Partia nadziei”

 

Mowa, oczywista oczywistość, o ugrupowaniu pana prezesa, które, jak radośnie oznajmił władca pisowskich dusz – odniosło kolejny, zasłużony „sukces” w wyborach samorządowych. -Daje nam to nadzieję na zwycięstwo w wyborach prezydenckich i parlamentarnych -prorokuje p. Jarosław, jak starożytna Pytia spowity kadzidlanym dymem produkowanym przez usłużnych przybocznych. Z pewnej jednak odległości dymu nie widać, natomiast coraz wyraźniej czuć zapach, towarzyszący rozkładowi. Wszyscy liczący na frukta, oczekujące wiernych wyznawców po spodziewanym zdobyciu władzy, zaczynają wątpić w przepowiednie, którymi tak hojnie szafuje przywódca. Nadciąga bowiem kryzys wiary w słowa. Zwłaszcza w te, które nie stają się ciałem.

Wybory samorządowe wykazały, ze ci wszyscy, którzy nie ulegli magii zaklęć i obietnic bez pokrycia głosowali na tych lokalnych włodarzy, za którymi przemawiały ich dotychczasowe osiągnięcia. Dlatego za zwycięstwem pani Gronkiewicz -Waltz, mimo słabej umiejętności nawiązywania kontaktu z mieszkańcami stały spektakularne zmiany, jakie dokonały się w stolicy w trakcie jej dwóch kadencji. I ludzie, nawet często niechętni obecnej władzy to dostrzegli. Cóż mógł zaoferować przeciwnik? Mętną ideologię swego ugrupowania, negację wszystkiego wbrew zdrowemu rozsądkowi i działania takie, jak manifestacje i towarzyszące im zadymy, które przekraczają wytrzymałość warszawiaków. Zaiste -gdyby pan Sasin wystąpił jako kandydat niezależny od partyjnych uwarunkowań -miałby większe szanse na realny sukces, zwłaszcza, że dał się poznać jako niezły mówca. Ale cóż -poddany dyktaturze wodza musiał głosić jego„oczywiste prawdy”, podsuwane mu w codziennych dyrektywach. Przegrał, ale jako poseł PiS-u będzie dalej tyrał w prezesowym kieracie, służącym...no właśnie, do czego?

Nad tym się trzeba poważnie zastanowić. No bo czemu służy polityka negacji uprawiana przez Prawo i Sprawiedliwość, wspomagana przez świeżo pozyskane nieświeże „przystawki”? Proszę wymienić choćby jedną sensowną inicjatywę ustawodawczą zgłoszoną pod obrady Sejmu RP! Partia ta słynie z niezliczonej ilości wniosków o odwoływanie poszczególnych ministrów, absorbujących czas rządu, wykorzystywania trybuny sejmowej do miotania oskarżeń pod adresem wszystkich ugrupowań i do organizowania antyrządowych manifestacji, a wszystko to w nadziei na dojście do władzy. Jak wyglądałaby ta „władza” -strach pomyśleć, zwłaszcza, że niektórzy jeszcze pamiętają... Czy znów ministrem sprawiedliwości w takim rządzie byłby pan Ziobro, uprawiający błazenadę w mediach? A może pan Macierewicz dopiero będąc ministrem odkryje w mig tajemnice Smoleńska, sfałszowanych wyborów, a nawet awansu Tuska – a do czasu nominacji o posiadanych rzekomo dowodach będzie milczał jak grób, budząc niezdrową ciekawość w narodzie? Pani Pawłowicz zapewne zostanie ministrem kultury -wszak jej kultura jest najwyższej próby i powinna stanowić narodowe dziedzictwo. A na marginesie -gdzie się podział profesor Gliński?

Tymczasem w kraju dochodzi do przemian, ale w kierunku niedobrze wróżącym apetytom prawicy. PiS stracił władzę w Radomiu- co było zrozumiałe o tyle, że miasto, będące matecznikiem pani premier nie mogło pozostawać w rękach opozycji. W Elblągu, niedawno „odzyskanym” przez PiS- przepadł prezydent Wilk, bo ani razu nie wbił łopaty w Mierzeję Wiślaną, pozostawiając obiecywany kanał w sferze pobożnych życzeń mieszkańców. Powyborczy szok stał się udziałem bogobojnych częstochowian -tam przez następną kadencję rządzić będzie p. Matyjaszczyk /SLD!/, który z miejskiej kiesy wysupłał pieniądze na pokrywanie kosztów wyklętego przez Kościół zapłodnienia in vitro, w Słupsku prezydentem został p. Biedroń o niepopularnej podobno wśród kościelnych dygnitarzy orientacji, ale szczytem wszystkiego stała się zmiana na stanowisku burmistrza w „świętym mieście Wadowice”, rzec można -istny cud! Nie wybrano bowiem pani Filipiak -długoletniego kustosza pamięci po papieżu-Polaku, lecz Mateusza Klinowskiego, przedstawiającego się jako „konsument narkotyków”. Kremówki się przejadły, czy co?

Jak tak dalej pójdzie, to szanse pana prezesa na dorwanie się do władzy są marne. Buńczuczne słowa trafiają do coraz mniejszej grupy ludzi, a tych, którzy skłonni są w nie wierzyć jest jeszcze mniej. PiS to partia, która już osiem lat trwa „przy nadziei”. Ta polityczna ciąża jest niewątpliwie urojona -i uciążliwa dla Polski.

 

 

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl