Spodziewany koniec lata

     Szanowny wielce Panie Redaktorze!
    Tak, przyznaję, że ostatnio zawiodłem Pana na całej linii i nie pomogą pokrętne tłumaczenia, że nie pisałem, bo choroba, szpital, uciążliwe badania i inne, podobne wymówki. Prawda bowiem jest taka, że nie było/ i dalej nie ma!/ o czym pisać. Ten problem nie tylko mnie dotyczy: wystarczy zajrzeć do tzw. poważnej prasy, by stwierdzić, że posucha na atrakcyjne tematy trwa i końca jej nie widać. Liczyłem, że koniec wakacji i powrót posłów na Wiejską przyniesie jakąś odmianę, ale cóż- nawet smaczny kąsek -Amber Gold -nie przyniósł spodziewanych efektów w postaci pyskówek, inwektyw, wzajemnego szczucia i opluwania, co zwykle jak ulał nadawało się do mediów i wzbudzało niekłamane zainteresowanie P.T. Czytelników. Zawiódł nieoceniony prezes Kaczyński -jego ostatnia inicjatywa jest kompletnie niemedialna. Któż bowiem chciałby słuchać ględzenia ekonomistów o kondycji polskiej gospodarki, kiedy nawet sam pomysłodawca ma o tym pojęcie raczej mgliste? A gdzie krwisto-soczyste wypowiedzi na temat urzędującego premiera? Nie ma? A więc będzie nudno. A w tle tej sytuacji nadciąga spadek poczytności gazet i oglądalności telewizji , grożący w perspektywie spadkiem dochodów, a może i spektakularnym upadkiem. Co robić, co robić- głowią się zatroskani właściciele , redaktorzy, a nawet szeregowi pracownicy fabryk medialnego kitu.
    Z tej desperacji rodzą się różne pomysły na przyciągnięcie uwagi odbiorców. Skoro na arenie walk politycznych zapanowało, chwilowo zapewne, zawieszenie broni- trzebaby wymyślić jakiś konflikt. Najbardziej kuriozalny to „wojna” między Radiem Zet a RMF FM na audycje publicystyczne. Sęk w tym, że w obu stacjach prowadzą je osoby z tej samej , TVN-owskiej stajni : pani Olejnik i pan Piasecki, które tam dorabiają sobie do szczupłych telewizyjnych apanaży, a sens tego starcia zasadza się na emisji ich audycji o tej samej godzinie. Wietrząca „ogromną aferę” Gazeta Wyborcza natychmiast ogłosiła ankietę pytając potencjalnych słuchaczy, której stacji będą poświęcać całe piętnaście minut, by usłyszeć, co tuzy/?/ polskiego dziennikarstwa politycznego mogą jeszcze wymędrkować. Wynik głosowania wcale mnie nie zaskoczył: 75% respondentów odpowiedziało, że nie są w ogóle zainteresowani produkcjami p.Moniki i p.Konrada. Dobitnie świadczy to o tym, że społeczeństwo dojrzało i nie da sobie, wbrew przekonaniu niektórych polityków, wcisnąć każdej głupoty. To cieszy!
    Za to medialni macherzy pogubili się zupełnie, nie wiedząc, co ma przyciągnąć do ich zatrutych studni spragnionych wiedzy czytelników i widzów. Jedni uważają, że może wiadomości z para-olimpiady i pytają: gdzie byli prezydent , premier i pani ministra Mucha oraz donoszą, co sądzi o sporcie niepełnosprawnych Korwin-Mikke, drudzy zachłystują się Kubicą, który wygrał lokalny rajdzik we Włoszech, a ci, dla których codziennym zajęciem jest gloryfikacja p.prezesa zajmują się opisywaniem nieznanego z imienia i nazwiska samobójcy politycznego, którego pan Kaczyński ma zamiar ogłosić kandydatem na premiera - bez szans na jego wybór. Kierowcy dowiadują się, że na razie z autostrad nici, za to mieszkańcy stolicy -że mogą, choć z trudem, przejechać się Marszałkowską. Jak widać -rozziew tematyczny jest ogromny, ale żadna z tych wiadomości nie jest wstrząsająca i nie spełnia pokładanych nadziei na odkrycie afery na miarę choćby Madzi z Sosnowca. Może więc choć niepokojące doniesienia znad Wisły, która niemal wyschła? Co to za sensacja! Przecież wiadomo, że winnym tego niskiego stanu jest Tusk.
    Trwamy zatem w oczekiwaniu na to, co się zdarzyć może w nieodległej przyszłości. Najlepiej -koniec świata. To byłby temat! Póki co, musi nam wystarczyć zapowiadany na koniec września marsz w obronie/?/ TV Trwam. Dobre i to, zwłaszcza, że kolejna miesięcznica smoleńska przeszła niezauważona przez media. Będziemy zapewne świadkami manifestacji antyrządowej , którą otworzy występ duetu dudziarzy- będzie Duda pisowska i Duda związkowa- a potem już tylko prezes, ojciec dyrektor i „Ojczyznę wolną racz nam zwrócić, Panie”. Przyznaję, że już stęskniłem się za takim widowiskiem zwiastującym powrót do polskiej normalności. Trzeba jeszcze trochę poczekać. Do jesieni.
    Bo na razie -Lato trwa. Ale o piłce ani słowa. Lepiej pomilczeć.

 


a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl