Coś za coś

    Przetacza się przez kraj fala oburzenia, bo CBA dokonało odkrycia gigantycznej afery korupcyjnej, która dotknęła sfery tzw. zamówień publicznych w dziedzinie informatyzacji. Mówiąc ludzkim językiem – decydenci w sprawach zakupu komputerów i innych urządzeń wybrali te firmy, które wyasygnowały odpowiednio duże kwoty w zamian za ich przychylność w sprawie korzystnych dla nich rozstrzygnięć.
    Daleki jestem od akceptowania poczynań, psujących struktury państwa i niszczących resztki zasad moralnych urzędników, o ile oczywiście jeszcze je w minimalnym stopniu zachowali, ale – zastanówmy się, czy stworzone dzięki przetargom okazje nie uczyniły z nich złodziei|? Bo to przecież system wyłaniania zwycięzców dał pole do takich działań. Jeśli do wygrania przetargu potrzebna jest wiedza o ofertach konkurencji -wystarczy uzyskać informacje, kto i za ile chce wykonać zamówienie i przebić przeciwników ceną. A potem- hojnie odpłacić urzędnikowi za niedyskrecję. Ten proceder trwa już tak długo, że należy się dziwić zdziwieniu „zaskoczonych” posłów opozycji, nawołujących do powołania kolejnej komisji śledczej. A po co? Czy mają tam zeznawać spryciarze o lepkich rękach? Nie! Ma tam wylądować premier Tusk, który, jak wiadomo, jest winien wszystkiemu, nawet nędznemu przyrostowi naturalnemu- co z całą mocą podkreślał Jarosław Kaczyński, który i w tej sprawie jest teoretycznym specjalistą.
    Tymczasem -moim zdaniem -korupcji, wrosłej na stale w polski krajobraz, zwalczyć się nie da! Piękne założenie, że na styku polityki i biznesu spotykać się będą anioły -jest do cna fałszywe, bo niezgodne z ułomną ludzką naturą. Któż z nas nie popełnił grzechu przekupstwa? Kto się przyzna, że nie dał „prezentu” decydentowi w zamian za przyspieszenie decyzji, lekarzowi za przyjęcie poza kolejką, panience z bankowego okienka w podzięce za pomoc w uzyskaniu kredytu? A jak reagowaliśmy na propozycję wynagrodzenia wtedy, gdy coś od nas zależało -odmawialiśmy przyjęcia? Są tacy?
    System, w jakim żyliśmy -i nadal żyjemy- czyni korupcję normalną praktyką. Dlatego, zamiast ścigać jej wybrane przejawy -należy ją po prostu zalegalizować, czyniąc z niej /podobnie jak z prostytucji/ -źródło finansowych wpływów do państwowej kasy. Pozytywnie wpłynąłby na życie społeczne taki podatek od łapówek! Wyobraźmy sobie np. sprawy w sądzie- dziś ciągnące się latami. Legalnie płacimy sędziemu -i już mamy w praktyce zrealizowaną koncepcję wyroku w 24 godziny, jakże potrzebnego w przypadku procesów o upadłość czy odszkodowanie. W szpitalu -ogłoszenie, że za tyle i tyle operacja może się odbyć natychmiast- rozładuje kolejki i wielu pacjentom da możliwość przeżycia, w urzędzie- świadomość petenta o „kosztach dodatkowych” uchroni go przed wielokrotnym, a bezowocnym zawracaniem głowy zapracowanym biurokratom. A opodatkowanie wręczanych sum, zważywszy na skalę zjawiska, uchroni budżet państwa od katastrofy. Same korzyści! Do tego dochodzi likwidacja kosztownego CBA, ocalenie wybitnych polityków wszelakich opcji przed krzywdzącymi posądzeniami i skierowanie ich aktywności na ważne dziedziny życia publicznego -religii na maturze, wyśledzenia sprawców katastrofy czy ustalenia ceny zegarka. Obywatele nareszcie będą mieć pewność, że otrzymają to, za co zapłacili – zasada „coś za coś” zostanie wpisana do Konstytucji. Będzie jasno, przejrzyście -po prostu transparentnie!
    W kraju legalnej korupcji można będzie także zmienić rząd -wystarczy mu tylko odpowiednio zapłacić. To się może nie udać -bowiem łatwiej jest zorganizować manifestacje niż zbiórki pieniędzy, bo nawet w tak szczytnym celu. Polacy niechętnie dają – do „brania” zawsze jest więcej chętnych. Trzeba więc przebudować społeczną świadomość. Liczę tu na prezesa -wszak on tym tematem od dawna się zajmuje i na pewno coś nam w zamian da: szkołę dla tych, którzy już zapomnieli poprzedniej lekcji.




 

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl