Bliżej ludzi...


 

W poniedziałkowe popołudnie postanowiłem wyjść z domu, w którym huczący powyborczymi komentarzami telewizor przyprawił mnie o ból głowy. No cóż, przynajmniej wiem, jak będzie spędzać następne pięć lat pan Duda i jego rodzina. Nie ma czego zazdrościć. A ja? Przyznać muszę , że dałem się wciągnąć w kibicowanie zmaganiom kandydatów i że z tego powodu zaniedbałem nieco obserwację najbliższego otoczenia. Można by rzec, że oderwałem się od rzeczywistości, ale na swe usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że przecież nie ja jeden. Chciałem więc sprawdzić, jak zmasowany atak na mózgi tzw. zwykłych obywateli odbił się na ich stanie psychicznym i udałem się w miejsce, gdzie za sprawą redaktora Rogińskiego, wydawcy tygodnika „Południe” zgromadziła się ich spora grupa. Bo 25 maja 2015 roku pan redaktor, człowiek energiczny i bez reszty zaprzedany idei samorządności zorganizował spotkanie czytelników gazety połączone z wręczeniem corocznych nagród tygodnika.

Pierwszy szok przeżyłem, gdy dotarłem na miejsce. Oto bowiem, tuż obok mojego mokotowskiego matecznika, na miejscu walącej się rudery stał elegancki budynek -siedziba Multimedialnej Biblioteki dla Dzieci i Młodzieży. Czyżby zapatrzony w tzw. wielką politykę nie zauważałem tego, co i kiedy wyrosło pod moim nosem? Zupełnie tak jak wielu rodaków, pomstujących na niedostatki, o których rozprawiają politycy, a nie widzących pozytywnych przemian w swym sąsiedztwie. W małej salce widowiskowej -tłok. Wielu starych znajomych, ale też są i młodzi, oczywiście mi nie znani. Jakże to, są w Polsce? Nie wyjechali? Nie wstępują do partii Kukiza, tylko siedzą i słuchają wystąpień laureatów nagród „Południa”, z których niejeden zarówno wiekiem, jak i poczuciem humoru bije na głowę ulubieńców telewizyjnych anten? Usiadłem więc w poczuciu winy za grzech braku zaufania do zdrowego rozsądku rodaków i biłem brawo doktorowi Rubkiewiczowi, opiekującemu się weteranami Armii Krajowej i wadzącego się w imię lekarskiej przysięgi z urzędnikami od zdrowia/?/, pani Shaded, matki siedmiorga dzieci, organizującej pomoc dla znękanej wojną Syrii, ojczyzny jej męża czy wreszcie Grzegorzowi Molewskiemu, który od lat zajmuje się czynnie propagowaniem polskiej sztuki filmowej i robi to skutecznie, bo jego dziełem jest kanał telewizyjny „Kino Polska”, a teraz -akcja otwierania małych sal projekcyjnych /„Kino za rogiem”/ w takich miejscach, jak choćby ta piękna osiedlowa mokotowska biblioteka.

A kiedy po zakończeniu części oficjalnej zgromadzeni udali się na skromny poczęstunek z ciasteczkami i soczkiem, nadstawiłem uszu, bo byłem ciekawy, o czym będą rozmawiać uczestnicy spotkania. Nie uwierzycie! Nikt nie wspomniał ani o Komorowskim, ani o Dudzie, mimo iż wydawać by się mogło, że co jak co, ale wyniki wyborów powinny być tematem numer jeden. Nie były! Świat równoległy? A może właśnie ten jest prawdziwy, bo nie wykreowany przez media obsługujące obiecujących gruszki na wierzbie polityków? Świat rzetelnej roboty i małych, codziennych sukcesów, niegodnych, zdaniem środków przekazu, zauważenia? Wstyd się przyznać, ale daliśmy się wciągnąć w ogólnopolskie walki w błocie, których wynik przecież niczego nie zmieni na lepsze, bo po prostu - nie może. Jednak dobrze, że nie wszyscy zgłupieli!

Wróciłem do domu w o wiele lepszym nastroju. Podano właśnie oficjalne wyniki i dowiedziałem się, kto będzie rządził. Niewiele oczekuję od następcy Komorowskiego – byle tylko czegoś nie spieprzył. Bo oderwana od życia władza, niestety, to umie najlepiej.

 

 

a.kopff@wp.pl
czytaj także www.1944kopff.bloog.pl