Trzeba wiedzieć, kiedy odejść
Od ostatniego
poniedziałku tematem nr.1 jest zapowiedź rezygnacji Benedykta XVI ze „sterowania
łodzią Piotrową” czyli tłumacząc to na normalny język – z funkcji papieża
kościoła rzymsko- katolickiego. Trwają spekulacje o przyczynach tego kroku :
wysuwane są rozmaite sugestie, że to wynik tajemnych machinacji wewnątrz
hierarchii i że choroba, podawana jako oficjalna przyczyna nie jest aż tak
ciężka. Chodzi raczej o to, że papieżowi brak siły do zmagania się z
utrapieniami, które dopadły Kościół. A jest ich sporo, poczynając od
finansowych, a skończywszy na seksualnych aferach, które raz po raz wstrząsają
tą wiekową instytucją.
Widoczny już wszędzie kryzys katolicyzmu i na naszym podwórku
krajowym też daje się Kościołowi we znaki. Przecież to u nas szerzy się
bałwochwalstwo, bo obiektem wielbionym bardziej niż Stwórca jest „zakonnik z
Torunia”- kamuflujący swoiście interpretowaną ewangelią nawoływanie do
nienawiści i całkiem świeckie interesy. To u nas ludzie, mieniący się katolikami
wzywają -wbrew papieskim naukom o ekumenizmie i tolerancji - do wykreślenia ze
społeczeństwa braci swoich, mających inne niż oni wyobrażenie o sposobie życia.
To u nas wreszcie odziani w ornaty „władcy dusz” włażą bezczelnie już nie tylko
do polityki, ale wręcz każdemu pod kołdrę. No i skutkiem tego jest nienotowany
od lat spadek autorytetu Kościoła, a co za tym idzie -liczby wiernych.
Wbrew pozorom decyzja Benedykta XVI-go może mieć ozdrowieńczy
wpływ na zmianę postrzegania roli kapłanów w życiu społeczeństwa. Oto nagle
widzimy, że papież jest nie tylko religijnym przywódcą,, ale przede wszystkim
-człowiekiem, który ma prawo być stary i zmęczony, jak wielu z nas. Ma też prawo
do intymności w nadchodzącym momencie rozstania się z tym światem, bo
wystawianie umierania na widok publiczny to sprawa dyskusyjna – co najwyżej żer
dla tabloidów i dewotów. Jestem pełen uznania dla decyzji Benedykta- nadaje ona
bowiem jego postaci godny, naprawdę ludzki wymiar. Nasi hierarchowie, niektórzy
równie starzy i wypaleni, zaskoczeni jego abdykacją, nie znaleźli odpowiedniego
zasobu słów w komentarzach -nic dziwnego, przyzwyczajeni do posługiwania się
swym ezopowym językiem nie potrafią wyjaśnić powodów rezygnacji papieża. Klepią
tylko wyświechtane formułki, a przecież sytuacja jest jasna- papież ma dosyć i
odchodzi. Jakież to normalne! Dla nich -jeszcze nie bardzo.
Chciałbym się zastanowić nad tym, jak nadchodząca zmiana na
papieskim tronie wpłynie na kształt Kościoła. Jeśli nowy papież, zamiast wydawać
encykliki o małżeństwach, rozwodach, in vitro i podobnych sprawach kręcących się
wokół sfery prywatnej życia człowieka zajmie się praktycznym stosowaniem
ewangelii – uwierzę, że następuje przełom. Wyobraźmy sobie, że zacznie naprawdę
obowiązywać przykazanie „nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu”,
a już gromadzie naszych udających pobożność oszczerców grozić będzie
ekskomunika. A takie „nie kradnij” czy „nie cudzołóż”- kto tych przykazań
jeszcze przestrzega! Czy to już nie obowiązuje? Nowy papież będzie musiał
wykonać mnóstwo pracy od podstaw.
Póki co, trwają już przewidywania, kto nim będzie. Media mają
używanie! Czy wybiorą Włocha, Amerykanina, czy też może papieżem zostanie
czarnoskóry afrykański kardynał, bez oglądania się na ponurą, związaną z taką
możliwością przepowiednią Nostradamusa? Jaką pozycję zajmie zdymisjonowany
obecny papież, jakiego będzie używać tytułu? Takie pasjonujące rozważania
zajmują strony poważnych wydawałoby się gazet i rozplotkowanych serwisów
informacyjnych, przesłaniając istotne wiadomości ze świata i z kraju. Coś Ty
zrobił, Benedykcie!
***
PS. W tym tumulcie wywołanym niespodziewanymi
doniesieniami z Watykanu zginął, przepadł, znikł krajowy „nius” o kolejnym
wygłupie opozycji czyli tzw. wniosku o „konstruktywne votum nieufności”.
Łaskawość boska sprzyja naszemu rodzimemu „zbawicielowi”, chroniąc go na razie
przed nieuniknionym blamażem. Może i dla p. Jarosława jest to znak, że i dla
niego przyszła pora na dymisję?
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl