Precz z logiką!

 

              Jest taka gra: szachy. Pierwszy ruch, wykonany np. pionkiem, pociąga za sobą następne- według wymyślonych przed wiekami reguł. Finał jest na ogół taki, że jeden z grających dostaje mata – czasami dochodzi do remisu. Gra ta wymaga przewidywania ruchów , a zatem logicznego myślenia : jeśli ja zagram tak, a przeciwnik tak, to wynik będzie taki, że zmusi mnie do wykonania takiego posunięcia itd.

             Szachy są grą mało rozpowszechnioną, bo logiczne myślenie od dawna jest u nas w odwrocie. Pierwszy z brzegu przykład: co roku zima zaskakuje kierowców i drogowców. Ci pierwsi są zdziwieni oblodzeniem dróg w końcu listopada, ci drudzy opadami śniegu. A przecież są to zjawiska od dawna znane –wystarczy tylko, spoglądając na kalendarz, skojarzyć datę z możliwością ich wystąpienia i przeciwdziałać skutkom, jakże często tragicznym.

       To tylko jeden z mnóstwa dowodów na to, że w Polsce logikę zastąpiła wiara, najczęściej ślepa- w cuda. „Gołoledzi nie będzie” –pocieszają się kierowcy jeżdżący na letnich oponach- „święty Krzysztof nie dopuści!” Co gorsza, w cuda wierzą sternicy państwowej nawy. „Tak nam dopomóż Bóg!” -ślubowali członkowie PiS-owskiego gabinetu, poza lepiej zorientowanym w boskich zamiarach prof. Religą.  „3 miliony mieszkań” – prorokuje wbrew logice premier Marcinkiewicz na falach Radia Maryja spełniającego samozwańczo rolę ziemskiej ambasady Najświętszej Panienki. Wydawało się, że bardziej pragmatycznie myślący i chyba dlatego przegrani z kretesem politycy Platformy są wolni od posługiwania się metafizyką, ale gdzież tam! „Będziemy skuteczną opozycją”- wołają- „ale nie w sojuszu z Sojuszem!”. Jakim cudem?- pytam.

           Innym, ale tylko nieco, rodzajem mistyki jest wiara w moc słowa drukowanego. Dotyczy ona zarówno prasy, jak i rozmaitych zaświadczeń, ogłoszeń etc. „Sondaże wskazują”, „Kaczyński obiecuje”, „Premier zapowiada”, „Sąd rozpatrzył wnikliwie” – żurnaliści piszą, a ludzie wierzą, mimo, że na tych samych łamach czytamy: „Obniżka akcyzy”, „Wzrost dobrobytu”, czy  nawet „Samochód bezwypadkowy sprzedam za 2000 zł”. Wydrukowane –a więc prawdziwe! Ja, od czasu, kiedy za pół litra zaopatrzyłem się w kartę pływacką bez sprawdzania przez kogokolwiek tej umiejętności – nie mam zaufania do nawet najpiękniej zadrukowanego papieru.

           I dlatego, uprzedzając pytanie: „To dlaczego, do cholery, piszesz?” odpowiadam: bo publikuje te wynurzenia odważna lokalna gazeta, nie czapkująca chwilowej władzy, dająca możliwość swobodnej wypowiedzi i zapewne dzięki temu czytana przez 50 tysięcy czytelników –więcej, niż ma np. ”Ozon”. Liczę się jednak z tym, że logiczną konsekwencją mojej pisaniny będą wkrótce kłopoty.

          A co do „Ozonu”- jego właściciel, p. Palikot, jest od niedawna posłem Platformy Obywatelskiej i jako taki został namaszczony na szefa akcji, która ma na celu nieść kaganek platformerskiej oświaty w regiony kraju głosujące w swej ciemnocie  na „przyjaciół” z PiS –u. Cel : zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Środki –ofensywa medialna. Błąd logiczny widoczny jak na dłoni. Pan Palikot jest bowiem zasobnym producentem alkoholu- napoju, który słabo sprzyja percepcji finezyjnych wystąpień polityków jego partii. Sprzedawać  wódkę, a pozyskane pieniądze ładować w media w nadziei przekonania do swych poglądów pijanych wyborców? Gdzież tu sens! A nie lepiej obiecać /i dotrzymać słowa!/ flaszkę za głos? Że co, metoda nieuczciwa ? Ale zgodna z polską tradycją i  co najważniejsze –skuteczna.

         Nie tylko do tanga, ale i do szachów trzeba dwojga.   Platforma dostała mata  i teraz musi grać w durnia. Pokibicujemy?

        

2005 r.