Zauważyłem
zadziwiająca prawidłowość : im więcej kłopotów z polityką, tym
lepiej z gospodarką. Zjawisko powtarza
się dość cyklicznie w III Rzeczpospolitej -
dziś mamy tego dobitny przykład. Produkcja, eksport, przychody budżetowe
i prywatne rosną, natomiast władza państwowa leży jak długa i
szeroka i nie widać chętnych, aby się po nią schylić. Gorszące targi,
jakie towarzyszą usiłowaniom sklecenia jakiegoś rządu ,przy coraz bardziej
widocznym wzroście gospodarczym nasuwają wniosek, że pełnię szczęścia i
dobrobytu osiągniemy w momencie całkowitej likwidacji niesprawnego aparatu państwowej
administracji. Nie jest to jednak dla wszystkich oczywiste. Zawsze znajdą się
malkontenci ,którzy stwierdzą, że oznaczać to będzie rezygnację z
niepodległego państwa wraz z jego nieodzownymi atrybutami: prezydentem,
sejmem, wojskiem, podatkami, policją, sądami ,hymnem i flagą. Zwolennicy
radykalnego rozwiązania mają odpowiedź : a po co nam prezydent, którego
konstytucja uczyniła figurantem ,sejm, nieakceptowany przez ponad 90 % społeczeństwa,
wojsko ,które za nasze podatki wspomaga Amerykę w Iraku, podatki , które idą
na wojsko oraz policję i jej
amunicję w kraju, sądy nierychliwe i coraz rzadziej sprawiedliwe, wreszcie po
co nam hymn i flaga, kiedy ostatnio częściej
niż mazurka słuchamy Beethovena, zamiast biało-czerwonej wymachując niebieską
z gwiazdkami.
W tym ostatnim poglądzie tkwi
sporo racji – obecność Polski w Unii Europejskiej
powoduje zdublowanie ośrodków władzy. Dyrektywy z Brukseli ważniejsze
są dla naszych rządów od niegdysiejszych instrukcji z Moskwy , fotele w
parlamencie europejskim zapewniają posłom wielokrotnie wyższe apanaże za
wygadywanie podobnych głupstw co w polskim sejmie, obronnością
zajmuje się NATO ,a sprawiedliwością Strassburg. Myślę, że nadszedł
odpowiedni moment ,aby dokonać zmiany ustrojowej i wprowadzić w Polsce system,
który w jej dziejach funkcjonował najdłużej, bo blisko 800 lat
–monarchię.
Królestwem Polskim , zgodnie
z wielowiekową tradycją, rządzić powinna
Królowa – wstąpienie na tron Danuty Huebner wzmocni jej pozycję jako
komisarza Unii. Idealnym księciem-małżonkiem bylby /choćby ze względu na
inicjały i prezencję/ Janusz
Korwin-Mikke. Powołana Rada Koronna skupiać będzie mężów fachowych i utytułowanych
: aprowizacją poddanych zajmie się
Henryk ,pan na Śmiłowie, Stokłosa herbu Kaszanka, wojskiem –feldmarszałek
Lepper von Samoobrona, rolnictwem –Roman ordynat Jagieliński vel Jagielloński,
zdrowiem –mgr.Wassermann, chorobą –
dr.Konstanty ,cura te ipsum, książę Radziwiłł, oświatą –
ojciec dyrektor Rydzyk, wreszcie skarbem państwa, podobnie jak dziś -
margrabia wielkopolski ,dr. Jan Kulczyk.
Skompletowaniem
odpowiedniej obsady dam dworu zajmie się zapewne specjalista od castingów
,szambelan Dworak. Na zaangażowanie, po zdaniu egzaminów z etykiety, mogą
liczyć: hrabina Kul -Gilowska , baronowa opolska Jakubowska, pobożna Sobecka i
abiturientka Beger. Posadę dworskiego trefnisia zarezerwowano z góry dla zubożałego
galicyjskiego szlachciury, Jana Wł.M.Rokity.
Ich Monarsze Wysokości złożą
przysięgę rozpoczynająca się od słów: „Nie będziemy szkodzić
polskiej gospodarce” w obecności I Prezesa Narodowego Banku Polskiego,
Bogusława Bagsika. Licznie zgromadzeni poddani i zagraniczni turyści w należytym
skupieniu odśpiewają hymn „God save the Queen” z polskim tekstem Jacka
Cygana i obejrzą podniesienie nowej flagi projektu Hanny Bakuły :biało-czerwone
paski ,a w lewym górnym rogu gwiazdki na niebieskim tle. Zaraz potem –
uroczysta zmiana warty .Świeżo mianowany dowódca Straży Królewskiej, generał
Dziewulski, złoży solenne zobowiązanie, że nie dopuści do powtórzenia
sytuacji z czasów Henryka Walezego –przez jego straż nie przemknie nikt
z zamkowych lokatorów, którzy chcieliby salwować się ucieczką od państwowych
obowiązków. Niezrażeni słabą wiarygodnością oświadczenia Polacy udadzą
się do domów i warsztatów pracy, aby nie niepokojeni przez izby skarbowe,
prokuratury, komisje sejmowe ,policję i straż miejską, urzędników
magistrackich ,inkasentów ,kredytodawców i dziennikarzy śledczych – zająć
się skutecznym pomnażaniem dóbr własnych i narodowych, co w dzisiejszej
III Rzeczpospolitej jest czynnością skazaną na niepowodzenie.
Pomarzyć dobra rzecz.
2004 r.