UB czyli podróż sentymentalna
Kiedy 15 czerwca minął ustawowy
termin wypłat ,na które oczekiwały
przez dwa miesiące samotne matki –przebywałem w podróży
sentymentalno - zawodowej w mieście Rzeszowie. Dla informacji – Rzeszów
to piękniejsza z dnia na dzień stolica Podkarpacia ,kiedyś zapyziała
galicyjska mieścina, dziś tętniąca życiem i użyciem wojewódzka metropolia
.Spragniony informacji włączyłem nieco sfatygowany hotelowy telewizor. Na
ekranie prezydent Szczecina, Marian Jurczyk ,stawiał czoło zdesperowanym
kobietom, naprzemiennie płaczącym lub miotającym obelgi pod adresem władz
wszystkich szczebli. - A jak ten problem rozwiązano w Rzeszowie? – pomyślałem
i przełączyłem się na stację,
która pod dumnym napisem TVP 3 Rzeszów nadaje głównie program z Warszawy. Po
chwili jednak na antenie pojawiły się „Aktualności” –
rzeszowski program informacyjny ,a w nim gorący temat zasiłków. Miejscowy
dziennikarz, absolwent kursów tzw. dziennikarstwa śledczego, maglował
miejscowych czynowników pytając: „Kto zawinił?” Odpowiedzi były
podobne jak w Szczecinie : Sejm, bo za późno, komputer, bo niedopracowany
program , brak urzędników/sic!/,bo za mało pieniędzy itp. Wszystko to
okraszone zdjęciami zrozpaczonych kobiet ,napisy końcowe i dalszy ciąg z
Warszawy.
Rzeszów i Szczecin to
miasta najbardziej od siebie w Polsce oddalone –o blisko 800 kilometrów,
a jednak coś je łączy. To wielka zmowa urzędnicza, czyli nowa polityczna
formacja –Unia Biurokratyczna, nawiązująca sposobem działania do
tradycji instytucji o tych samych inicjałach. Członków tej nie
zarejestrowanej jeszcze partii przyjmuje się na podstawie zaświadczenia o
zatrudnieniu w państwowej lub samorządowej administracji, a
zasięgiem obejmuje ona nie tylko wymienione miasta, ale po prostu
cały kraj. Obowiązuje również
deklaracja członkowska –jest to zobowiązanie do :
lekceważenia spraw petentów, interpretacji przepisów wyłącznie na
niekorzyść obywatela ,maksymalnego przeciągania
Realizacja tych
zasad doprowadziła do tragedii
kobiet, bezskutecznie domagających się wypłat gwarantowanych ustawą zasiłków
.A przecież nieczuli na ich sytuację urzędnicy
mogli odręcznie, zanim nauczą się
obsługiwać wszystkiemu winny komputer, sporządzić listę i wypłacić choć
zaliczki – to doprawdy niewielki wysiłek, ale przecież na chwilę powstać
by mogło złudzenie, że są ludźmi .Niestety, ani społeczna nauka Kościoła,
ani rząd, który podobno ma serce po lewej stronie ,nie spowodują uruchomienia
ludzkich odruchów u bezdusznych
biurokratów . I co z tego, że
doszło do złamania prawa, skoro
nie ma doniesień o podjęciu śledztwa przez prokuraturę. Zresztą UB do wszczęcia
dochodzenia nie dopuści, wspomagana przez banki obracające pieniędzmi niewypłaconymi
na czas zrozpaczonym matkom.
Mój pobyt
w Rzeszowie nasunął mi pomysł, jak przerwać wreszcie dyktaturę Unii
Biurokratycznej. Budynek rzeszowskiego teatru obwieszony licznymi tablicami pamiątkowymi
,był przed pierwszą wojną siedzibą organizacji „Sokoła” –
na terenie Galicji łączącego działalność sportową i patriotyczną. Należy
tę instytucję reaktywować i wykorzystać
do obrony narodowych interesów. Wysportowani patrioci ,działając w imieniu
ludzi poniżanych przez rozzuchwalonych bezkarnością
urzędników , mogli by stosować tzw. przymus bezpośredni, a nic tak
nie przyspiesza działań, jak strach przed laniem. Jeżeli ukoronowaniem akcji
byłoby zrzucenie jarzma biurokratycznej
okupacji w skali całego
kraju– warto spróbować. Można zacząć od Rzeszowa – nie na
wszystko musi mieć monopol Gdańsk. A my w Warszawie poczekamy. Jak w sierpniu
1980.
2004 r.