Wycieczki osobiste
Zbliżają się moje urodziny . Piszę ten felieton nie
z chęci przypomnienia paru znajomym o prezentach, życzeniach itp.-
ostatecznie mogli by tę informację potraktować jako ostrzeżenie i zachować
się jak ów diabeł z mickiewiczowskiej „Pani Twardowskiej”, a
tylko z potrzeby podzielenia się z Państwem kilkoma refleksjami, które dopadły
mnie z powodu tej rocznicy.
Z perspektywy lat przeszłość wydaje się lepsza niż wtedy, kiedy była
teraźniejszością. Tak wytłumaczyć można zjazdy zabytkowych „Syren” –samochodów, które
dziś jeżdżą, a wtedy nie bardzo chciały, niesłabnącą popularność filmów
Bareji ,wykpionych przez ówczesnych krytyków ,czy
zwycięstwo Edwarda Gierka w plebiscycie na najpopularniejszego Polaka
minionego wieku, osiągnięte teraz głosami tych, którzy kiedyś
spowodowali jego upadek .Z tego również powodu podwarszawskie/ i nie
tylko!/okolice zabudowane są domkami w stylu ”dworek polski” z
obowiązkowym gankiem z kolumnami –wznoszą je niejednokrotnie ci, którzy
w latach PRL –u obojętnie
przyglądali się niszczeniu wielu historycznych oryginałów.
Takie i inne przemyślenia
towarzyszą mi w częstych wycieczkach do
nieodległych lasów chojnowskich, a konkretnie do miejscowości o głupio
brzmiącej w kraju ogromnego bezrobocia nazwie –Prace Duże .W tej
malutkiej społeczności przeszłość i teraźniejszość harmonijnie się
splatają –nad czystą wreszcie rzeczką Tarczynką mieszkają mili ludzie i bobry, na nadrzecznej skarpie trwa odbudowa zniszczonego dworu, zaś życie
towarzyskie toczy się w galerii sztuki „Cafe Fogg” prowadzonej
przez wnuka artysty. Wewnątrz pamiątki po
„pieśniarzu Warszawy”,
którego imieniem wdzięczna stolica nazwała prowadzący na śmietnik międzyblokowy
zaułek i który dopiero w Pracach Dużych ma upamiętniający go kącik.
Kilkuletnia obserwacja tej wsi nasuwa
mi refleksję ,że słowo ”patriotyzm” to nie
wyświechtany zwrot używany przez państwowych faryzeuszy –to
przede wszystkim ogromna praca w
takich jak Prace Duże miejscowościach
,którą wykonują niespragnieni medialnych iluminacji obywatele
Rzeczpospolitej. Mam nadzieję, że to dzięki nim mamy szansę być krajem
czystych ulic i rąk, a nie brudnych interesów,
pełnym wzajemnej życzliwości, a nie tylko nieszczerej, ustawowej tolerancji
,rządzonym przez ludzi pozbawionych pychy, jaką daje chwilowa władza.
Wypijam pyszną kawę
w galerii i wracam do Warszawy. Po drodze mijam gniazda bocianie .Mądre i
zaprzyjaźnione z ludźmi ptaki za kilka tygodni odlecą - nauczone wieloletnim
doświadczeniem ominą w ten
sposób różne polskie wrześnie
,październiki, grudnie, marce, powstania styczniowe czy listopadowe, a nawet
sierpniowe porozumienia. Kto wie, jeśli nabiorą pewności , że nie grożą
nam żadne kataklizmy – zostaną?
Z okazji urodzin życzę sobie tylko, aby tego doczekać.
2004 r.