GOŁĘBIE PUBLICZNE

         W ostatnią sobotę stycznia, kiedy runął dach chorzowskiej hali, telewizja z Woronicza nadała bardzo interesujący, interaktywny program. Były to wyścigi eurowizyjne pod hasłem „Piosenka nie zna granic” I rzeczywiście! Telewizja Polska, zwana jeszcze przez nielicznych publiczną, przekroczyła wszelkie granice. Granice obyczajów, wyrażających się milczeniem w chwili tragedii, granice przyzwoitości, nakazujących  współczucie rodzinom ofiar, a przede wszystkim granice wytrzymałości widzów na niesłychany spektakl , który w sobotni wieczór zaserwowali nam misjonarze z Woronicza.

     Na ekranie walczyły ze sobą dwa obrazki : gdy główny przedstawiał wypacykowane marionetki ,zawodzące nędzne utwory amatorskich grajków, to na pasku u dołu ekranu ukazywały się coraz bardziej wstrząsające informacje z Katowic; gdy na górze ekranu podawano numerki do głosowaniu na te wypociny, na dole, znacznie mniejsze cyferki oznaczały numery telefonów do szpitali; gdy przewodnicząca jury, zwana kiedyś „Madonną RWPG” ustalała werdykt i rosły notowania poszczególnych wyjców, pasek na dole podawał zwiększającą się liczbę ofiar.

   Indagowany na okoliczność tego  wybryku prezes Dworak post factum oświadczył, że „ nie chciał wywoływać paniki”.  Udało się panu, panie prezesie. Paniki nie było, powstała za to fala oburzenia spowodowana  cynizmem  oraz brakiem kompetencji chwilowych władców  telewizyjnej manufaktury.

   To, co się stało w sobotę na ekranie publicznej jedynki jest fragmentem większej całości, której na imię zdziczenie obyczajów. Oto odtrąbione jako sukces TVP powstanie kanału Kultura, docierającego do znikomej liczby  widzów, spowodowało likwidację lub przeniesienie na godziny nocne ambitnych ,artystycznych programów do tej pory nadawanych w ogólnodostępnych pasmach. Wyrzuca się z anteny ludzi sztuki –a zatrudnia  jako reżyserów producentów prowincjonalnych pokazów mody, trwa w najlepsze produkcja głupawych seriali, rozrywka to wielokrotne powtarzanie wyczynów kabaretowych amatorów prezentujących „race dowcipu i nocniki humoru”, zaś publicystyka sięga dna z powodu manipulacji widocznych nawet dla ślepych, ale przecież nie głupich widzów. Tym ostatnim wmawia się, że TVP -kosztowna zabawka w rękach cwanych jegomościów -jest telewizją publiczną i dlatego na te brewerie ma być płacony abonament. Nikt już w to nie wierzy, panie prezesie Dworak i dlatego mało kto płaci. Ludzie bowiem widzą, że głównym zajęciem  pańskiej ekipy jest zbieranie kasy od reklamodawców w każdych okolicznościach -  także w takich, jak sobotni skandal programowy.

   Obserwując to niebywałe wydarzenie, doszedłem do wniosku, że pan Dworak jest nie tylko złym prezesem telewizji, ale po prostu złym, pozbawionym ludzkich odruchów, człowiekiem.  Po czymś takim powinien podać się do dymisji- nie sądzę jednak, aby tak uczynił, podobna decyzja wymaga bowiem poczucia godności, odpowiedzialności i nie wyrzuconej na margines kultury-  w tym osobistej. Poczekam zatem na stanowisko, jakie zajmie nowa KRRiT – wypowiedzi jednego z kandydatów, p.Kołodziejskiego, brzmią zachęcająco i jeśli uda się je zrealizować, p.Dworak i jego dwór opuszczą  miejsca nigdy im nienależne.

  Obrazem, który utkwił mi w głowie , były gołębie, które siedziały na gruzach zwalonej konstrukcji licząc na powrót na swych przygniecionych,  rannych, a niestety, również zabitych właścicieli. To były gołębie pocztowe, które przez wieki służą ludziom jako „środek komunikacji publicznej”, którego współczesną odmianą, jest, panie  Dworak, pańska telewizja. Te wierne ptaki były tam i czekały. A pan gdzie był  i na co  liczył? Na wpływy z reklam? Wstyd, panie prezesie.  


2006r.