Fiesta narodowa
Nie jestem piłkarskim
kibicem i dlatego z trudem przychodzi mi zrozumieć emocje, jakie rządzą ludźmi
śledzącymi pogoń za piłką dwudziestu dwu dorosłych facetów . A jednak rozgrywki
EURO 2012 wciągają i mnie, zwłaszcza, że mecz Polska –Rosja dostarczył również
wielu pozaboiskowych emocji. Zrazu ogłupiono potencjalnych kibiców atmosferą
strachu przed „ruskimi” –że niby nie do pokonania, że będą prowokacje
polityczne, że szykuje się powtórka z 1920 roku i tym podobne bzdury, trąbione
bezmyślnie przez spragnionych sensacji medialnych wyrobników. Niektóre z tych
przepowiedni przybrały postać samospełniających się zdarzeń, bo jak się wywołuje
wilka z lasu, to można doczekać się ataku drapieżnika. Na szczęście z polskiej
kibolskiej dżungli wylazło tylko kilka tresowanych uprzednio przez wiadome siły
kojotów-potraktowane odpowiednio przez skuteczną wreszcie policję spędzą jakiś
czas w miejscach kwarantanny, gdzie być może zaszczepią ich przeciw
wściekliźnie. Poza tym – zabawa trwa w najlepsze! Na warszawskich ulicach odbywa
się festiwal uprzejmości, rodzących się przyjaźni międzyludzkich, także między
tymi narodami, które w propagandzie uprawianej przez naszych krajowych
podżegaczy były przedstawiane jako „odwieczni wrogowie”. To pierwszy sukces tej
imprezy- kto wie, czy nie najważniejszy. Niebagatelnym , jakże pozytywnym
zjawiskiem, jest zmiana treści tłoczonych od rana wiadomości –już nie wygłupy
tzw. opozycji , z nieustającą obecnością kraczących Hofmanów czy Błaszczaków są
ich treścią, a informacje o zdrowiu piłkarzy, planach wygrania z boiskowym
przeciwnikiem czy o powszechnym, pełnym zachwytu zdumieniu odwiedzających nasz
kraj zagranicznych kibiców, gości i dziennikarzy. To może staje się nudne, lecz
poprzednia wersja informacji z nieodzownym opisem marzeń pana prezesa o upadku
rządu była już nie do zniesienia. Aż strach pomyśleć, że może wrócić!
Bo największym, już osiągniętym sukcesem piłkarskiej fiesty
jest pobudzona przez nią fala radosnego patriotyzmu, jakże odmienna od smętnych
obchodów, w czasie których narodowe symbole służyły utrwalaniu podziałów i
bezmózgiej nienawiści skierowanej przeciw wyimaginowanym zdrajcom. Wreszcie pod
biało-czerwonym sztandarem nie odbywa się antypaństwowy sabat ,lecz wybucha
radość i entuzjazm jednoczące naród w poczuciu więzi i dumy. Dlatego –ja,
antykibic ,złożony niemocą, która nie pozwala mi opuścić łoża boleści, wołam
stąd razem rodakami –POLSKA, BIAŁO-CZERWONI!!! A tym, którzy już zaczynają
narzekać, że nie wszystko się udało i że w dodatku było za drogo-powiadam: warto
było! Uzyskaliśmy bowiem rzecz bezcenną- zgodę narodową. Przynajmniej w sprawie
piłki. Spróbujmy i po mistrzostwach kontynuować ją także w innych kwestiach.
No i zyskaliśmy jeszcze autostrady, dworce, stadiony,
lotniska oraz szacunek Europy. Mało?
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl