Pan doktor
Skubikowski Pożegnaliśmy dr Jacka Skubikowskiego. A kto to był? – zapyta niejeden z konsumentów radiowo-telewizyjnej papki serwowanej non-stop przez medialnych władców, zawsze wiedzących najlepiej, co strawi „ukochana publiczność”, prywatnie zwana przez nich ciemną masą. Jacek ,ich zdaniem zbyt inteligentny, nie nadawał się do „ciemnomasowej” konsumpcji. Dlatego mało kto wie, że odszedł, jakże przedwcześnie, jeden z najwybitniejszych twórców polskiej muzyki rozrywkowej – wykonawca , autor muzyki i wspaniałych tekstów, artysta tak niebywale pracowity, jak i niebywale, jak na obecne czasy, skromny i przez to zapewne niemedialny. Jego walka z chorobą, którą przegrał, to temat na wielką opowieść o sile tego człowieka . Dość tylko powiedzieć, że doktorat z dziedziny prawa autorskiego / bo Jacek był –prawnikiem!/ obronił na kilka miesięcy przed śmiercią przy pomocy laptopa – bo zaawansowany rak krtani pozbawił go możliwości wydobycia z siebie głosu.
Ale wtedy, gdy nim swobodnie dysponował, śpiewał , a także
występował w roli prowadzącego koncerty np. na Festiwalu Opolskim.
Tam także odbierał nagrody za swą twórczość, często kontrowersyjną,
ale nigdy banalną czy
tuzinkową. I może dlatego na niedawno zakończonej tegorocznej edycji
tej imprezy nie znaleziono czasu dla poświęcenia Jackowi
Skubikowskiemu choćby zdania. Inna rzecz, że wstyd było by
je wygłosić jednym
tchem wraz z nazwiskiem takiej „gwiazdy” jak laureatka dwóch „Superjedynek”
–Gosia Andrzejewicz, która co prawda nie ma głosu ni talentu, za to
mocnego sponsora w postaci fabrykantów kiełbas i salcesonów.
W świecie hucpy, fałszywych ambicji, wykreowanych kreatur,
mianowanych gwiazd , wszechogarniającej nietolerancji i zawiści
był Jacek Skubikowski zjawiskiem, niestety, coraz bardziej nie
na czasie. Toteż dzisiejsi władcy mediów tę bolesną dla polskiej
kultury stratę mogą skwitować wzruszeniem ramion. Ale my, którzy śledziliśmy
z podziwem karierę Jacka, mamy obowiązek przechować dla przyszłych
pokoleń postać wesołego blondyna, uroczego i dowcipnego kolegi,
utalentowanego twórcy i wykonawcy, i wreszcie twardo zmagającego się
z życiem człowieka. I przechowamy. 2007r. |