A to pech!
Nie od dziś wiadomo, że w
naszych mediach najlepsze wiadomości – to złe wiadomości. Z tej reguły obficie
korzysta PiS i jego szef -zresztą nie ma wyjścia, bo dobre nowiny są
zarezerwowane dla partii rządzącej. Ich atrakcyjność jest jednak na ogół
niewielka, a odbiór najczęściej napotyka na niedowierzanie czytelników. Dlatego
tzw. poważna prasa bierze się za „sensacje” nie zawsze sprawdzone, ale
przyciągające uwagę opinii publicznej. W tej konkurencji środowiska pisowskie
osiągnęły mistrzostwo, częstując nas w ostatnich dniach wysypem informacyjnego
śmiecia.
W rankingu złych wiadomości pierwsze miejsce zajęła
publikacja „Rzeczpospolitej” o znalezieniu w szczątkach Tupolewa nitrogliceryny
i trotylu. Dla pisowców to był sygnał do kolejnego oszalałego ataku na rząd i
premiera: dowiedzieliśmy się z najważniejszych w PiSie ust, że nasz rząd to
mordercy i zbrodniarze zaprzedani Putinowi, który de facto zniewolił Polskę i
dlatego trzeba ją odzyskać. Po paru godzinach wiadomość zdementowano – ale akcja
miotania najgorszych wyzwisk trwa nadal , choć dziennikarze odpowiedzialni za
publikację pożegnali się z gazetą. Wywołało to zresztą kolejną falę oskarżeń,
tym razem o tłumienie wolności słowa i powrót cenzury. I już pięknie rozwijała
się awantura, mająca na celu całkowite zdeprecjonowanie aktualnej władzy, gdy
nagle miejsce doniesień o zbrodniach reżimu Tuska, zamienionych zwłokach,
nieobecności prezydenta na powtórnym pochówku i innych równie atrakcyjnych
informacji dla kupujących prawicowe gadzinówki rodaków – zajął niespodziewanie
opis sukcesu dwumetrowego małolata, Jerzego Janowicza. Ten młody tenisista
wyparł z czołówek gazet i telewizyjnych dzienników wyżej wymienione codzienne
dziennikarskie jadło, jakim karmiona jest polska opinia publiczna. Co za pech
dla tych, którzy w pocie czoła tę strawę pichcą na zlecenie pisowskich
mocodawców! Tak się napracowali, a tu Jerzyk załatwił ich równie lekko, jak
ogrywał na korcie swych utytułowanych przeciwników! Dziwię się brakowi reakcji
rozmaitych Sakiewiczów czy Rymanowskich na ten cios- przecież mogliby
zasugerować , że Janowicz wypełniał dyspozycje Tuska, który w ten sposób chciał
przykryć swą odpowiedzialność za popełnione zbrodnie czy też poinformować-
równie uczciwie jak o trotylu-że podobno rakieta, której używał była rosyjskiej
produkcji i dlatego stanowi zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa.
Pech prześladuje kolegów pana Gmyza, bo Tusk wytoczył jeszcze
cięższe działa przeciw ofensywie wyznawców pisowskich teorii spiskowych.
Prawdopodobnie z jego inicjatywy uwagę społeczeństwa przyciągnęła kampania
prezydencka w Stanach Zjednoczonych. Tu musiało nastąpić jakieś porozumienie, bo
jak wytłumaczyć, że wybory prezydenta USA odbyły się właśnie teraz, gdy w naszym
kraju zbliżają się obchody Dnia Niepodległości pod hasłem” Ojczyznę wolną racz
nam zwrócić, Panie”, a przemówienie Baracka Obamy wzywało do narodowej zgody, co
prawda Amerykanów, ale co będzie, gdy to się i u nas przyjmie? Co wtedy poczną
apostołowie niezgody narodowej, kto będzie rzucał kamieniami i podpalał
samochody i gdzie wylądują zaangażowani do ideologicznej walki luminarze
dziennikarstwa , skupieni wokół redaktora Czabańskiego?
Jednym słowem, prawdziwi patrioci nie mają lekko. Nawet, gdy
premier, pozbawiony na własne życzenie sensownych współpracowników i zdany na
fatalną medialną opiekę rzecznika Grasia ma kiepskie notowania -w sukurs
przychodzą mu wydarzenia odwracające zainteresowanie Polaków od spraw
najważniejszych- zamachów, trotylu, katastrof i samobójstw. Ma chłop szczęście!
Niestety, to chyba długo nie potrwa. Następne wybory w
Stanach dopiero za cztery lata, a Janowicz na kort wyjdzie za parę miesięcy. Do
tego czasu być może nastąpi koniec świata, ale myślę, że nie przerwie on pracy
pana Macierewicza, ani nie spowoduje zaprzestania manifestacji na stałe
„zbulwersowanych” przeciwników Platformy. Rządowi wreszcie też się należy
solidna porcja pecha. Może już wkrótce?
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl