Popyt na igrzyska

     Przewrotne, acz retoryczne pytanie: „W co się bawić?” zadał kiedyś Wielki Nieobecny na jubileuszowym opolskim festiwalu Wojciech Młynarski, strapiony PRL-owskim „dobrobytem”. „Chleba dosyć -lecz rośnie popyt na igrzyska”- brzmiała konkluzja jego piosenki. Ironia mistrza dopiero dziś jest na miejscu -ilość wiktuałów wyrzucanych na śmietnik świadczy o tym, że naród wreszcie jest syty i nudzi się jak diabli, a nie ma kto zadbać o jego rozrywki. Jeden McCartney wiosny, a raczej lata nie czyni, zatem ludzie sami wzięli się za urządzanie wesołych imprez.
    Niebywale modne stały się referenda, dzięki którym można wywalić z posady paru urzędników. Towarzyszące temu wybory następców dostarczają niesłychanych wrażeń -a to prezes pojawi się wraz z najdroższymi w kraju ochroniarzami i złotoustym Hofmanem, a to Palikot wymyśli jakiś happening, Leszek Miller poczęstuje go w zamian nieświeżym bon-motem, a na koniec pojawi się deus ex machina -sam premier z przeprosinami za całokształt. Wszystko to na żywo i ze stosowną transmisją w telewizjach wszelkich opcji. Można będzie, jak na festiwalu -pomachać znajomym do kamer -”Patrzcie, jak u nas wesoło!”. Wynik tych zmagań jest w gruncie rzeczy mało ważny, bo w istocie nie ma wpływu na życie mieszkańców – pozostaną jednak w pamięci rzadkie atrakcje, które im towarzyszą.
    Szkoda, że nie są to wydarzenia ogólnopolskie /jeszcze!/, dlatego też zazdrośnicy z innych miast starają się powtórzyć podobne imprezy na swoim terenie. Może się jednak zdarzyć, że na odgrzewane kotlety będzie mniej amatorów, toteż co chwilę powstają nowe, całkiem nieograne inicjatywy. W dziedzinie rozrywki dla młodzieży z ciekawym pomysłem wystąpili ostatnio młodzi patrioci z Wrocławia- pod edukacyjnym hasłem „polska młodzież na uniwersytety” wkroczyli na wykład prof. Baumana, by zaprezentować wszystko to, czego się nauczyli od swych starszych kolegów. Zachwyt wzbudziły zwłaszcza recytacje oraz schludne fryzury, nic więc dziwnego, że profesor podziękował im serdecznie za ten prolog do swego wykładu.
    W porze kanikuły dbać należy o sportową kondycję. Wie o tym pani prezydent Warszawy, która w trosce o tężyznę fizyczną swych wyborców postanowiła otworzyć nowy basen w tunelu Wisłostrady. Oryginalne przedsięwzięcie miało jednak krótki żywot, skrytykowane przez polityczną konkurencję i brak większych opadów - nie wiadomo jednak, co na to pani Hania, bo uwagę od lania wody odwróciła „bombowa rozrywka” sprokurowana przez anonimowego posiadacza dostępu do Internetu. Z jego inicjatywy wielu chorych leżących w szpitalach na terenie kraju wywieziono dzięki temu na świeże powietrze, a policjanci, zamiast uganiać się za warszawskim Spidermanem, wyprowadzili psy na spacer. „Dobry żart tynfa wart”- mówi stare porzekadło, niestety jak zwykle, niedostatek poczucia humoru cechuje tych ponuraków, którzy za sprawą złego rządu rozpełzli się po stanowiskach i nie gustują w podobnej rozrywce. Z pomocą prokuratury grożą teraz więzieniem autorowi dowcipnego alarmu o zamachach, ale, chwała Bogu -nie wszyscy prokuratorzy są tak pryncypialni. Są też tacy, głównie w Białymstoku, znanym ze wspaniałych pokazów krzepy, organizowanych na stadionie Jagiellonii- którzy uznali, że nie należy tłumić spontanicznej działalności, przynoszącej radość rodakom, lecz dać narodowi widoczny symbol szczęścia płynącego z dobrobytu. Za takowy uznali starohinduską swastykę, nie zważając na jej dwudziestowieczne zastosowanie i wyrażają zdziwienie, skąd taka nerwowa reakcja na zgodę używania jej do woli. Ich zdaniem - zarówno koncert symfoniczny, jak i grill z karkówką i piwkiem może się odbywać pod tym znakiem. Trudno jest zresztą znaleźć kawałek muru, na którym go jeszcze nie ma.
    I tylko w tym krajobrazie rozbuchanej wesołości niemile zazgrzytała wiadomość o desperacie, który podpalił się pod kancelarią premiera. Nie chciał uczestniczyć w igrzyskach? Nie- po prostu nie miał na chleb.

 

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl