Stwierdzenie, że
każda władza deprawuje- to truizm ,po napisaniu którego felietonista
powinien oczekiwać podziękowania za współpracę z redakcją. Jeśli
jednak uzasadnię podjęcie
tego tematu –może mi się upiecze.
Jest w naszym kraju
grupa najsilniej trzymająca władzę , wielka i bezkarna, siejąca
strach i zniszczenie, arogancka i bezlitosna. Ot, zagadka –kto to?
Policja, służby specjalne ? Ha, ha ! Pudło. Może mafia? Cieplej,
cieplej, ale jeszcze nie to. Wiele osób zna już odpowiedź ,ale się
boi wypowiedzieć te magiczne, sprowadzające nieszczęście słowa .
Mnie z wielu powodów jest wszystko jedno, więc mówię – to Izba
Skarbowa.
W jednym z ostatnich numerów „Polityki” znalazł się
opis skutków kolejnego wyczynu tego urzędu – na podstawie wątpliwych
i zagmatwanych /moim zdaniem- celowo/ przepisów, zniszczono firmę
„New Knitting” z Sosnowca, trudniącą się eksportową
produkcją. 140 osób na bruku, dramat właścicielki ,zamiast stałego
dopływu pieniędzy z podatków – wydatki
na zasiłki. Wszystko to w majestacie prawa i w imieniu
Rzeczpospolitej, podobnie jak aresztowanie Romana Kluski, czy „załatwienie”
rzemieślnika, któremu cieszyński urząd dowalił wysoką, przekraczającą
jego możliwości grzywnę za umieszczenie w zeznaniu podatkowym kreski
zamiast wpisania „nie”. Na dokumentach Izby Skarbowej, obok
mafijnego slangu /wyrok, egzekucja/, widnieje nasze godło narodowe. Czy
znajdzie się odważny sąd, który wyda sprawiedliwy werdykt w sprawie
nadużywania chronionych ustawowo symboli
do działań sprzecznych z narodowym interesem? Wątpię. Sędzia
też człowiek ,a jak jest człowiek, to i paragraf się znajdzie, jak
nie na niego/bo immunitet/,to na żonę, dziecko lub psa. Więc lepiej
nie zadzierać. Absurdalny wyrok NSA w sprawie niszczonej przez fiskus
firmy, przyznający rację/?/ urzędnikom skarbowym potwierdza moje
przypuszczenie.
Mam i ja swoje potyczki z tą instytucją, których opis rozsadził
by nie tylko ramy felietonu, ale nawet oprawiony w skórę rocznik
gazety. W wielkim skrócie : kiedy parę lat temu na skutek
mojego niedopatrzenia uznano mnie za przestępcę podatkowego
,zadzwonił prywatnie miły urzędnik i zaproponował swą życzliwość
dla pozytywnego załatwienia sprawy. Niestety odmówiłem ,a w
konsekwencji otrzymałem ,podpisaną zresztą przez owego pana ,decyzję
o karze wielokrotnie wyższej od spodziewanej. Odwołanie nic nie dało
–trafiło bowiem również do tej samej osoby. Wręczając mi
nakaz płatniczy ,przedstawiciel bezkarnej władzy uśmiechał się
cynicznie. No, cóż, wyszedł na swoje ,bo z tytułu prowizji od
wymierzonego podatku otrzymał tyle, ile chciał ode mnie.
Cyrk podatkowy trwa i końca nie widać. Kolejne rządy
zapowiadają, że uporządkują, że wprowadzą ,że Unia ,że prawo ,że
bla,bla,bla. I nic. Jak dawniej każdy/no, prawie każdy!/, kto uwierzył
w wolny rynek, czy swobody gospodarcze, może dostać po kieszeni ,jeśli
padnie na niego oko spragnionego cudzych pieniędzy urzędnika.
Dowiadujemy się, że w wyniku zmniejszenia wysokości
podatków wpływy do budżetu wzrosły. Wielka niespodzianka ! Gdyby ktoś
wziął poważnie Korwin –Mikkego i zastosował się do jego
postulatów wygłaszanych kilkanaście lat temu z sejmowej trybuny
–bylibyśmy dziś bogatym krajem. Ale nadal trwa ,lansowany dziś
przez populistów ze wszystkich partii ,model państwa „opiekuńczego”.
Zakłada on, że biedni obywatele zapłacą ściąganymi bezlitośnie
haraczami za utrzymanie jeszcze biedniejszych od siebie.Za takich
uchodzą na przykład bezrobotni. Pytanie: dlaczego rządzący hipokryci
nie dziwią się, że teoretycznie 2 miliony ludzi nie pracuje, a nikt
nie umarł z głodu? Odpowiedź: bo dobrze wiedzą ,że utrzyma ich
szara strefa, która przepisy podatkowe ma gdzieś i o której coraz
mniej się mówi. Równocześnie fiskus prześladuje małych przedsiębiorców, tworzących legalne miejsca pracy,
uniemożliwiając, jak dotąd skutecznie, powstanie w Polsce klasy średniej,
której liczebność i zasobność jest miernikiem sukcesu ekonomicznego
każdego kraju.
Uczciwi i naiwni pracodawcy liczyli na ukrócenie samowoli urzędniczej,
co obiecywała im nowa ustawa o przedsiębiorczości. I rzeczywiście
– jeśli nie zgadzają się z decyzją urzędu, mogą teraz
skierować sprawę do sądu, po przejściu wszystkich możliwych
instancji przy odrobinie szczęścia
wygrać i uzyskać po paru latach
zadośćuczynienie. Ale nie od sprawców bankructw i powiększenia
liczby bezrobotnych – odszkodowania zostaną wypłacone z budżetu
państwa ,czyli z naszych podatków. Kółko się zamyka. Kto chce, może się śmiać. Mnie chce się płakać.
2004r. |