Powrót do przeszłości
W piątkowy wieczór,
kiedy już we wszystkich programach tv przewaliły się „niezwykle ważne
wiadomości” o inicjatywie Aleksandra Kwaśniewskiego dotyczącej konsolidacji
lewicy, zasiadłem przed telewizorem i włączyłem „jedynkę”, by obejrzeć pierwszy
odcinek rosyjskiego serialu o Annie German. Wraz z jej piosenkami wróciły
wspomnienia z czasów, gdy i ja byłem częścią tego targowiska próżności i
układów, zwanego polskim show-biznesem, a do którego pani Anna zupełnie nie
pasowała. Ale wcześniej, zanim na parę lat wchłonął mnie ten światek – spotkałem
ją, przypadkowo zresztą- młodziutką, świeżo debiutującą piosenkarkę. Było to w
Rzeszowie, gdzie dyrektorem miejscowej, dość prowincjonalnej Estrady był Julian
Krzywka, człowiek opętany myślą, że i w tej zapyziałej , galicyjskiej dziurze
można zrobić dobry, na wysokim poziomie program. Ściągnął więc do Rzeszowa
śpiewającego geologa, bo takie, całkiem nie artystyczne wykształcenie miała
przyszła gwiazda. W sali prób Estrady usłyszałem ją po raz pierwszy -i ten
zachwycający, oryginalny głos mam w uszach do dziś. Pamiętam, jak opuszczała
Rzeszów po zakończeniu kontraktu, żegnana na obskurnym wówczas dworcu kwiatami
przez pracowników Estrady i wiernych widzów, którzy już wtedy docenili jej
kunszt. A potem -pasmo sukcesów i nieszczęśliwy wypadek we Włoszech, który tak
bardzo zaważył na jej życiu i karierze. Ale o tym pewnie opowiedzą nam następne
odcinki serialu.
Ja zaś chciałbym podzielić się z czytelnikami innym
spotkaniem z Anną German, które dość wiernie przybliży klimat lat
siedemdziesiątych zeszłego wieku. Był to okres tzw. propagandy sukcesu, która
nastała wraz z rządami Edwarda Gierka i w której uczestniczyli -chcąc lub nie
chcąc -także artyści. W tym czasie byłem dość znanym kompozytorem z przylepioną
etykietką „twórcy przebojów”, co powodowało zalew rozmaitych, często
kłopotliwych propozycji. Jedną z takich była inicjatywa kolegi -autora tekstów,
który mimo, iż znał moją opinię o Festiwalu Piosenki Żołnierskiej -namawiał mnie
do napisania piosenki o pożądanej tam tematyce. Kiedy wreszcie zmęczony jego
nagabywaniem uległem i napisałem pieśń pt. ”I ty żołnierzem będziesz, synku”
-wsadził to dzieło do koperty, opatrzył godłem i wysłał na konkurs. Liczyłem na
to, że ten utwór przepadnie, ale ku mojemu zdziwieniu -wygrał! I wtedy się
zaczęło! Wezwano mnie do Głównego Zarządu Politycznego WP, pogratulowano i
zapowiedziano, że pieśń zostanie wykonana na Festiwalu. Przeczuwałem katastrofę,
bo już widziałem słynne kołobrzeskie blondynki miotające się w takt mojej
muzyki, więc chytrze zapytałem, czy mógłbym zaproponować wykonawcę. Wyrażono
zgodę, a ja wtedy pomyślałem, że blamażu można by uniknąć, gdyby wykonawca
wydobył z tej piosenki właściwy sens. Zadzwoniłem zatem do Anny German i po paru
dniach w jej żoliborskim mieszkaniu zasiadłem do pianina. Piosenka się
spodobała, a w jej interpretacji -wówczas świeżo upieczonej matki -nabrała
oczekiwanego przeze mnie podtekstu : oto matka, śpiewając dla swego synka
ubolewa, że i on musi zostać żołnierzem, co na ogół nie bywa zaszczytem, a może
być tragedią. Pani Anna swoim śpiewem wydobyła z tego utworu wartości
nieprzeczuwane przez dziarskich pułkowników z GZP. Byłem zachwycony! Zgłosiłem
ją do organizatorów Festiwalu jako wykonawcę piosenki, ale tu zaczęło się
kręcenie nosem na tę kandydaturę. Kiedy postawiłem sprawę jasno- albo German,
albo wcale -wybrano to drugie. Dlatego nie ma w archiwalnych nagraniach tego
jedynego utworu, jaki dla Niej napisałem, ale pozostało wspomnienie po wieczorze
spędzonym z utalentowaną, mądrą i skromną do przesady kobietą. Tej sceny w
serialu nie zobaczycie.
A swoją drogą: jak mało o niej wiedzieliśmy, mniej niż
wielbiąca ją i pielęgnująca pamięć o niej publiczność rosyjska. A przecież to
była niekwestionowana gwiazda polskiej piosenki! My jednak wolimy oglądać głupie
seriale o przechodzeniu z pokoju do pokoju, co złośliwie skomentował Kuba
Wojewódzki lub niekończące się polityczne tasiemce z tymi samymi, opatrzonymi do
znudzenia twarzami naszych kłótliwych parlamentarzystów. Więc może jakiś
zagraniczny producent nakręci nam także opowieść o życiu choćby Mieczysława
Fogga czy Czesława Niemena? Ich życiorysy były równie pasjonujące, godne
przypomnienia dla tych rodaków, których pamięć jest krótka i dla tych, którzy
ich sztukę zachowają we wspomnieniach na zawsze.
Oglądajmy następny odcinek - w piątek, godz.20.30, program 1
TVP.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl