Epitafium

 

              Niedawno obchodziliśmy Święto Zmarłych –dzień, w którym rodacy przypominają sobie ,że historia Polski to nie tylko nudne szkolne lekcje, ale także mogiły przodków. Podsłuchane na cmentarzu : -Tato, tu leży  pradziadek, powstaniec 1863 r. Co to za powstanie ? –pyta synek, zapalając świeczkę na omszałym grobie.-Nie wiesz ? Listopadowe! –oburza się ojciec . I tak historyczna niewiedza przechodzi z pokolenia na pokolenie, utrwalana przez stojące ,a właściwie leżące na coraz niższym poziomie szkoły różnych szczebli. Autentyczne ogłoszenie na płocie w małej wiosce na Podkarpaciu :Kurs średniej szkoły + matura w rok ! Zapisy itd. Po tak intensywnym kształceniu może się pomylić powstanie styczniowe z listopadowym, a nawet warszawskim. Jakie to ma jednak znaczenie w kraju, gdzie nie liczy się wiedza, tylko papier stwierdzający tzw. wykształcenie. Nikogo nie dziwi ,że wybrana do parlamentu posłanka w czasie czteroletniej kadencji uzupełnia swe z trudem zdobyte świadectwo ukończenia podstawówki o kolekcję dokumentów  ze szkoły średniej, studiów wyższych, kto wie, może zrobi doktorat? Po zakończeniu swej parlamentarnej misji ani chybi zostanie profesorem jakiejś prywatnej wyższej uczelni ,produkującej seryjnie magistrów makijażu , hodowli szynszyli czy innych bzdur. Cóż ,w świecie fetyszyzacji papierów wykształcenie spowszedniało –wiedza to rarytas.

      Istnieje miejsce ,w którym docenia się jej wartość. Sala obrad kolejnej komisji śledczej rozbrzmiewa co chwilę pytaniem :”Jaką pan ma wiedzę?” Lecz kiedy przesłuchiwany ma ogólnie wiedzę ogromną, okazuje się po chwili ,że chodzi o jej skromny wycinek dotyczący złego prowadzenia się prezydenta Kwaśniewskiego. Machina państwowa zajęta jest sporządzaniem notatek z rozmów posłuchanych przez dziurkę od klucza, szpiegomanią podsycaną przez emisję w TVP sejmowego serialu naprzemiennie z przygodami agenta 007 , czy też śledzeniem postępów rekonwalescencji dr. Kulczyka. Cyrk ten, pod przewodnictwem absolwenta rolniczego technikum, uruchomili : arogancki adwokat, facet o nazwisku spopularyzowanym przez medyczny podręcznik  „Choroby skórne i weneryczne”, restauracyjny  potentat , syn PZPR-owskiego działacza  i inni, podobnie przygotowani do wypełnienia swej misji  wybrańcy narodu. Za rok  ,kiedy bez względu na wynik prac tego konwentyklu prezydent zakończy swą kadencję, jedynym skutkiem będzie spadek autorytetu jego urzędu – ostatniego, który mimo wszystko jakoś się jeszcze trzyma. Ciekawe, kto wtedy zasiądzie na  oblepionym błotem i polewanym pomyjami fotelu głowy państwa . Skarlały mebel   przygarnie kogoś dopasowanego do tego wymiaru.

       A gdy za kilkadziesiąt lat nikt nie będzie już pamiętał o sprawach, które dziś wydają się dla niektórych wiekopomne – na grobach obecnych politycznych graczy na Święto Zmarłych potomkowie zapalą znicze. „Tu leży XX –członek polskiej sejmowej komisji śledczej w 2004 roku”.- Co to była komisja śledcza? –zapyta synek ojca. – E, tam, pradziadek był młody i się wygłupiał – odpowie ojciec. –To dlatego, tato, nie ma Polski?

      Przesadziłem? Zróbcie sobie powtórkę z historii ostatnich lat I Rzeczpospolitej. Taki sam obrazek mamy dzisiaj –brakuje tylko liberum veto .

       Ale pewnie wkrótce uchwalą.

2004r.