BO COM
ZACZĄŁ,SKOŃCZYĆ MUSZĘ !
Nuciłem
sobie właśnie frywolną piosenkę biesiadną o dziarskim Macieju/patrz tytuł/,kiedy
zaniepokojona żona spytała, co wprawiło mnie w
taki nastrój. Myślała zapewne, że z pieszej wyprawy do pobliskiego
kiosku przyniosłem jakieś pół- lub całkiem pornograficzne piśmidło,
jakimi są zawalone górne półki tych handlowych
przybytków i teraz, wertując kolorowe fotografie, przypominam sobie z trudem
,o co w tym wszystkim chodziło. Była w błędzie – leżącym przede mną
kolorowym wydawnictwem był
Atlas Warszawy, a wykonanie piosenki spowodowane było
wisielczym humorem .który towarzyszył mi przy tej lekturze.
W
dziedzinie urbanistyki plan stolicy
jest głównie wykazem dzieł
podjętych, a nie uwieńczonych końcem .I nie będę się tutaj pastwił nad
inicjatorami budowy Trasy Siekierkowskiej –wreszcie budowa jeszcze trwa/ i
pewnie potrwa/ ,czy rozwodził się nad ślamazarnym tempem, w jakim powstają
kolejne stacje metra. Ani mi w głowie szydzić z kolejnych władz, które od
lat nie potrafią uporać się z zablokowaną przez psią budę ulicą Powstańców
Śląskich, za to ładują ogromne sumy w nikomu niepotrzebne katakumby przy Wisłostradzie
,których jedynym chyba celem na dzisiaj jest rozsławienie/?/ imienia pomysłodawcy,
p. Piskorskiego. Długo zapewne poczekam, aż poszerzona i otwarta z pompą
Aleja KEN na Ursynowie będzie mieć
sensowny początek i koniec ,a spartolona na Żeraniu Trasa Toruńska
nie uwięźnie w kilometrowych korkach przy Rondzie Zesłańców
Syberyjskich.
Nieustannie rosnący
zbiór nieskończonych inwestycji, prowizorek,
idiotyzmów architektonicznych i urbanistycznych
zamazał w świadomości mieszkańców Warszawy
fakt, że do dziś nie została skończona Trasa N-S. Młodsi zapytają:
a cóż to takiego? No ,właśnie. Ta towarzysząca powojennej odbudowie stolicy
dwupasmowa arteria miała wieść z
Bielan na Mokotów – Marymoncką, Słowackiego, Mickiewicza, przebijać się
przez plac Bankowy i Ogród Saski do Marszałkowskiej, a potem Puławską podążać
w stronę Piaseczna. Jadąc dziś tą trasą widzimy jak na dłoni
pisaną przez miejskich decydentów historię miasta. Dwupasmowa
Marymoncka –dalej wąska/dlaczego?/Słowackiego, szeroka Mickiewicza i od
wiaduktu przy Dworcu Gdańskim –zakorkowana i niebezpieczna Andersa, zakończona
idiotycznym rozwiązaniem skrzyżowania z Trasą W-Z /przy pl. Bankowym/, którego
przebudowę w zasadzie uniemożliwia nowa stacja metra, potem zaprojektowany
przez miłośnika rajdów formuły 1 przejazd przez Ogród Saski i wreszcie
Marszałkowska. Ta ostatnia sensowne /pomijając przejazd przez pl. Konstytucji
/połączenie z Puławską otrzymała niedawno – prawie 50 lat po rozpoczęciu
prac nad arterią.
Trasa
Łazienkowska i Wisłostrada to niemal jedyne w powojennej historii Warszawy
przykłady, że można coś zacząć i skończyć – choć ,o zgrozo,
dokonał tego komuch Gierek
Piszę
te słowa w nadziei, że nowe władze Warszawy
nie rozpoczną swych rządów od kolejnych wielkich
inwestycji komunikacyjnych, których w czasie
trwania kadencji nie zdołają zrealizować – jest bowiem wiele do
skończenia po poprzednikach bliższych
i dalszych. Polecam to uwadze p.prezydenta Kaczyńskiego, nawet, gdyby trzeba było
zmodyfikować nieco słowa cytowanej w tytule ludowej piosenki –„Co
inni zaczęli, ja skończyć muszę”. Życzę powodzenia.
2002 r.