Szacunek dla Polski?
Wielkie lamentacje płyną od rana do wieczora przez Rzeczpospolitą. To naród skarży się , że na całym globie nikt dobrego słowa nie chce o Polakach powiedzieć. Amerykanie nazywają nas wspólnikami Adolfa, jeszcze inni mówią wręcz o polskim nazizmie, Putin i jego motocykliści chcą nas ponownie zniewolić, a niewdzięczni Ukraińcy, sławiący Banderę, wyłudzają od nas resztki pieniędzy, w wyniku czego polskie dzieci przymierają głodem. Na czele tej haniebnej akcji psucia wizerunku naszej ojczyzny stoi wszechświatowa żydowska mafia, dysząca żądzą zemsty za odebrane kamienice. Niemal wszyscy się sprzysięgli, by ta ziemia, leżąca między młotem wschodu a kowadłem zachodu, cierpiała za grzechy niepopełnione, opluwana i lekceważona przez wszystkie nacje.
Ten smutny stan rzeczy zdiagnozowali „patrioci”, stowarzyszeni w PiS-ie oraz pokrewnych organizacjach i podali nazwiska odpowiedzialnych za to osób. To oczywiście przedstawiciele obecnego polskiego rządu - pani premier, minister spraw zagranicznych , a przede wszystkim zdemaskowany w toku toczącej się kampanii wyborczej- pan prezydent Najjaśniejszej, szkodzący naszej ojczyźnie z powodu błędów ortograficznych, skłonności do drzemki i zamiłowania do polowań. Jego winę, za marną opinię świata o naszym państwie, potwierdzi zapewne Trybunał Stanu, na razie zajęty niejakim Ziobrą. Oczywiście, jeśli wybory wygrają wreszcie „prawdziwi Polacy”, którym się to od dawna należy, a którzy w wyniku fałszerstw przy urnach są pozbawieni możliwości uczynienia z Polski oazy wszelkiej szczęśliwości. Wtedy to dopiero obywatele będą mieć to, na co naprawdę zasługują. Tak obiecują nam wszyscy bez wyjątku amatorzy fruktów władzy, czyhający dziś na schedę po Komorowskim.
Aby Polska uzyskała szacunek międzynarodowy – zdaniem wielu tak niewiele trzeba! Wystarczy, żeby każdy Polak był bardziej zasobny w dobra materialne, bo przecież duchowo górujemy od dawna nad obywatelami innych narodów. Jak to osiągnąć? Zlikwidować podatki, każdemu dać po 100 mln euro, obniżyć wiek emerytalny do minimum, wprowadzić monarchię oraz jednomandatowe okręgi wyborcze, rozliczyć zdrajców, którzy reprezentują w kraju interesy zagranicznych koncernów, znacjonalizować przemysł i banki/ może z wyjątkiem SKOK-ów/, a nade wszystko pozbawić władzy dotychczasową ekipę rządzącą. Proste? A to tylko kilka z postulatów – inne mnożą się proporcjonalnie do liczby pretendentów do prezydentury, co w całości czyni niebywały, acz mało konkretny harmider. Komunikat, jaki płynie z tej wewnętrznej, polskiej awantury dla zagranicznych obserwatorów naszej sceny politycznej jest jasny. Wynika z niego, że wszystko prawdopodobnie będzie jak dotąd, tylko kandydaci wyjdą z tego magla uświnieni po uszy, a przyszły prezydent -najbardziej.
Jak w tej sytuacji domagać się od innych szacunku dla Polski, podczas gdy jej obywatele nie mają go za grosz? Nasz wspólny dom zamienia się w slums , w którym bezkarni polityczni menele urządzają sobie melinę, po korytarzach szwendają się dziennikarskie zdziry, gotowe sprzedać się każdemu, a przyzwoici ludzie chowają się po kątach. Nic dziwnego, skoro warchołów chroni instrumentalnie traktowany zapis o swobodach obywatelskich, co w ich mniemaniu pozwala na bezwstydne niszczenie wspólnego dorobku, plucie jadem nawet na zmarłych i głośny wrzask, że należy się nam /a może tylko im?/ szacunek. A za co?
Mamy jeszcze niecałe dwa tygodnie, aby się nad tym zastanowić.
a.kopff@wp.pl
czytaj także
www.1944kopff.bloog.pl