O
cholera! Koniec Leppera?
No i stało się to ,czego nie wyprorokowały najtęższe
dziennikarskie wróżki Rzeczpospolitej –gdzieś zapodziała się
Samoobrona. Nieskalana
rządzeniem partia , wykreowana przez nienasycone media żywiące
się dotąd wyrazistą postacią jej lidera , znikła
ze środków masowego przekazu. Jeszcze tylko na przedostatnich
stronach podrzędnych periodyków kołaczą się
jakieś wzmianki na temat procesów dotyczących wypowiedzi
szefa, których nikt nie pamięta; usunięcie posła Borczyka, ongiś
chwiejnego cienia przewodniczącego ,przeszło niezauważone, jednym słowem
–zbliża się koniec popularności. A jak
media nie doniosą, że było trzęsienie ziemi – to znaczy, że
nie było i już. Jak nie piszą ,że Lepper zrobił to lub powiedział
owo – to człowiek zaczyna przeglądać
nekrologi z obawą, czy czegoś ważnego nie przeoczył. Dziennikarze, podobnie jak dobre kucharki ,wiedzą na
pewno ,że dwa grzyby prasowe w cienkim barszczu gazetowej strawy to za
dużo. Muszą konsumentowi
informacji dać jedno pożywne danie. Dziś największym powodzeniem
cieszą się specjały pichcone w sejmowym kotle przez posła Giertycha
-odgrzewane kotlety Leppera zupełnie nie idą. Może dlatego, że
jego były doradca
gastronomiczny, wypasiony Witaszek, jest teraz milczącym dozorcą śledczej
kuchni, w której zbiorowym wysiłkiem, na wolnym ogniu, przyrządza się
potrawę pt. „Kwaśniewski
w malinach”. Zgłodniali pismacy czekają na ucztę –nie chcą
delektować się warzoną ponownie w sądach klewkowską zupą z proszku
talibów , jaką wciska im plajtujący interes p. Leppera.
Przedsięwzięciem
sejmowym zarządza p.
Gruszka, sądząc po sposobie prowadzenia tej garkuchni - niedojrzała
ulęgałka, lecz uwagę mediów skupia kuchcik Giertych . Co
prawda, ostatnio niejaki Kulczyk, przeznaczony na przystawkę do dania głównego,
zarzucił domorosłemu mistrzowi patelni brak higieny –brudne ręce
poplamione jasnogórską herbatką- ale przecież
osoby krzątające
się koło koryta muszą się czymś pobrudzić.
Jest jednak szansa dla Andrzeja Leppera na odbicie się od dna
zapomnienia. Proces smażenia Kwaśniewskiego potrwa jeszcze długo
, a użycie do tego celu ropy z ORLEN-u
może wywołać nudności. P.
Giertych chciałby zapewne zostać Naczelnym Kucharzem, musi jednak osiągnąć
ustawową dojrzałość umysłową , na co się na razie nie zanosi.
Jako debiutant przy garach może przesolić
lub potrawę przypalić; smród, jaki
powstanie, będzie większy od zaplanowanego.
Zaczniemy wtedy mile wspominać zapach towarzyszący paleniu opon
na blokadach Samoobrony. To jest właśnie, panie Andrzeju, ta szansa.
A wszystkim ,czekającym na efekt kulinarnego wyczynu posła LPR
–u dedykuję wierszyk : Chcesz
dostać w michę? Smacznego. 2004r.
|