Trzeba dać odpór!
Znajomy, który we wczesnych godzinach porannych
wpadł do mnie na kawę, był strasznie wzburzony, czyli mówiąc obowiązującym
językiem -”zbulwersowany”.
-Widziałeś te demonstracje z okazji święta niepodległości? -
spytał retorycznie. - Kto dopuszcza do takich ekscesów, w czasie których można
bezkarnie urągać demokratycznie wybranej władzy i wzywać do obalenia ustroju
Najjaśniejszej. Przecież to najlepszy ustrój ze wszystkich, które mieliśmy do
tej pory. Co ty na to?
-Nic -odpowiedziałem krótko i węzłowato.- Walczyliśmy o
demokrację, no to ją mamy ze wszystkimi jej fruktami. Każdy może swoje zdanie
wyartykułować -i bardzo dobrze!
Znajomy moją wypowiedzią był nieco zmieszany.
-Jak to! Czy jesteś po stronie kiboli, rzucających kamieniami
i wykrzykujących obelgi pod adresem rządu, obrażające patriotyczne uczucia? Ty?
- aż go zatkało. -Akceptujesz ten stan rzeczy? A ja myślałem, że namówię cię do
podjęcia prawdziwie obywatelskiej inicjatywy, by dzień niepodległości uczcili
wreszcie normalni Polacy, a nie jakieś skrajności, by na ulicę wyszła milcząca
do tej pory większość rodaków, którzy chcą spokoju, a nie faszystowskich zadym i
aby wreszcie tzw. szary obywatel miał coś do powiedzenia we własnym kraju!
Nie dopił kawy i wyszedł trzaskając drzwiami, nim zdążyłem
wybąkać choć jedno słowo. Ale zasiał we mnie ziarenko niepokoju. Bo rzeczywiście
– obraz kraju, jaki serwują nam media jest dość jednostronny i chciałoby się,
aby poglądy Polaków-szaraków miały równie odpowiednią reprezentację jak wyczyny
rozmaitych Winnickich czy Zawiszów. Ale, cóż! Ważniejsze dla dziennikarzy są
relacje z groteskowych wypowiedzi prezesa K. na temat rolnictwa, niż pokazanie
nowootwartego odcinka autostrady. Biedna dyrekcja dróg krajowych musiała ten
fakt obwieszczać na Twitterze i fejsbuku, bo żadna telewizja nie zająknęła się o
tym ni słowem. A przecież dla normalnego zjadacza chleba to wydarzenie jest o
wiele bardziej ważne niż bredzenia w strażackiej remizie ślepego o kolorach.
Pomyślałem, że trzebaby dać wreszcie odpór politycznym
rozrabiakom i przygotować potężną manifestację w obronie normalności. 11
listopada byłby rzeczywiście niezłą datą. Oczami wyobraźni widzę te tlumy
manifestujące pod hasłem :”Jeszcze Polska nie zginęła” i niosące transparenty
dokumentujące prawdziwy patriotyzm: „Kocham swoją pracę i swoją żonę”, „Zwiedzaj
ziemię śląską”, „Lepszy rząd niż nierząd”, „Chleb tylko z masłem” czy wreszcie
”Gorzej już było”.
Po dłuższej chwili postanowiłem zadzwonić do wkurzonego
znajomego i zadeklarować swoje uczestnictwo w jego inicjatywie.
-Przepraszam cię za brak entuzjazmu, ale trochę mnie
zaskoczyłeś. Na przyszły rok pomogę ci przygotować twój projekt- zadeklarowałem.
-Ale mam pytanie. Czy każdy będzie mógł demonstrować pod takim hasłem, jakie mu
najbardziej odpowiada?
-Oczywiście -padła spodziewana odpowiedź- przecież mamy
demokrację, a jedną z jej najważniejszych zdobyczy jest wolność słowa, z której
obecnie korzysta wyłącznie margines – znajomy już wcielał się w rolę wiecowego
mówcy.- Nadszedł czas, by korzystanie z jej dobrodziejstw stało się udziałem
wszystkich obywateli, nie tylko nieodpowiedzialnych warchołów.
Uspokoił zatem me obawy. -To dobrze, bo mam świetny pomysł na
transparent, pod którym na pewno zgromadzi się wielka rzesza Polaków,
obserwatorów naszej politycznej sceny miotanej „po bandach”- to znaczy od jednej
bandy do drugiej.
-Co takiego wymyśliłeś? -spytał zaciekawiony.
-Nie wiem , czy zaakceptujesz: „A co nas to wszystko
obchodzi!”
Trzask odkładanej gwałtownie słuchawki zakończył naszą
rozmowę. Takie piękne, prawdziwe i w dodatku popularne hasło mu się nie
spodobało? Dlaczego!
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl