Nie lubię Tuska, ale...

    Porę roku, która nieuchronnie nastaje, mało kto uzna za atrakcyjną. Jesień oznacza bowiem schyłek, zmierzch, zbliżający się koniec , a jej nieprzychylna ludziom aura sprzyja dekadencji i pesymizmowi. Żle znosimy wahania ciśnienia, coraz niższą temperaturę, deszcze i mgły, a nade wszystko/ zwłaszcza u emerytów/ łamanie w kościach, przeziębienia i inne dolegliwości. Najgorsza jest jednak jesienna bezsenność.
    I właśnie ona dopadła mnie w nocy z poniedziałku na wtorek. Zrazu wydawało mi się, że sen przyjdzie bez problemów, bo już około godziny 10 wieczorem, nie gasząc światła ani nie wyłączając telewizora udałem się w objęcia Morfeusza. Aliści w środku nocy, około trzeciej , obudził mnie głos prezentera „Jedynki”, Piotra Kraśki, co wywołało domysł, że coś ważnego się stało i trzeba wrócić do pełnej świadomości. Wróciłem więc i po chwili na ekranie zobaczyłem prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego konkurenta w zbliżających się wyborach, Mitta Romneya. Rozpoczęła się debata przedwyborcza. Nawet się ucieszyłem -zaraz będę świadkiem pyskówki na światowym poziomie, przy której zbledną nasze krajowe dokonania w tej dziedzinie. Czas płynął, a tu - nic! Ani nie było zarzutów o zdradę czy brak patriotyzmu, ani grzebania w życiorysach, ani grania na uczuciach religijnych – po prostu dwaj panowie rozmawiali ze sobą poważnie o sprawach poważnych. Przez półtorej godziny wiało nudą, obaj pretendenci na koniec podali sobie ręce i rzucili się w objęcia małżonek, a ja zdegustowany tym, co widziałem, zadałem sobie pytanie – dlaczego Amerykanie w rekordowej liczbie, mając do dyspozycji ileśtam kanałów nadających atrakcyjny program, chcą oglądać wynurzenia na temat mało ich obchodzących niuansów polityki zagranicznej? Powinni brać przykład z naszych doświadczeń! U nas od dawna wiadomo, kto jest kto -ruscy to odwieczny wróg, Niemcy nas wykupują, a Unia Europejska to miejsce, gdzie nasz premier zdradza polskie interesy mimo ostrzeżeń płynących z ust szefa opozycji. Dlatego podobne debaty u nas są atrakcyjne dla publiczności. Jeśli są... Zasypiając ponownie zdążyłem jeszcze usłyszeć, że według badań opinii bardziej przekonał widzów obecny prezydent, ale notowania obu kandydatów są wyrównane i że zapowiada się ciekawa i ostra kampania wyborcza. Co też ciekawego oni w tym widzą?!
    Kiedy po paru godzinach znów podniosłem powiekę, właśnie nadawano dziennik. Jakżesz ciekawy! Pijany biskup przyrżnął w latarnię i oddał się do dyspozycji papieża. Roma locuta- causa finita! Dlatego też, inaczej niż w Stanach -policja natychmiast go zwolniła. Pan premier podejmuje decyzję w sprawie zapłodnień in vitro w obawie/jak twierdzi zgodnie opozycja/ przed rozpadem swego ugrupowania. Władza w Polsce jest wystawiona na ciężką próbę z powodu próbówki i jej zawartości. Jarosław Kaczyński, który zna się na wszystkim, powołując się na wypowiedź swego „premiera” Glińskiego, krytykuje rząd za wszystko właśnie. Czekam, kiedy w ramach rewanżu Platforma zaproponuje pana Kononowicza, wsławionego hasłem „żeby nie było niczego” na prezesa PiS-u. Będzie pasował jak ulał. Na razie jednak nie ma takiego „niusa”- idzie za to wywiad z bywalcem pubu w Ameryce, obserwatorem prezydenckiej debaty. „Nie lubię Obamy- stwierdza- ale będę na niego głosował!”. Zupełnie tak jak w Polsce- coraz więcej rodaków narzeka na Tuska, ale gdy zbliżają się wybory, to nie mają alternatywy. Pasjonujące doniesienie z Włoch kończy to wydanie dziennika: oto na sześć lat do więzienia powędrują geolodzy, którzy nie przewidzieli trzęsienia ziemi. U nas dla tych, którzy nie przewidzieli, że kiedy deszcz pada, to będzie mokro i nie zasunęli dachu -trwają poszukiwania okoliczności łagodzących. Pod egidą premiera -oczywiście, bo cóż jest ważniejsze od piłki!
    A za oknem – słota, zimno i mgła. Cóż- jesień... Ale przynajmniej wiadomo, kto jest temu winien.

 


a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl