Jak zostać wolnym człowiekiem 

            Od stuleci  pretekstem do wszczynania różnych awantur ,wojen, rewolucji, rzezi i  innych głupot jest hasło „walki o wolność”. O  ten cenny, aczkolwiek nieco abstrakcyjny dar, biły się narody chętne zastąpić terror obcej biurokracji bardziej dotkliwym, bo własnym, a w wojnach o wolność wyznania wyrzynały się rzesze wierzących w jedynego Boga.

       Aby rozpocząć jakikolwiek  konflikt należy podzielić społeczeństwo, bowiem do wszczęcia zawieruchy potrzebne są co najmniej dwie strony, W naszym kraju wybór mamy przeogromny – „my” albo „oni”, biedni albo bogaci, pobożni albo bezbożnicy, mężczyźni albo kobiety. W tym ostatnim przypadku pojawił się mediator: orędowniczka idei zrównania płci p. Magdalena Środa podjęła wysiłki prowadzące dalekosiężnie do obojnactwa.

    Na wszystkich niemal frontach dzielących ludzi w Polsce trwa nieustanna „walka o wolność”. I tak: w Sejmie opozycja, pozbawiona chwilowo władzy i pieniędzy- wojuje o wolność dostępu do tych przyjemności; środki przekazu toczą  bój o wolność pisania i ględzenia czegokolwiek o kimkolwiek /lecz nie o Urbana/, kościoły prowadzą krucjatę o wolność od rozliczania się z fiskusem, rząd kontynuuje manewry pod kryptonimem „wolność od odpowiedzialności”, bogaci ogłaszają wojnę podjazdową o wolność gromadzenia dóbr wszelakich, a biedni zwołują pospolite ruszenie w sprawie  wolności korzystania z dóbr zgromadzonych przez bogatych itd. itd.

             Obserwator tych zjawisk niechybnie zapyta : w imię czego odbywa się ta walka? Każda ze stron którego bądź konfliktu zapewnia natychmiast  : w imię oczywiście wolności oraz praw człowieka. To ma usprawiedliwić zarówno proces nieudanego zalotnika o molestowanie, jak i najazd na Irak. A co ma z tego pojedynczy obywatel ? Odpowiedź brzmi: NIC, poza  zwiększeniem wysokości podatków idących na kosztowne kampanie prowadzone pod hasłami walki o jego prawa.

              Bo przecież prawdziwy bój o te wartości toczy się na zupełnie innym froncie. Jest to wojna z samym sobą, a strategiczne dylematy dotyczą własnego stosunku do świata. Orężem jest umiejętność odmowy uczestnictwa w działaniach niechcianych. Nie podoba ci się praca? –nie narzekaj, nie zakładaj związków zawodowych – zmień ją lub zostań bezrobotnym. Nie wierzysz środkom przekazu ? – wyrzuć telewizor i nie czytaj gazet. Denerwuje cię oficjalna pobożność? – pomódl się na łonie przyrody, która jest boskim dziełem niedościgłym przez licheński pomnik ludzkiej pychy. Nie odpowiada ci dotychczasowy mąż czy żona? – rozwiedź się i nie żałuj samochodu czy lodówki - na pewno się kiedyś zepsują. Pełnię wolności  uzyskasz nawet wtedy, kiedy nie zastosujesz się do podobnych zaleceń, a tylko uświadomisz sobie, że MOŻESZ tak postąpić! Potrzebna jest tylko odwaga.

           A kiedy się już znajdzie  sporo odważnych zwolenników takiego sposobu na życie –można założyć np. Stowarzyszenie Leżących Pod Gruszą, jakiś klan, partię czy inną sitwę, opracować statut, wybrać władze, zamówić sztandar z napisem „O naszą wolność i waszą” i włączyć się w nurt publicznej działalności- aby walczyć o swoje prawa.

          Można też uważnie przeczytać ten felieton jeszcze raz.

   2005r.