W dzień św. Antoniego ,patrona rzeczy zgubionych ,odbyło się pierwsze
losowanie międzynarodowej loterii pod
pompatycznym tytułem „Wybory do Parlamentu Europejskiego”. Nauczeni
doświadczeniem Polacy wydelegowali do
urn tylko tę część społeczeństwa,
która jeszcze wierzy w system demokratyczny. Tłumów nie było .W niektórych
komisjach wyborczych ,o czym z zachwytem informowano, frekwencja wyniosła
jednak 100% , po uzyskaniu dokładniejszych danych okazało się, że chodzi o
lokal wyborczy w szpitalu, gdzie rano zagłosowały wszystkie dwie uprawnione do
odbycia aktu wyborczego pacjentki. Wieloosobowa komisja postanowiła
siedzieć i czekać do końca, bo „a nuż przywiozą kogoś z
wypadku !”
Wypadkową działań kampanii
wyborczej jest wykaz 54 person, których obywatele nie życzą sobie widzieć w
kraju .Nie dziwi obecność na tej
liście pp. Piskorskiego czy Lewandowskiego, ale jak wytłumaczyć skazanie na
banicję niemal całego kierownictwa PSL-u, które deklarowało przecież:
”Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”? Kto będzie budował autorytet
polskiego sejmu, gdy zabraknie na Wiejskiej posła Pęka? Dlaczego rozbija się
polską rodzinę wysyłając za granicę tylko jednego z Giertychów? Podobne
pytania prowadzą do jednego wniosku :znowu zawiedliśmy jako społeczeństwo.
Toteż z pokorą trzeba przyjąć powyborcze połajanki p.prezydenta RP –
można nawet zrobić się czerwonym nie tylko z przekonań, ale po prostu ze
wstydu. Wstyd bowiem powinien towarzyszyć tym , którzy postawili krzyżyk na
drogę do europejskiego parlamentu przy nazwisku prezydenckiego ministra. Jak można
było pozostawić poczciwego p.Aleksandra pod koniec panowania bez moralnego
wsparcia, które od lat wielu zapewniał mu p.Siwiec?
Te gorzkie refleksje snuję w obliczu zbliżającej się kumulacji w
losowaniach krajowego totalizatora wyborczego. Ludzie! Stawiajcie krzyżyki z większym
namysłem – w przeciwnym razie czeka
nas kreślenie sobie kółek. Na czole.
2004 r.