nad wykorzystaniem tej obfitości dla podniesienia współczynnika
optymizmu społeczeństwa. Trzeba tylko wyobrazić sobie kogoś, kto to potrafi. Nie
będzie łatwo, bo tych, co nic nie potrafią - mamy nadmiar, a tych bez wyobraźni
-jeszcze więcej.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl