Wesołych Świąt?

    W czasach słusznie minionych mówiono o naszym kraju, że jest to najweselszy barak w całym socjalistycznym obozie. Kiedy barak zburzono, stała się rzecz nieprzewidziana – śmiech również zniknął. Gdzieniegdzie pobrzmiewają jeszcze tłumione chichoty, ale zapanowała atmosfera nadmiernej powagi, traktowania każdego głupstwa serio i roztrząsania błahych dylematów, jakby to od nich zależały losy świata. Poczucie humoru rodaków odtrąbiło pospieszny odwrót.
    W zamian mamy śmiertelnie poważnie traktowane błazeńskie wystąpienia polityków, manifestacje tylko zewnętrznie przypominające cyrkowe parady, ociekające „patriotyzmem” płomienne oświadczenia naśladujące nieudolnie satyryczne monologi, dyskusje sprokurowane przez telewizyjnych macherów- w kształcie i treści nawiązujące do szmoncesowych skeczów. Wydawać by się mogło, że jest się z czego pośmiać, ale zdrowego rechotu nie słychać. Ale nie ma się czemu dziwić, bo ile razy można reagować na powtarzane w kółko Macieju nieświeże frazesy? Publiczność zniechęcona brakiem nowszego repertuaru opuszcza gremialnie arenę walki o jej dusze i nawet nie gwiżdże. Gorzej – coraz częściej ośmiela się recenzować to widowisko, używając słów nieobyczajnych zgoła, a te opinie rozpowszechnia przy pomocy Internetu, nie będącego jeszcze pod całkowitą kontrolą. No i jest jeszcze smutniej.
    Jak w tym klimacie zmieszczą się tradycyjnie radosne święta Bożego Narodzenia? Nie wiem. Piękna pastorałka Seweryna Krajewskiego „Jest taki dzień” mówi o tym, że faktycznie jest, ale tylko jeden, więc może się uda spędzić go beztrosko. Bo następnego dnia zapewne usłyszymy, że Polska jest w ruinie, że rząd jest do bani, że pani zabiła pana, a pijani kierowcy zabili się sami. Że obietnice są bardziej atrakcyjne niż rzeczywistość, że zamiast obniżek będą podwyżki /bynajmniej nie wynagrodzeń/, że „białe szaleństwo” nie oznacza ferii na nartach, tylko kolejny strajk służby zdrowia. I że jedynym zaskoczeniem będą opady śniegu i mróz – jak co roku o tej samej porze zresztą.
    No i tradycyjne świąteczne życzenia. To dopiero heca, choć nadal nie ma się z czego śmiać. Przypomina mi się opowieść pewnego księdza, jak to do jego kościoła przyszła wiejska kobiecina ze świecą, prosząc, by ją zapalił na ołtarzu na intencję jej teściowej. - A jakaż to intencja-spytał ją księżulo.- Ano, chciałabym, aby ta suka skapała jak ta świeca- odparła pobożna ofiarodawczyni. Zapewniam, że nie jest to aluzja do „szczerych życzeń” , jakie w Sejmie składają sobie nasi politycy, a co gorsze- także coraz bardziej podzieleni rodacy. Niektórzy już nawet nie przypominają sobie, o co im chodzi, ale twardo, ze ściśniętymi szczękami i – niestety, pięściami- obstają przy swoich /?/ poglądach. I żadne święta -państwowe czy kościelne – już tego nie zmienią. Szkoda, że tak daleko zabrnęliśmy. A mogło być tak pięknie!
    Nastrój świątecznego smutku, jak widać , i mnie się udziela. Nie cieszę się z obfitości dóbr wszelakich, jakie oferują nam handlowe katedry. Nie bawią mnie występy telewizyjnych trefnisiów, podłączonych przez słuchawki w uszach i promptery do swych ośrodków dyspozycyjnych, nie czytam gazet, zapełnionych bezrefleksyjnym pustosłowiem „niezależnych” żurnalistów, bo od dawna mam pewność wszechobecnej manipulacji i medialnego oszustwa. W dodatku, podsumowując własne dokonania, także nie znajduję powodów do satysfakcji, bo jakże tu się cieszyć, gdy ponad połowę 2012 roku zabrały mi pobyty w szpitalu? Więc jedynie uśmiecham się na myśl, że ten rok wreszcie mija. I to przemijanie przynosi niebywale odkrywcze spostrzeżenie -że przecież wszystko kiedyś minie i stanie się zrazu mało ważne, a potem zapomniane: i Kaczyński z Tuskiem, i Smoleńsk, i polityczne waśnie, i narodowa niezgoda – dlatego, skoro nie ma z czego innego, warto przy wigilijnym stole pożartować z tych, którzy do chwilowo „najważniejszych tematów” przywiązują nadmierną wagę. Przynajmniej przez ten jeden dzień w tym roku- bądźmy weseli!
i pozostańmy w nadziei, że w następnych latach będzie naprawdę z czego się radować.



 

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl