UPRZEJMIE
DONOSZĘ Szanowny Panie Redaktorze! Muszę się z Panem podzielić moją serdeczną troską o przyszłość demokracji w Polsce. W związku z ujawnianiem co chwilę dokumentów, zawierających nazwiska tajnych i jawnych współpracowników służb specjalnych PRL-u, wyłania się problem niebagatelny : nie będzie można skompletować listy kandydatów do Sejmu, Senatu ,samorządu ,do urzędu prezydenta, do KRRiT, RPP, NSA itd., bo wszyscy dorośli, urodzeni przed 1989 rokiem są po uszy zanurzeni w teczkowym bagnie. Nie przesadzam. Czy może do wymienionych instytucji kandydować ktoś, całe lata posługiwał się np. dowodem osobistym, na którym orzełek nie miał korony? Toż to oczywisty dowód kolaboracji. A co powiedzieć o książce telefonicznej –swoistym spisie agentów, gdzie obok nazwiska widniał numer operacyjny? Jak zakwalifikować postępowanie niektórych dziennikarzy ,którzy rozpoczynali swoje relacje od słów: „Wasz korespondent donosi”. Przecież to publiczne przyznanie się do winy! Są i inne ciekawostki. Taki np. Związek Hodowców Gołębi Pocztowych był zakamuflowaną agenturą, wykorzystująca niewinne ptactwo do przenoszenia meldunków. Związek Literatów Polskich zrzeszał tych, którzy pisali, donosili i wydawali!!! Łobuzy! Jak by nie donieśli, to by nie wydali! Piosenkarze, aktorzy /oczywiście –tajni współpracownicy!/ jeździli po kraju i sondowali nastroje społeczne –niektórzy z nich w nagrodę występowali na festiwalach w Kołobrzegu czy Sopocie –imprezach organizowanych przez kontrwywiad, przyjmowani z aplauzem przez licznych widzów. Przykłady można by mnożyć –potwierdzą one tezę o zaangażowaniu całego społeczeństwa w niegodziwą, z dzisiejszego punktu widzenia, działalność. A i postać Pana Redaktora też wydaje mi się podejrzana. Czy pamięta Pan, jak kiedyś przyniosłem felieton, który Pan, twierdząc, że jest słaby, odrzucił mówiąc: „A wyślij to pan cioci Stasi!”. Nie zrozumiałem tego zwrotu, ponieważ nie mam cioci o tym imieniu. Dziś już wiem, że była to prawdopodobnie otwarcie wyrażona propozycja współpracy z NRD-owskim wywiadem. Przy okazji : MO i SB to inicjały Moniki Olejnik i Stefana Bratkowskiego. Czy ta dziwna zbieżność nie powinna być przedmiotem zainteresowania nieustraszonego pogromcy agentów, p.Wildsteina? Artykuł na ten temat w „Rzeczpospolitej” byłby kolejnym prasowym cymesem. Wniosek nasuwa się taki, że w bliskim już sezonie wyborczym szansę na miejsca w parlamencie ma młodzież urodzona po roku 1989 oraz niektórzy obecni posłowie, których rozwój umysłowy zatrzymał się na tym poziomie. Ich nazwiska wyniosłem potajemnie z Kancelarii Sejmu, mimo, iż są jawne, bo podawane na ekranie telewizora w czasie transmisji obrad Wysokiej Izby. Podobno w największej tajemnicy trwają już prace nad ustawą o biernym prawie wyborczym – chodzi o obniżenie wieku potencjalnych kandydatów do zera. Łączy się to ściśle z pomysłem finansowania prokreacji przez samorząd. Tak więc, narodzie szpiegów i donosicieli – do roboty! Dajmy Polsce nowe, nieskalane posiadaniem teczek pokolenie, które posprząta tę stajnię Augiasza i ocali naszą demokrację. Niestety, ciążę też trzeba donosić. 2005 r.
|