Lekcja ukraińska
Na temat
wydarzeń na Ukrainie media dostają orgazmu -od rana do nocy płynie potok
wiadomości, komentarzy i prognoz. Dyżurni mędrcy prześcigają się w kwiecistych
wypowiedziach, wśród których królują banały o dobrym sąsiedztwie, bratniej
pomocy, europejskiej rodzinie i odwiecznej przyjaźni – wszystkie podlane
tęsknotą za czasami, kiedy to Polacy ruszali z „cywilizacyjną misją” na Dzikie
Pola, w wyniku której oba narody zapałały do siebie trwającą do dziś skrywaną
nieudolnie nienawiścią. Zza zasłony wiecowych oświadczeń pobrzmiewa echo trudnej
wspólnej przeszłości, tuszowane bieżącą antyrosyjską polityką, stanowiącą nie
wiadomo dlaczego priorytet naszych działań na kierunku wschodnim -wspieramy
Ukrainę, bo chcemy „dowalić ruskim”, a Putinowi w szczególności. Nasi politycy
rozkładają swe pawie ogony na kijowskich placach, a po powrocie chwalą się
osiągniętym efektem przed krajowym elektoratem- jakby było czym... Żałosne to i
komiczne zarazem, czyli w sumie- bardzo polskie, bo beznadziejne.
Protekcjonalne tony w traktowaniu Ukraińców muszą spowodować
narastanie niechęci do „polskich panów”, umiejętnie podsycanej przez rosyjskich
specjalistów od manipulacji opinią publiczną. Wydawać by się mogło, by w tej
sytuacji należałoby oddać pole bardziej wiarygodnym politykom z innych krajów
Unii, nie uwikłanych w historyczne zaszłości. Ale oni nie kwapią się do takich
akcji, gdyż dla nich Ukraina to nie problem dawno przebrzmiałych polskich,
mocarstwowych ambicji, tylko przedmiot zimnej, ekonomicznej kalkulacji. Nie- ”za
naszą wolność i waszą”, tylko: ”ile nas będzie to kosztować”. Odnoszę wrażenie,
że unijna polityka zmierza do delikatnego zwrócenia uwagi Polakom, że są sprawy
ważniejsze dla Europy, niż konieczność rozszerzenia jej o państwo, kompletnie do
tego nieprzygotowane i w dodatku podzielone wewnętrznie między europejską i
rosyjską opcję. „Zostawmy Ukrainę Ukraińcom”- słyszymy z Brukseli i, przyznać
trzeba -podobne głosy rozlegają się coraz częściej w Polsce. U nas także jest
wiele problemów do rozwiązania -z głębokim podziałem społeczeństwa na czele,
słabym rządem, kiepską służbą zdrowia i wieloma jeszcze innymi
niedoskonałościami, więc ustawianie się w roli mentora Ukraińców nosi wszelkie
cechy odwiecznej polskiej pychy i tromtadracji, rodzącej głęboką nieufność
„uczniów” do swych samozwańczych „profesorów”.
Niektórzy nasi politycy zapominają, że dzięki rozwojowi
techniki świat się zrobił mały i przepływ informacji jest w naszej jego części
dość swobodny. Dlatego też nie można bez żenady /dla zdobycia poklasku tłumów na
kijowskim majdanie/, głosić poglądów odwrotnych do tych, jakimi raczy się
krajowych odbiorców propagandowej papki. Nie można zachwalać na ukraińskich
wiecach wstąpienia do Unii, a równocześnie, na jednym niemal oddechu, po
powrocie obarczać ją winą za rzekomą nędzę i upodlenie Polaków. Nie wolno
wytykać sąsiadom uchybień w demokratycznych procedurach, a w kraju kwestionować
wynik wyborów. Ukraińcy coraz częściej odwiedzają nasz kraj i widzą to, na co
polska opozycja zamyka oczy – nowe drogi, czyste i pięknie odnowione miasta,
wolne media, zasobne sklepy i rosnący -mimo wszystko - dobrobyt. I tylko dziwią
się, że Polacy tak nagminnie narzekają na te zdobycze – dla nich to na razie
trudny do osiągnięcia cel. Szkoda zatem, że polscy politycy, tak ochoczo
wyjeżdżający na Ukrainę nie przywożą stamtąd refleksji nad przebytą przez nas
drogą i tej odrobiny pokory, jaka przydałaby się nam na przyszłość, a jaka dziś
jest udziałem sąsiadów, wysłuchujących puszenia się świeżych absolwentów
europejskiej szkoły.
Kiedy dookoła padają wielkie słowa o europejskiej rodzinie, o
integracji Ukrainy, o bratnim narodzie -zastanówmy się, czy jesteśmy gotowi na
przyjęcie naszych wschodnich sąsiadów do unijnego, wspólnego grona. Czy
wieloletnie uprzedzenia - dodajmy: obustronne - można będzie szybko
przezwyciężyć? Czy wielkopańskie nawyki pozwolą zwracać się nam do sprzątających
Ukrainek per „pani”? Czy resentymenty kresowe nie rozdrapią niezabliźnionych
ran? Czy będziemy mogli żyć pod europejskim dachem, skoro pod naszym, własnym
-sami ze sobą nie umiemy?
Lekcja ukraińska jest również i nam potrzebna. Kto wie, czy
nie bardziej.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl