Razem czyli osobno

     Powstała nowa partia. Ale wiadomość! -powiecie z przekąsem, gdyż od dawna macie dosyć polityków, którzy na partyjnych konwentyklach zapewniają o swym dążeniu do szczęśliwości powszechnej, nieodmiennie obarczając winą za jej brak- przeciwników. Cóż, będzie jeszcze jedna kamaryla, złożona z ogranych facjat! Nie wzbudza to wzruszenia -poza wzruszeniem ramion, oczywiście. Wydawać by się mogło, że powinniśmy pilnie przyglądać się podobnym inicjatywom, bo przyświecają im przecież szlachetne cele. Sęk w tym, że każdy z nas inaczej sobie wyobraża pomyślność kraju -stąd powstaje zapotrzebowanie na kolejne ugrupowania, które mają w programie te same priorytety, co już istniejące, ale obiecują nas doprowadzić do raju szybciej, lepiej i skuteczniej. Jeśli tak dalej pójdzie -na Wiejskiej zasiądzie 460 posłów reprezentujących 460 partii. No i dobrze! Czyż nie będzie to częściowym spełnieniem postulatu jednomandatowych okręgów wyborczych? A że w tak bardzo rozdrobnionym parlamencie nie można będzie uchwalić niczego sensownego? To co! A teraz można?
    Jedynym zmartwieniem nowych partyjek, ruchów, sojuszy i im podobnych zbieranin, napędzanym chęcią zrobienia ojczyźnie dobrze, jest dylemat- jak się różnić od konkurencji, by na lep krzykliwych sloganów i nierealnych obiecanek złowić jak najwięcej zdezorientowanych wyborców. Dlatego pan Gowin, lider nowej siły/?/ politycznej, skrytykuje rząd, w którym niedawno był ministrem, pan Kowal, jego chwilowy sojusznik, napadnie na swych byłych kolegów z PiS-u, a pan Wipler zapomni na moment, że był ksenofobicznym narodowcem i będzie się publicznie bratał z czarnoskórym posłem Godsonem i to nie tylko na bankietach. Chodzi bowiem o to, by na pstrej palecie sejmowych ugrupowań wymościć sobie miejsce między rządzącą koalicją a opozycją, najlepiej przez podbieranie i Platformie, i PiS-owi trzeciorzędnych posłów, zatrwożonych nadciągającą utratą apanaży. Ma to doprowadzić do wcześniejszych wyborów i odsunięcia znużonego rządzeniem Tuska od władzy. Stąd nośna nazwa ugrupowania: „Polska razem”. Oczywiście -razem przeciw rządowi. A potem -triumf wyborczy i „Polska Gowina”, czy jakoś podobnie. No i będzie za co żyć przez następną kadencję – z góry zakładają ten radosny scenariusz politycy czekający w kolejce do państwowej kiesy.
    Powiedzmy sobie szczerze -im mniejsza partia, tym więcej czasu poświęca międleniu słowa „Polska” w każdych okolicznościach. „Polska jest najważniejsza”, ”Solidarna Polska”, „Dom wszystkich Polska”, a teraz „Polska razem”. Słowo ”razem” w tej sytuacji brzmi szyderczo. Razem -czyli osobno?
    Chrapkę na władzę ma każda, nawet najmniejsza, partyjna grupka, a walkę o nią rozpoczyna zwykle od kontestowania aktualnie funkcjonującej. Wszystkie chwyty są dozwolone i nagłaśniane przez media, czerpiące z tego zamieszania pożytki. Celuje w tym oczywiście PiS -stąd wysokie wyniki sondażowych rankingów partii prezesa, osiągnięte dzięki deprecjonowaniu wszystkich większych i mniejszych osiągnięć rządowej koalicji. Ta zaś nie znajduje sposobów na odparcie ataków, sądząc zapewne, że obywatele przecież gołym okiem zobaczą manipulacje i kłamstwa opozycji. Nic bardziej mylnego! Jeśli ludziom cały czas podsuwa się pod nos jednostkowe przykłady biedy -telewidz uwierzy, że cały kraj zbiedniał i że to wina Tuska, choćby w okolicy nie było ni jednego ubogiego, wymagającego pomocy. Jeśli bębni się o fatalnej służbie zdrowia – nawet wychodzący z odnowionego i dobrze zaopatrzonego szpitala myśli -tak, u nas nieźle, ale w Pikutkowie? Polska się wali!Oczywiście - reformy są niezbędne, ale czy mamy gwarancję, że wystarczy zmienić rząd, a będzie lepiej?
    Ekipa pana Gowina proponuje zmianę ordynacji wyborczej. Według b.ministra sprawiedliwości należy rodzicom dać prawo do głosowania za posiadane przez nich potomstwo. Od razu rozgorzał spór na ten temat -czy chodzi o dzieci już narodzone, czy dopiero poczęte. W odpowiedzi na postulat Gowina wkracza prezes i obiecuje bilion na rozwój Polski, nie mówiąc, skąd go weźmie. Media znów mają żer, a głosicielom podobnych idiotyzmów rosną słupki poparcia. W tym szaleństwie jest widocznie metoda, trzeba jednak uściślić hasło -nie Polska, a „Durnie razem” i zamiast zielonego jabłuszka z judaszowego ogródka dać bardziej adekwatne logo – kapuścianą głowę. Durnie /ze względu na ich ilość/ zapewne wygrają wybory, ale co tam! Przecież i tak, kto by nie rządził, zawsze będzie uważany za durnia. Bo „my, naród” jesteśmy najmądrzejsi, tylko władzę mamy głupią. Ciekawe, skąd się wzięła...


   

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl